Sigmar spojrzal sie na Aegira wreszcie ktos normalny i sensownie gada - pomyslal
- Wchodze w to heh stawiam ja jadke. Ja dodatkowo stawiam trzech na moim koncie - usmiechnal sie i pociagnal kolejny raz z fajki
Kiedys zaplakal swiat nad swoim koncem ale bylo za pozno oto jestem...
Offline
Członek Wiecu
- Dopóki mam tu soś do gadania nie bęsiemy rossspierdalaś wssszyssstkiego so nam sssię nawinie. Mam nasieję, sze oni tesz o tym pamietają.
Offline
Sigmar podszedl do Cincza i zlapal go za ramie
- Nie przejmuj sie przyjacielu mam wrazenie ze wiedza co robia.. a jesli nie to osadzimy ich po powrocie teraz sa nam potrzebni - ze spokojem powiedzial do zielonego towarzysza - wydaje mi sie ze walka tu nie jest potrzebna a my mimo tego ze slawieni jestesmy przez krew i placz nie musimy tego udowadniac na kazdym kogo zobaczymy chyab ze ten ktos stanie nam na drodze ale badzmy dobrej mysli - dodal i przygasil fajke
Kiedys zaplakal swiat nad swoim koncem ale bylo za pozno oto jestem...
Offline
Weteran
Widząc, że nic z zakładu nie wyjdzie. Schowałem kartkę usianą krzyzykami i kwotami.
- No dobra obadamy co robia hrrrrr!
To mowiąc usiadłem na trawie.
- psia mać! mokro yyyyyyyyyyyyrrrrrr....
Offline
Członek Wiecu
- Sssiedź jak moszesssz. Chcesssz sssię tłuc w zasssięgu wzroku i sssłuchu od tej karawany? Do sna si sssłońse pszygszało?
Offline
Sigmar zatkal usta zeby nie bylo slyszac jego smeichu...zlapal Icego za ramie i rzekl:
- Icy przyjacielu chcesz trenowac? Trzebabylo zostac w Veass a nei lazic z nami. Szczerze mowiac w kosciach mnei lamie a to znaczy ze starcie z nimi mogloby byc nieprzyjemne w skutkach - odwrocil sie do reszty - chyba rozumiecie?
Kiedys zaplakal swiat nad swoim koncem ale bylo za pozno oto jestem...
Offline
Weteran
Sie wie.... odpowiedziałem podnoszac dupsko z trawy....
- Co oni tam robią....- rzuciłem w eter....
Offline
Wojownicy ukryli się na ponurym pustkowiu otaczającym trakt. Liczne falowania terenu ukrywały ich przed wścibskim wzrokiem strażników, którzy przeczesywali okolicę wokół karawany. Po pewnym czasie dało się usłyszeć głos.
- No dalej oślizgłe kurwy. Rusząć się!
-Ruszać!
Powtórzył ktoś znacznie bardziej skrzeczącym głosem. Wokół karawany zaczął się ruch. Ludzie porzucili niedawne zajęcia aby przygotować się do wymarszu. Zza wozów wyszyły dwie juczne Jaszczurki. Zwane Koniass. Po nich jeszcze dwie. Zaczęto przypinać je do wozów. Dwóch wojowników z długimi lancami natomiast dosiadło mniejszych i szybszych Kuniass. Na swoich rumakach zaczeli obiegać karawanę.
Offline
Sigmar lekko wychylil sie i przygladal uwaznie poczynaniom karawany mimo wolnie rzucil
- Moze spytamy sie ich czego tu szukaja albo wyslemy jednego z naszych zeby sie przylaczyl - usmeichnal sie i spojrzal na Fangorna - mowilem ze ja nic ci nei zrobie - rozesmial sie i poklepal go po ramieniu
Kiedys zaplakal swiat nad swoim koncem ale bylo za pozno oto jestem...
Offline
- Nawet byś nie zdążył - pomyślał Fangorn i uśmiechnął się ironicznie
- To co robimy panowie? - zapytał patrząc na oddalającą się karawane
- Jak będziemy za nimi tylko szli to wkońcu nas zobaczą - dodał
Offline
Sigmar nie mial dzis nastroju do zartow z jego osoby ale puscil to mimo wolnie jednym uchem a drugim wypuscil
- Taa masz racje jak bedziemy za niumi lezc zobacza nas a jadki nie chcemy z tego co wiem - usmiechnal sie i spojrzal na Cincza - chyba ze tak jak proponowalem misja zwiadowcza Fangorna i Mortiego bo sie najbardziej wyrywali z tlumu - usmiechnal sie i wyciagnal ponownie fajke
Kiedys zaplakal swiat nad swoim koncem ale bylo za pozno oto jestem...
Offline
Sigmar zlapal sie za glowe i stanowczo odezwal sie do narwanych towarzyszy:
- Moment, hola panowie dostaliscie zgode Cincza? - odwracajac sie do jaszczurki zapytal - Cincz co o tym myslisz?
Kiedys zaplakal swiat nad swoim koncem ale bylo za pozno oto jestem...
Offline