#61 2006-08-03 09:10:10

Vindariel

przybysz

Zarejestrowany: 2006-08-01
Posty: 1
Punktów :   

Re: Miejsce na składanie podań (koniecznie czytaj pierwszy post).

Imie: Vindariel
Rasa: krasnolud
Klasa: łowca
poziom: 65

Vindariel szedł już cały dzień w poszukiwaniu Gildii. Nagle zobaczył domek. Zapukał do drzwi, po chwili otworzył mu mag. Vindariel zapytał maga czy są w pobliżu jakieś gildie. Mag powiedział mu, że najbliżej jest Błękita gildia i Veass, a reszta to 200 kilometrów stąd. Krasnolud podziękował za informację poszedł dalej. Gdy tak szedł zobaczył wioskę, ucieszył się ponieważ był głodny, a może w tej wiosce był jakiś stragan z żywnością. Wkroczył do wioski i odrazu poszedł na targ. Kupował prowiant gdy nagle dwóch elfów kradło pierścienie od pewnego człowieka. Krasnolud ruszył za nimi w pościg, gdy ich dogonił to spuścił im niezłe lanie, a potem wzią im pierścienie i odniósł je na stragan. Ten człowiek powiedział mu, że niech w nagrodę Vindariel weźmie sobie dwa pierścienie. Puźniej elfy i ludzie muwili tylko o tym jak z wioski Vindariel przepędził złych elfów. Krasnolud przespał się w wiosce, a w następny dzień wyruszył w dalszą drogę. Nagle zobaczył znak w lewo Błękitna Gildia, a w prawo Veass. Poszedł oczywiście w prawo bo przecież Veass jest potężniejszą gildią. Gdy tak szedł zobaczył mury pomyślał, że napewno to musi być Veass. Więc zbliżył się do bramy.
a straznik przepędził go gdzie pieprz rośnie.

Po pierwsze podanie strasznie proste. Nie widać żebyś się choć trochę wysilił. Po drugie są straszne błędy. Po trzecie to co napisałeś świadczy o tym że nie jesteś w klimacie Veass, tylko szukasz silnej gildii, bez względu na to jaki ma ona charakter. Podanie ODRZUCONE!
Nieźle się ubawiłem - by Lucyfer

NIe mogłem się powstrzymać przed takim komentarzem strażnika.. wpasowałem się w klimat - by Aegir

Offline

 

#62 2006-08-04 09:50:53

Vual

Veańczyk

8285405
Zarejestrowany: 2006-07-10
Posty: 760
Punktów :   

Re: Miejsce na składanie podań (koniecznie czytaj pierwszy post).

Vual napisał:

Imię: Vual

Pewnej mroźnej nocy niedaleko bramy potężnego miasta Veass z mroku w światło pochodni wkroczyła odziana w czarną tunikę postać. Była niska i krzepka, po ogólnym wyglądzie strażnikowi przyszło sądzić, iż widzi krasnoluda. Postać zbliżyła się do niego bezszelestnie. Zaintrygowany strażnik zapytał:
- Kim jesteś tajemnicza istoto?
- Na imię mi Vual - usłyszał odpowiedź
- Skąd pochodzisz i co cię sprowadza do Veass?
- Przybywam z odległej, zapomnianej krainy, wyniszczonej przez wojnę. Walki trwały kilka lat i nie widać było końca tej bezsensownej batalii. Dlatego opuściłem me rodzinne strony. Wychowała mnie wojna i ciągła walka. Do Veass przybywam, gdyż sława tego mrocznego miejsca dobiegła aż do mej krainy. Jako dziecię walki chcę siać zniszczenie, i liczę na pomoc i sprzyjanie tutejszych mieszkańców. Mam nadzieję, że mnie przyjmiecie i razem będziemy zabijać i niszczyć to, co zostało z tego świata.

