Sigmar spojrzal na towarzyszy i z lekkim obrzydzeniem stwierdzil ze to co oni jedza jest lekko niedopuszczalen ale swoja droge dosc smaczne...Gryzonie sa pozywne - pomyslal i zaczal jest cos co wygladalo jak chleba ale za nic nie przypominalo chleba w smaku...
Kiedys zaplakal swiat nad swoim koncem ale bylo za pozno oto jestem...
Offline
Morty gryząc szczura czuł jego smak. Nie był tak okrony gdyż jadł już gorsze w smaku rzeczy, jednak chleb nie smakował jak nic co jadł. Zagryzał go szczurem i jakoś udało mu się go przełykać.
Offline
Poranek upływał wojownikom w szampańskich nastrojach. Posilili się pomimo tego, że danie było raczej nietypowe braterska atmosfera i wczesne śniadanie pozwoliły wszystkim odzyskać siły po forsownym marszu.
Fangorn będąc na zwiadach odkrył nieuczęszczaną drogę przez bagna. Cincz natomiast spoglądając w spokoju na podlegającą mu watahę kątem swoich gadzich oczu dostrzegł gniazdo ważek, które znajdowało się na drzewie kilkadziesiąt łokci od ich obozowiska. Dzień wkraczał z impetem w krajobraz. Wojownicy natomiast byli gotowi do drogi.
Offline
Sigmar zagasil fajke i schowal do plecaka, wstal i zwrocil sie do kompanow:
- Ruszamy nasze plugawe dupy chyba ze ta podroz to piknik rodzinny - usmiechal sie - mam nadzieje ze los nas nei zawiedzie i bedzie kogo bic - rzekl odwracajac sie plecami d towarzyszy i oddajac mocz na kepke trawy wystajaca z rozleglej kaluzy smierdzacej cieczy zwanej w czystrzej postaci woda...
Kiedys zaplakal swiat nad swoim koncem ale bylo za pozno oto jestem...
Offline
Członek Wiecu
Posiliwszy się Cincz wyciągnął z plecaka mapę - Jest nas tylu, sze moszemy pójśśść obiema drogami. Sssigmar, Isy i Morty póście głównym ssszlakiem. Sssigmar - ty dowosisz. Ja s Aegirem, Fangornem i młodym pojsiemy tą mniejssszą śśścieszką. Pamiętajsie o ostroszności i szujności. Podejszewam, sze nasssze ssszlaki sbiegają sssię tu, i tu tesz się ssspotkamy. W rasie jakby so, pamiętajsie so jessst selem tej wyprawy.
- No to w drogę - rzekł wstając
Ostatnio edytowany przez killfactor (2006-08-03 11:56:59)
Offline
Przedzierając się przez zarośla Fangorn myślał otym jak został potraktowany przez Sigmara
- Czy ja zrobiłem coś źle - odezwał się do swoich kompanów
- Przecież mnie tylko zdziwiła jego obecność. Jak dołączył się do wyprawy po to żeby szukać problemów to nie ma tu czego szukać - dodał wzburzony
Offline
Sigmar bez zastanowienia zebral wszytko z mokrej i smierdzacej trawy. Odwrocil siedo Icyego i Mortiego i rzekl:
- Slyszeliscie ruszamy tylki i idziemy nie ma czasu bo ani sie obejrzymy znowu nas noc zastanie - schylil sie po plecak - i trzymamy sie okolo dziesiec metrow od siebie trakt jest szeroki wiec trzeba szukac sladow na calej drodze... A i uwazac jaki kolwiek ruch zglaszac. Biorac pod uwage ze jest to misja zwiadowcza po wykryciu wroga chowamy sie w rowie przy drodze w tych smierdzacych wodach wrog nas nei wyczuje ani nie ujzy - wyciagnal swoja fajke i odpalil - nie atakujemy... choc sam mam na to ochote ale nie mozemy zapominac ze to nie byla by walka z jakimis chlystkami ale z prawdziwymi wojownikami - zarzucil plecach na plecy i chwycil w dlonie swoja bron - Idziemy ruszac sie...
