Cóż Sigmarze - odpowiedział Elasharr po dłuuugim namyśle - kiepsko z tymi wszystkimi haraczami. Mieszkańcy Lotharis robie bezkarnie swawolą, a jakieś nieznane, acz potężne moce nie pozwalają na nasze jakże skuteczne środki perswazji. Jakieś siły trzymają idące ku sobie wojska z dala od siebie, nie pozwalając na przelew krwi. Oznacza to jednocześnie niemożność prowadzenia wojen.Jedyne pole na którym możliwe jest fizyczne starcie dwóch wojowników to arena, jednak co nam po tym. I tak wiadomo, że mamy najlepszych wojowników, jednak wolałbym to udowadniać na polu bitwy a nie na jakimś zawszonym turnieju - westchnął ciężko herszt.
- Przynajmniej drowie wino nie straciło dawnego smaku... - dodał, delektując się każdym łykiem.
Elasharr - ponury gwardzista
Herszt Veas
Offline
Huk upadajacego krasnoluda sprawil ze Raziel sie ocknal. "Faktycznie mocne to piwo" - rzekl i zaraz nalal sobie kolejny kufel - "Dawno juz nic tak mocnego nie pilem" - to powiedziawszy oproznil caly kufel. "Trzeba bedzie pomalu trzezwiec coby na turnieju przeciwnika trafic. Tymczasem proponuje jednak wzniesc jeszcze jeden toast za Veass najpotezniejsza z gildii" - to powiedziawsze wychylil kolejny kufel ze zlocistym trunkiem. Gdy to zrobil chcial juz wstac i opuscic towarzyszy lecz jak tylko sie podniosl zaraz sie zakolysal i upadl na miejsce na ktorym wczesniej siedzial. "Najwidoczniej karczma nie chce zebym ja opuscic" - rzucil Raziel
Offline
Sigmar po slowach Herszat lekko zniesmaczony opowiesciami odpalil swoja fajke... pociagnal soczysta chmure i odpowiedzial z posepna mina:
- Tak Herszcie... Tez to wyczulem ze cos dziwnego sie dzieje w Lotharis... Coz chyba ta magiczna sila jest nam przeszkoda i to ogromna.. Ale czy my jej nei pokonamy?? Owszem zrobimy to i to bez najmneijszego problemu. Jednak to tylko moje zdanie - pociagnal znow z fajki - Uwazam ze nei ma sensu sie przejmowac jakismis marnymi silami.. Mamy najpoteznijeszych wojow w Lotharis co nei ulega podwazeniu... Turniej?? Szczerze to jedyna rozrywka, wszawa bo wszawa ale rozrywka, bo skoro nei mzoemy przelac krwi na polu bitwy musmimy to zrobic na arenie... Ale mam nadzieje ze to minie juz neidlugo minie... - podniosl kufle i lyknal piwa - Panowie za potege! Za Veass! Za nas! Za smierc naszych wrogow!
Kiedys zaplakal swiat nad swoim koncem ale bylo za pozno oto jestem...
Offline
- No, gdyby nie ten zawszony turniej to już można by było umrzeć z nudów... A te siły, no cóż, to się jakoś rozpracuje. - Elasharr podniósł swój kielich - Tak! Za Veass!
"Zabij młynarza, zabij sąsiadkę
Dosyć nudów, zacznij jatkę!"
-Echh tego wierszyka nauczył mnie wujek jak byłem jeszcze szkrabem - westchnął drow - to były beztroskie czasy...
Elasharr - ponury gwardzista
Herszt Veas
Offline
- Chętnie bym się gdzieś przeszedł...ale ja muszę stać tu na posterunku i pilnować spraw na bieżąco, nie mogę opuścić Veass ot tak i pozostawić je bez władzy. Mogę wam co najwyżej życzyć powodzenia, no i oby wam się udało odnaleźć Adahal. Zaczynam się już poważnie martwić. - Elasharr dopił resztkę z kielicha.
Elasharr - ponury gwardzista
Herszt Veas
Offline
Etrius znowu się przebudza:
- O tak sraszliwe rzeczy. Nie wiem co myśleć o zniknięciu Adahal. Trzeba będzie zająć się tym w pierwszej kolejności...ona jest ważniejsza dla Nas niż jakiś amulet. Wyruszymy na poszukiwania zaraz po turnieju. Co o tym myślicie bracia?? - rzekł to surowym głosem i siedzi oczekując na odpowiedź.
Offline