Moje niegdysiejsze podanie. Dzięki stokrotne


Mors Tua Vita Mea


http://img136.imageshack.us/img136/4051/sigwbmpkj0.png

Offline

 

#63 2006-08-05 12:34:44

Kybyl

przybysz

Zarejestrowany: 2006-08-05
Posty: 1
Punktów :   

Re: Miejsce na składanie podań (koniecznie czytaj pierwszy post).

Imię:Kybyl
Rasa:Krasnolud
Klasa:Barbarzyńca
Lvl:32
Fundusze:600000
Chcę należeć do Veass, ponieważ ta gildia jest najlepsza. Jestem dobrym graczem. Mam nadzieję, że tu będę mógł wykazać się dobrą grą i szybkim zdobywaniem doświadczenia. Jestem bardzo chętny do współpracy. Często walcze w turniejach. Nieraz wpłacam trochę złota na konto gildii. Proszę o rozpatrzenie mojej propozycji.

Podanie odrzucone. NIe spełniasz wymogów - level. Ponadto nie napisales podania klimatycznego a to cię dyskwalifikuje póki co. Jesli to poprawisz kandydaturę rozpatrzymy ponownie:)

Ostatnio edytowany przez Kybyl (2006-08-05 12:49:41)

Offline

 

#64 2006-08-05 13:17:48

Chandler

Sojusznik

Zarejestrowany: 2006-07-14
Posty: 10
Punktów :   

Re: Miejsce na składanie podań (koniecznie czytaj pierwszy post).

Imię:Chandler Sobir
Rasa:Krasnolud
Klasa:Rycerz
Lvl:76

Krasnolud spojrzał na swój wysłużony topór i zamyślił się......... jego broń była jakby stępiona od nieużywalności. Był zmartwiony tym, ze swoim toporem nie mógł jak za młodych lat odrąbywać łbów swoim przeciwnikom. Życie w spokojnym miasteczku Rakmie i nudny żywot w garnizonie przestawały go bawić. Owszem gdy był młody to zbójował, a gdy trzeba było to nawet do gwałtu nie trzeba było go namawiać. Wtedy praktycznie nie zważał na kim mógł dać upust swym żądzom. Wszystko jednak miało się zmienić w dniu, w którym w Rakmie pojawiła się dziwna banda jaszczurzastych osobników. Kiedy jednak pojawił się na ich wyspie wiedział, że to co chce uczynić... może spowodować, wyklęcie go przez swoich byłych legionistów. Pomimo tego coś w jego duszy, podpowiadało mu.... że być może jest to dobra decyzja. Nie mógł zresztą przewidzieć tego, czy zostanie przyjęty przez herszta Veass.

Strażnik spojżał na Krasnoluda. Dwukrotnie mrugnął oczyma. Następnie otworzył lekko usta. Sierżant wojsk najemniczych stawił się u wrót Veass, nie w odwiedziny.
- To ty jessstess Chandler? Hmmmm. Powiadomię setnika o twoim przybyciu. Tak ssnkaomitego wojownika nie odssyła ssię z kwitkiem. Przyssnam Ci pokój na wlassną odpowiedzialność. Choc do kossar.

Podanie w sposób klarowny oddaje intencje twojej postaci. Krótko, acz treściwie uzasadaniasz zmianę gildi, zachowane w kilamcie... Co więcej podanie dostosowane do ostatnich dni poczynań naszych postaci. Ogólnie gdyby nie kilka literówek... Wydaje mi się, że były. A może kilka jakiś niedociagnięć składni... Nie pamiętam. Ogólnie podanie mi się podobało. PRZYJĘTE

Offline

 

#65 2006-08-06 18:23:40

Junior

Intruz

Re: Miejsce na składanie podań (koniecznie czytaj pierwszy post).

