Karczmarz wybałałuszył gały na Etriusa... Przeca mówię, że jest tylko hiha i świńskie ogony... - po czym nie czekając wyszedł na zaplecze i wrócił z trzema półtorej kwartowymi kuglami hihy. Spod lady wyciągnął miskę pełną wędzonych ogonków wpieprzowych. Postawił przed trójką wojowników i coś powiedział. Coś jakby... ...nego...
Offline
- Eeeee - Rhaila wydawała się nieco zdezorientowana. - Czym jest owa hiha, jeśli mogę wiedzieć? - zapytała karczmarza.
Odwróciła wzrok w kierunku nowego towarzysza.
- Witaj, krasnoludzie. Na imię mam Rhaila i jestem... po prostu jestem. Nieważne. Dziękuję za miłe chęci, ale moja broń jest niezawodna. Przynajmniej dopóki jestem w stanie ją utrzymać w ręku.
Offline
Hiha jak hiha... Lacerty to żłopią... Ich kobiety przeżuwają coś tam, potem to wypluwają i zmieszane z śliną szybciej fermentuje... Podobno są lacerty, które pijąc to nie oślepły mając cztery krzyżyki na koncie... Mówię podobno, bo ja się jeszcze nie spotkał...
Co do innych trunków, to będą, jak się z piratami rozprawimy, niedobitkami z Kree... Bo się plugawce uwzięły i topią dostawy...
Offline
Jak tam pani chce, co nie... Podszedł do nieużywanej zbyt często beczki; znaczy się używanej cały czas, ale rzadko otwieranej. Napełnił szklankę i podał ją rycerce. Woda nie była pierwszej świeżości, a pijąc ją można było zagłębić się w ciekawą historię beczki i różności, które w niej niegdyś przechowywano; były to ogórki, śledzie, wino, piwo, no i także ten specyficzny rodzaj wody, przez którą nie przechodzi światło.
Mimo tego, był to jednak najlepszy wybór dla osoby, która nie była jeszcze przyzwyczajona do miejscowej zasady:Co Cię nie zabije, to Cię wzmocni.
Zwabione światłem moskity przypuściły co nocny szturm na karczmę i jej gości. Cięły niemiłosiernie.
Ostatnio edytowany przez Gaja (2006-10-15 23:37:04)
Offline
Etrius popatrzył na kobietę z lekkim grymasem na ustach i przemówił: "Nie sprobojesz hihy?? Te opowieści karczmarza tylko tak niesmacznie brzmią, tak naprawdę trunek jest smaczny" - usmiechnął sie, zrobił obfity łyk trunku i ponownie przemówił:
"Skąd pochodzisz, co Cię przywiodło do takiej bandy opryszków jak my??" - po raz kolejny zachichotał.
Offline
W Veass można dosięgnąć chwały i uznania wśród innych mężnych zbrojnych, zaś jeżeli niesie Cię tu chęć zdobycia bogactwa to opuść to miejsce, bo Veańczycy nie mają w zwyczajach gromadzenia pieniędzy. Jeżeli masz jakieś oszczędności to pojdź do alchemika, a On już coś dla Ciebie wykombinuje albo złóż ofiarę na gildię - Etrius popatrzył na twarz towarzyszki po czym mówił dalej:
Tutejsi wojownicy nauczą Cię jeszcze lepiej miotac orężem, tak żebyś mogła wygrywać turnieje i zdobyć rozgłos na całą krainę,
acha i nie zrażaj się tym, że dużo mówię, poprostu lubię opowiadać...
...może opowiedzieć Ci jakąś historię??
Ostatnio edytowany przez Etrius (2006-10-16 19:30:12)
Offline
- Bogactwo nigdy nie było tym co wzbudzało moje pożądanie. Wszelkie oszczędności, z którymi tu przybyłam, już wydane. Przeszłam najlepszą szkołę i żołnierki, i szermierki, więc nie sądzę, żeby była możliwość nauczenia się tu czegoś szczególnego. Aczkolwiek historii chętnie posłucham.
Łyknęła ostrożnie wody, którą podał jej barman. Zalatywała trochę mułem rzecznym...
Offline
Do karczmy wkroczył znany (chyba) wszystkim drow. Jakiś czas go tu nie było, szwędał się po wyspie i innych krainach załatwiając różne sprawy. Teraz w końcu mógł trochę się odprężyć. Po trudach związanych z formalnosciami udało mu się przekazać władzę w gildii Sherwettowi. Nareszcie mógł się trochę odprężyć i choć na chwilę nie troskać się o los Veass, był on już w bezpiecznych rękach.
Był trochę zmeczony, więc zamówił tylko pierwszego z brzegu " Ogrzego sikacza" i usiadł bezmyślnie przy pierwszym lepszym stoliku. Pociągnał kilka łyków z glinianego kufla. "Hmm, nienajgorsze. Jeszcze rok temu puściłbym soczystego pawia..." - przemknęło mu przez myśl. Owa zacna ciecz zaraz pobudziła jego zmysły. Zamrugał oczyma po czym zreflektował się, że siedzi tuż obok jakiejś nieznajomej damy, która była..."A niech mnie! ?Skąd ona się tu wzięła? No no.." - Robiąc łyk piwa zalał się lekko i piwo sciekało mu bo podbródku. Dama natomiast wpatrywała się co chwila kątem oka, najwyraźniej nieco zaskoczona, a może skrępowana nietypowym jego zachowaniem
- Witam panią - urlopowany Herszt przerwał w końcu milczenie. W tym momencie doszło do niego że przecież witał już ją parę dni temu jako nową rekrutke...
Elasharr - ponury gwardzista
Herszt Veas
Offline
Dama bynajmniej nie wpatrywała się zaskoczona na herszta. Widziała w swoim życiu gorsze już rzeczy.
- Witam - powiedziała i odwróciła się z powrotem do krasnoluda, czekając aż ten zacznie swą opowieść.
Offline
Elasharr nie zraził się nonszalancją rekrutki, obszedł ją tylko jeszcze wzrokiem, potem zerknął jeszcze na dość mocno śniętego krasnoluda. W kąciku jego ust pojawił się minimalny uśmiech, prawie niezauważalny. Trwało to ułamek sekundy, po czym jego twarz przybrała zwyczajowy kamienny wyraz. Rozsiadł sie wygodnie na swoim stołku i wyciągnał przed siebie nogi, wywołując lekkie skrzypienie drewna. Popijał powoli swojego "sikacza" i rozmyślał jak zwykle o tysiącu różnych rzeczy.
Elasharr - ponury gwardzista
Herszt Veas
Offline
O kurka...ehem...kurcze jak mogłem zapomnieć- Etrius odstawił kufel i skierował swój krok ku drzwią, a wychodząć rzekł:
Pozwól, że opowiem Ci tę historię innym razem, bo strasznie się spie.... - jego głos zosał za progiem karczmy
Offline
Rhaila spojrzała tylko kątem oka na wychodzącego krasnolud i jednym haustem dokończyła swoją wodą. O mało się nie zakrztusiła. Muł na dnie naczynia nie wyglądał zbyt apetycznie.
- Chyba i na mnie przychodzi pora się pożegnać. Żegnam więc - skłoniła się hersztowi i wyszła przez drzwi, za którymi zniknął przed chwilą krasnolud.
Offline
Do karczmy wchodzi zmachany Etrius, rozgląda się w praw i w lewo po czym podchodzi do szynkwasu " Karczmarzu nalej mi jedno mocne krasnoludzkie i do tego cos do zjedzenia, bo m jest padnięty po turnieju"
Offline