Kiedys zaplakal swiat nad swoim koncem ale bylo za pozno oto jestem...
Offline
Wojownicy rozdzielili się, jedni ruszyli przez niebezpieczne bagienne bezdroża, drudzy natomiast skierowali swoje kroki w stronę traktu. Sigmar z bagien i Cincz z traktu bacznie lustrowali okolice, przez którą prowadzili swoje nieliczn zastępy. Pomimo tego, że odległość między nimi się zmieniała, wojownicy z obydwu grup utrzymywali podobny kierunek marszu. Bardziej spostrzegawczy Verańczycy podążający bagnami potrafili dostrzedz towarzyszy, którzy maszerowali traktem. Gdy słoce przechylało się lewniwie z zenitalnej pozycji, obydwie drużyny spotkały się w miejscu gdzie trakt mocno odbijał w kierunku Kree. Chwilę po spotkaniu Fangorn, który zyskał miano zwiadowcy dostrzegł nie dalej jak dwie klepsydry marszu od nich stojącą karawanę. Pomimo wyśmienitego wzroku, nie był jednak w stanie stwierdzić, ani dostrzedz żadnych szczegułów.
Offline
- Myśle, że powinniśmy zbadać tamto miejsce z bliższej odległości - odparł Fangorn pokazując na karawane po czym bez wahania ruszył w jej strone
- Jeżli nie chcecie iśc ze mną to możecie tu rozłożyć obóz. Ja podejde bliżej i spróbuje dowiedzieć sie jak najwięcej - dodał nie odwracając sie nawet w strone swoich kompanów
Offline
Morty dogonił Fangorna. Postanowił pójść razem z nim aby obejrzeć z bliska to miejsce.
Ostatnio edytowany przez Morty (2006-08-03 19:32:33)
Offline
Członek Wiecu
- Fangorn, poszekaj. Nie iś ssszlakiem, ssstamtąd na pewno sssposiewają sssię kłopotów. My też podejsiemy trochę, ale nie za blisssko. Ssswoją drogą, to siekawe, karawana tutaj... i to nie idą, a obosują mimo, sze jessszcze wiele klepsssydr sssłońsa. Siekawe, siekawe.
Offline
- O mnie sie nie martw. Umię sie skradać - powiedział Fangorn, który zatrzymał się na chwile czekając na Morty'ego
Obaj wojownicy skradali się aż do momętu gdy doszli do miejsca z którego mogli wszystko dostrzec
Ostatnio edytowany przez Fangorn (2006-08-03 20:19:14)
Offline
- Nie wyglądają na takich co przyjmują gości z otwartymi rękami - rzekł Morty spoglądając w stornę obozowiska - Ciekawe jak zareagują gdy zobaczą nasze obozowisko?
Offline
Sigmar ze spokojem przygladal sie ja Morty i Fangorn nieswiadomie ale calkiem skutecznie usiluja wplatac ich w walke.. jemu to nei przeszkadzalo ale nie bylby zadowolony gdyby jego towarzysze na okres walk turniejowych wrocili do Veass poobijani i ledwo zdolni do walki... Nie zwracajac sie w ich strone odparl na slowa Mortiego:
- Jakby go zobaczyli to albo uciekna albo zaatakuja nas jakims skrytobojczym podstepem... Robcie jak chcecie dla mne ito nawet moze ich setka przyjsc bede walczyl az nie strace glowy - odwrocil sie siadl na mokrej trawie i odpalil fajke
Kiedys zaplakal swiat nad swoim koncem ale bylo za pozno oto jestem...
Offline
Weteran
Spoglądając na poczynania dwójki zwiadowców siedziałem raczej mało zainteresowany. Hmm zobaczymy co z tego wyniknie -pomyślałem ... sięgnąłem po topór i zacząłem oczyszczać goz rdzy, którą załapał po ostatniej mgle.
- Heh robię zakłady. Obstawiam 2:1 że ich wykryją i będę dziś trupy. Kto wchodzi?
Offline