Oto moja 2 prosba o przyjecie

Imię:Junior
Rasa:Człowiek
Klasa:Rycerz
Poziom:50 prawie 51

Prosze przyjmijcie mnie do gidli.Chce wam pomóc osiągnąc same sukcesy(w tym pokonanie Błękitnej Gildi,oczywiście w turnieju).Gram w Wojowników codziennie,zawsze uczestnicze w turniejach.


Podanie ponownie odrzucone! Ludzie na miłość boską... czytajcie co jest wymagane przy podaniu....jest jak byk napisane zeby czytac 1 posta  tam jest wszystko opisane co trzeba zrobic. Wysilcie sie..... napiszcie cos.. ręce opadają...eh

 

#66 2006-08-09 13:50:48

Arson

przybysz

Zarejestrowany: 2006-08-09
Posty: 1
Punktów :   

Re: Miejsce na składanie podań (koniecznie czytaj pierwszy post).

Imię: Ekthelion
Rasa: Mroczne Elf
Klasa:Rycerz
Poziom: 65

Był wieczór, deszcz rozbijał się o dachy fortu Veass. Drow zmierzał do głównej bramy. Każdy kolejny jego krok, był zachwianiem ideałów. Czy można czynić dobro, będąc do końca zatraconym w mroku? Czy dobro czynione na przekór bogom jest dalej dobrem? Czy własna korzyść przestaje być dobrem... Jeśli tak to dlaczego? Pytania te odbijały się tysiącem ech w opustoszałych nadmorskich skałach. Bogowie dawno opuścili tego rycerza... Może to rycerz odmówił służby Bogom? Nikt tego nie mógł stwierdzić. Los rzucił młodego Mrocznego Elfa w  otchłań prosto do karmazynowego seraca zła... Prosto przed siedzibę Veass. Nie lękał się spotkania z nimi, nie zamierzał się przed nimi korzyć. Wiedział, że zło nie jest interpersonalne. Zamierzał walczyć o swoje miejsce w tej organizacji! Gdy dostrzegł strażnika, nic nie powiedział. Zciągnął hełm, lekko przechylił głowę, jego wzrok zatrzymał się na Veańczyku. Ani drgnął... Oczywistym było co tu robi...

Wieczór tego dnia był paskudny. Księżyc leniwie wyłanial się zza chmur. Krwawa poświata sprawiała, że każdy kto wychynął tej nocy na zewnątrz wiedział, że zdarzy się coś niezwykłego.
Strażnik przechadzał się leniwie po swej warcie. Nagle dostrzegł Cień. Nie postać lecz jakby czarną zjawę.
- Drow. pomyślał. Ciekawe czego chce.

Podszedł bliżej. Gdy rzucił okiem na lico przybyłego wiedział, że słowa nie sa tu potrzebne. Wskazał pacem na wrota.


Podanie ładne klimatyczne. Podoba mi się. wreszcie ktos, kto widac że chce się do nas przyłączyć. Podanie oczywiście przyjęte.. teraz decyzaj należy do Og'a.. złóż podanie w wojach

/przychylam się do prośby - sykacz/
ja też jestem "za" - azdrubal

Offline

 

#67 2006-08-11 16:10:25

Sxor Ussta Clau

Veańczyk

Zarejestrowany: 2006-08-11
Posty: 530
Punktów :   

Re: Miejsce na składanie podań (koniecznie czytaj pierwszy post).

Imię: Sxor Ussta Clau
Rasa: Lancert
Klasa: Paladyn
Poziom: 85

Nocą po bagnach pełnych metanu, który w każdej chwili może ekspolodować przechadza się jaszczuurr. Od jego łusek, broni odbijają się promienie księżyca z oddali możaby ją dostrzec. Ssss jasssczzuuraaa przecież mogłebym być człowiekiem ehh co za paskudztwo ssss myśli Clau stąpając po niepewnych gruntach Przeklętych Bagien. Taki oślizgły, paskudny zmartwionym krokiem podąża z polowania do swojej ledwo stojącej hatki. Tej nocy wiedzial, że coś wisi w powietrzu, znał te bagna bardzo dobrze bowiem bawił się tu od dziecka. Czuł kogoś obecność, ale któżby sie zapuszczał w te strony nocą, ciągnąc za soba dwóch truposzy z oddalonej o dzien drogi wioski. Ahhh nareszcie mięso samo do mnie przyszło mmm.... Kontynuując swój marsz do swojego domostwa. Usłyszał jakies stukanie zobaczyl chatke, ktoś sie koło niej krecił. Podchodził cicho i powolij ssss.... jakiś marny kąsek pomyślał wychudzony sama skóra i kości. Pojąć nie moge co on tu robi. Szybkim ruchem zerwał wyciagając swoj dwuręczny topór. Chuderlak zauwarzyl go i dał noge w ciemny las był niespotykanie szybki, pewnie jakiś biegacz... Na drzwiczkach chatki wisiała kartka z napisem "Zapraszamy do gildii Veass". Ssssssss

Strażnik jak zwykle miał to w zwyczaju leniwie omiatał okolicę wzrokiem. Szukał wysłannikia, ktory kilka dni temu zaginał bez wieści. "Szkoda...nie jego hehe lecz wiadomosci, której mógł nie dostarczyc..." pomyslał ork leniwie. Nagle na horyzoncie zamigotał jakis punkt. Wytężywszy wzrok dało sie dostrzec postac niosąca za sobą topór. "Ha! a jednak przed smiercią udało mu się spełnić zadanie". Strażnik stał i czekał na przybysza. Wiedział że powita kolejnego kompana...

No i przyjęte:) ogólnie podobnie mnie drażni to że my się prosimy.. no ale liczy się podanie:) jest w miare sprawnie i bezblędnie napisane...Nic dodać nic ująć Witaj:)


ehhh boli głowa moja zobaczycie we mnie dobrego Woja!
Prosze o rozpatrzenie mojego podania przed turniejem bede juz wtedy po waszej stronie.
Marne ale cóż..

-Nie mam czasu na ocenę. Jestem strasznie zajęty. Pomimo nielicznych błędów, które poprawiałem oraz troszke klęczącej składni pod koniec. Przychyliłbym się do przyjęcia doświadczonego wojownika. Tylko nie widzę podania w grze. Niech ktos kto ma czas, oceni porządnie klimatycznie. Ja bym przyjął, tylko nie mam jak. Bo w grze nie przystąpiłeś. <--- Og

Jak dla mnie prawie dobre... Tylko drażni odrobinę to, że to My (Veass) cię zaprosiliśmy i do tego nasz wysłannik szybko nawiał... No, zobaczymy, czy jesteś taki dobry - PRZYJĘTE, tylko podanie złóż - Azdrubal

Ostatnio edytowany przez Sxor Ussta Clau (2006-08-11 16:11:49)


http://img138.imageshack.us/img138/3229/sxorcopyxd2.png

Offline

 

#68 2006-08-14 13:50:25

landryn

Veańczyk

4809064
Skąd: Warszawa
Zarejestrowany: 2006-08-11
Posty: 25
Punktów :   
WWW

Re: Miejsce na składanie podań (koniecznie czytaj pierwszy post).

Imię: Landryn
Rasa: Krasnolud
Klasa: Szermierz
Lev: 85

Krasnolud przemierzał szlaki w poszukiwaniu nowego domu. Niedawno opuścił gościnne mury Bordowej Szkoły Rycerskiej (do której trafił po przebłysku świadomości z poprzednich wcieleń że zawsze reprezentował Bordo) i wyruszył w drogę. Był w Rakmie, gdzie herb Legii Półksiężyca obudził kolejne wspomnienia, zahaczył o przedstawicielstwo Bractwa Bordowego Płaszcza, gdzie sporo znajomków z Bordo znalazło swoje miejsce, ale nie czuł się tam swobodnie. Szedł dalej aż na swojej drodze napotkał Twierdzę Veass. I nagle dopadły go wspomnienia...

- przebłysk. Jestem człowiekiem łowcą? Zaraz, co to było DSG? Wspomnienia, które go opanowały były krwawe, pełne walki, krwi, zabawy w karczmie z towarzyszami widzianymi potem podczas walk turniejowych...

- przebłysk. Ja Drowem? Najemnikiem? W potężnym TKN? Na stanowisku tamtejszego Mistrza? Wojna. Znienawidzony Błękit. Najemnicy. Szukanie pracy jako najmita, potem przełożone na szukanie zarobku jako gildia najemników, różne pomysły, w tym "ochrona" słabszych gildii. Jeden obraz opanował go na dłużej. Stał na murach twierdzy a w dole widział połączone siły prawie wszystkich gildii z Lotharis. Na murach Teleologiczni Najemni twardziele, garstka zaledwie w porównaniu do rzesz pod murami dzielnie stawających w obronie swoich przekonań i swego stylu życia. Nagle obraz się zmienił, tym razem to oni szturmowali jakies mury, wspinając się po linach i drabinach, stając oko w oko z obrońcami i wygrywając wiele starć, aby wedrzeć się do skarbca i napełnić złotem kieszenie, wydostać się z warowni tylko po to, by za chwilę wraz z elitą Kontestujących ponawiać atak.


Oszołomiony jakby cudzymi wspomnieniami zatoczył się na przechodzącego obok Lancerta. Ten syknął na niego i odskoczył sięgając po broń. "Kill?" - wychrypiał kraś, w przebłysku widząc zamiast jaszczura kogoś zgoła innego, z którym nieraz wychylił beczułkę miodu oraz zabił niejednego przeciwnika. "Przepraszam, widać pomyliłem Cię z kimś, cny Wojowniku" - powiedział z ukłonem. "Nazywam się Landryn i aby naprawić mój błąd zapraszam do karczmy na miód... O ile wpuszczą mnie za bramę..." - dodał - "chyba że uznasz że zniewagę tą może zmazać tylko krew... Wtedym gotów stawić się na Twe usługi na ubitej ziemi". Jaszczur przymknął ślepia i wysyczał - "Imię me Cincz, jestem Veańczykiem. Aby wejść musisz do nas należeć". "Chętnie się zaciągnę, wskaż mi tylko z kim należy rozmawiać" - odparł kraś. Po wysłuchaniu wskazówek i obietnicy spotkania w karczmie udał się do strażników przy bramie i ogłosił im, że chce spotkać się z władzami celem dostąpienia zaszczytu dołączenia do zacnej kompaniji i zostania Veańczykiem.
Jak potoczą się jego dalsze losy? Czas pokaże... Reszta na razie w rękach decydentów z gildii Veass.
Adahal spojrzała na znajomego lancerta i nową postać... Nie, nie całkiem nową. Coś jej mówiło, że zna tego krasnoluda. Ale gdzie? Kiedy? Jak?
Nie potrafiła odpowiedzieć sobie na to pytanie.
- No coż, może z czasem mi się przypomni. - Machnęła ręką i udała się w znanym tylko sobie kierunku...
[EDIT]: Ciekawe podanie, nie powiem. Jak wiesz, zostałeś przyjęty już kilka dni temu. - Azdrubal



P.S. Sorry Killfactor za wykorzystanie Twojej postaci, masz u mnie (zgodnie z opowiadaniem) dzban miodu w karczmie....

Ostatnio edytowany przez landryn (2006-08-14 15:35:46)


Krasnolud Szermierz, inaczej Mroczny Siorbacz w BORDOWYM płaszczu.....

http://www.landryn.it.pl/sig_Veass.jpg

Offline

 

#69 2006-08-15 00:08:15

Deli

przybysz

Skąd: Lubaczów - LBW
Zarejestrowany: 2006-08-14
Posty: 6
Punktów :   

Re: Miejsce na składanie podań (koniecznie czytaj pierwszy post).

Imię: Tobik
Rasa: Krasnolud
Klasa: Berserker
Poziom: 82

Przybyłem podróż z GRIMBURGA aby wstąpić do Veass. Jestem z natury szaleńcem. Po prostu lubię zabijać i nie lubię jak ktoś mnie próbuje shańbić, wyśmiać albo co najgorsze... skrytykować moją chęć do zabijania, wtedy puszczają mi nerwy. Mogę wtedy zabić tego śmiecia co mnie shańbił a nawet wszystkich innych, którzy stali obok i się tylko przyglądali. Dla mnie to bez różnicy. Jak zabiję jednego to mam chęć zabić następnego i tak w kółko. Dlatego chcę wstąpić do Veass aby dalej dążyć do swojej mrocznej osobowości...
Przy bramie zauważyłem kogoś, był to pewnie jeden ze strażników. Podszedłem i spytałem:
- Chcę być Veańczykiem, wpuścisz mnie do środka? Czy może mam użyć siły?
*Albo nie zabije Go i wejdę ale poczekam co odpowie...* -pomyślałem

Nie gorączkuj się tak krasnalu! Zobaczymy, co setnik powie... Adahal miała swoje rozkazy, nowy wojownik MUSI coś o sobie powiedzieć na wstępie, ale nie tylko o chęć mordu tutaj chodzi.

Po chwili Adahal wróciła spowrotem i zaczeła uważnie obserwować krasnoluda...
Tobik, wyjaśnij mi, skąd masz ten niebieski herb, co?!


- Wędrując po Lotharis szukałem gildii, w której mogłem trenować swoje umiejętności. Przypadkiem natrafiłem na Błękitną Gildię, wstąpiłem do niej ale nie byłem zadowolony z tej decyzji, ponieważ w późniejszym czasie dowiedziałem się o ich charakterze. Oni czynili dobro a to nie pasuje do mojego charakteru i dlatego opuściłem ich. Kilka dni później wszedłem do jakiejś karczmy, wypić coś. Usłyszałem w środku rozmowę dwóch nieznajomych. Zrozumiałem tylko tyle, że w przeciwieństwie do Błękitnej Gildii, Veass jest mroczną gildia. Wyruszyłem to sprawdzić. I dlatego stoję tutaj...

No dobra krasnoludzie... Setnik stwierdził, że wrogowie BG są naszymi przyjaciółmi... Możesz wejść i poczuć się Veanczykiem. Tylko pamiętaj, będę mieć cie na oku. To mówiąc, Adahal otworzyła bramę nowo przyjętemu członkowi Veass.

Ostatnio edytowany przez Deli (2006-08-15 20:24:55)


TOBIK
Krasnolud Berserker
Veass

Offline

 

#70 2006-08-16 16:35:56

Hus_Beletherin

Veańczyk

1430771
Skąd: Wleń
Zarejestrowany: 2006-08-16
Posty: 11
Punktów :   

Re: Miejsce na składanie podań (koniecznie czytaj pierwszy post).

Imię: Hus Beltherin
Rasa: Lancert
Klasa: Rycerz
Poziom: 85


Nie będę owijał w bawełnę. Nazywam się Hus Beletherin (lvl 85). Mam spore doświadczenie. Zyje w krainie Lotharis od I ery. Niestety bóg nie obdarzył mnie talentem pisarza wiec nie będe się ośmieszał . Jestem szczery więc prosto z mostu mówie że na forum zagladam pare razy w tygodniu w tym w dzień turnieju by dodać statystyki z walk itd. Nie mam za bardzo czasu by angażować się w życie na forum. Nie ukrywam też że byłbym wzmocnieniem dla waszej Gildii. Jestem pewny siebie ale kompromisowy. Szanuje ludzi i wymagam szacunku od nich. Pozostało mi jedynie odpowiedzieć na ostatnie pytanie. Dlaczego Wy? Są dwa powody. Mam tu znajomego (nie pamietam nicka w grze ale pamietam go jako premo ) po drugie: Tworzycie naprawde dobra gildie. To tyle, co z tego wyniknie to juz wasza sprawa, ja chce tylko osiągać sukcesy w krainie Rivangoth.

Pozdrawiam i czekam na odpowiedz.

No cóż.... jestem wielkim zwolennikiem podań klimatycznych nie mnikej jednak myślę że dobrze będzie mieć Cię w naszych szeregach....może z czasem coś napiszesz. . Również jestem ZA.

Hmmm, w sumie niektórzy nie mają do tego talentu... Ja za to czekam na wypowiedź reszty gadów. Ale byłbym ZA - Azdrubal

Muszę przynać, że czytałem te podanie kilka razy. Urzekła mnie twoja szczerość. Nie jesteśmy jakimiś twardogłowami, skoro nie potrafisz pisać to nie. Jednak skoro przewijasz się przez Wojów od I ery, musisz mieć spore doświadczenie. Jestem za ponieważ, wolę szczerze zadeklarowanego sumiennego gracza, niż jakieś denne wypociny, za które powinni smagać węożami. Og

Skoro już to załatwiam, to odrazu przydzielam pełny dostęp do forum.

Edit: Czyli co mogę składaćc podanie do Veass ?
PS. Już złożyłem

Osiągnałeś taki wysoki level, a jeszcze nie zauważyłeś, że nie jesteś laNcertem, a lacertem? Super. Pozdrawiam. (Khhagrenaxx)

Ostatnio edytowany przez Khhagrenaxx (2006-08-19 22:54:01)

Offline

 

#71 2006-08-19 11:24:39

Clive

Trzeźwy inaczej;P

Zarejestrowany: 2006-08-11
Posty: 63
Punktów :   

Re: Miejsce na składanie podań (koniecznie czytaj pierwszy post).

Imię: Mugen
Rasa: Krasnolud
Klasa: Rycerz
LV: 95

Mugen po raz ostatni patrzy na biurko mistrza szkoły. „Na każdego nadchodzi ten czas, aby odejść.” Mówiąc to opuszcza mury szkoły, aby udać się w celu szukania dalszej drogi.
Było wielu, którzy chcieli, aby do nich przystąpił. Zaczepiali go z Bractwa Bordowego Płaszcza, lecz odmówił. Następnie szukali go Piraci Morza Czaszek, ale i oni usłyszeli taką samą wiadomość. W końcu stanął przed Twierdzą Veass zastanawiał się, czemu tutaj przybył, co go tu przywiodło. Teraz pamięta, jego przodkowie byli w podobnych gildiach, sami je zakładali lub byli ich mistrzami. Death Scythe Guild założone przez jego dziadka, Teleologicznie Kontestujący Najemnicy, których założył jego ojciec, wyjątkiem był stary Kron, który usilnie upierał się ze w poprzednim wcieleniu był elfem i zarządzał Bractwem Miecza, ale wszyscy wiedzą ze on był wariatem. Każdy chciał, aby poszedł w ich ślady i stworzył własną gildie, lecz odmówił. Postanowił poszukać swojego miejsca w świecie i wydaje mu się, że może je znaleźć tutaj.

Krasnolud wchodzi do Twierdzy i kieruje się w stronę karczmy. W środku zauważa znajome twarze, czyż to nie Landryn i Cincz razem piją miód. Pamięta ich dobrze, wiec postanowione zaciągam się do Veass.Adahal, ciągle narąbana jak działo, kątem oka zauważyła dwóch nieznanych sobie wojowników... Kiedy nadludzkim wysiłkiem wytężyła wzrok, okazało się, że widzi jednego woja... Może chociaż ten osobonik pomoże mi wstać?
Strażnik patrolujący okolicę zlustrował otoczenie.
"No tak znowu ta dupodajka..." - pomyślał.
"Adahal podnieś się i przestań haftować na gości" - krzyknął.
"Witaj nieznajomy...choć twa twarz jest mi dobrze znana. Choć za mną zaprowadzę cię i przedstawię reszcie chołoty" -to mówiąc skierował się w stronę karczmy

Co będzie dalej okaże się później?


Uff... Talentu nie mam, ale coś wyskrobałem.. No zobaczymy czekam na opinie i Landryn, Kill kupie wam coś za wykorzystanie waszych postaci

Brak talentu? Dobre sobie... Mi się podobało to orginalne podanko. Całkiem ciekawie opisałeś... - Jak najbardziej ZA - Azdrubal

Podanie of korz PRZYJĘTE. witamy ci ę w szeregach. Bez błędów i wreszcie klimatycznie:) Jak ja to lubię;P Witaj - Aegir

Kolejny obszymur do kolekcji:] Teraz to już jesteśmy na pierwszym miejscu, jeśli idzie o teorie spiskowe nas się tyczące - elo Clive! :] (Khhagrenaxx)

Ostatnio edytowany przez Clive (2006-08-19 11:25:14)


Clive is brutal and full of zasadzkas

Offline

 

#72 2006-08-20 23:51:22

portos

przybysz

7984818
Zarejestrowany: 2006-08-20
Posty: 141
Punktów :   

Re: Miejsce na składanie podań (koniecznie czytaj pierwszy post).

Imię: Portos
Rasa: Człowiek
Klasa: Rycerz
Poziom: 90

Do brzegu wyspy dobiła brudna łódka, z której wytoczył się jeszcze brudniejszy człek. Podnosząc z błota twarz, niemrawym wzrokiem rozejrzał się po okolicy. Pijany w trzy dupy rycerz podnosząc się, z wprawą sidana otworzył kolejną butlę kradzionego rumu, rozbijając szyjke o swój jakże nie-błyszczący hełm. Nie czekając aż czerwony od przepicia nos straci swe przepiękne barwy wychylił całego mózgojeba na raz, pochrupując wesoło kawałki szkła. Następnie spróbował zasadzacić łódeczce soczystego kopa, jednakże nie był w stanie trafić w tak mały przedmiot i wywrócił sie waląc solidnie łbem o swe tobołki leżące na plaży. Wpadł więc swoim zwyczajem w potworną furię, i waląć ogromnym flambergiem w biedną łodkę porąbał ją na malutkie kawałeczki. Hałas obudził oczywiscie strażników twierdzy, którzy postanowili zbadać sytuację... Portos na widok biegnących w jego stronę rycerzy ucieszył się niezmiernie, wbił mieczysko w piach, otworzył o głowę ostatnią już butelke wina, i postanowił przywitać się z nowymi przyjaciółmi, oraz poznać warunki zaciągnięcia się w ich szeregi. Czy zdąży jednak to zrobić zanim strażnicy posiekają pijaka na kawałki?
Jaszczur wciągnął powietrze. Słodkawy zapach rumu unosił się w powietrzu. Oparł partyzanę o zeschnięte drzewo. Człeku ktoss, kto takie ilossci trunku przesyje, ten na polu walki tess nie zawiedzie. Choc do barakóf. Gdy prowadzil wojownika jegu zbereźny umysł zrodził obleśną wizję. To ssie Adahal ssslociutka uciessy.

Adahal wstała wcześnie rano. Już dawno nie miała tak wielkiego bólu głowy... Kiedy wyszła z baraków, jej oczom ukazał się Aegir, prowadzący nowego przybysza... Ech... Niby przystojny, ale ten jego nos. Wogóle nie w moim typie. Po tych słowach Adahal zamoczyła głowę w wiadrze z wodą i poszła odsypiać dalej. - oczywiście jestem ZA (Azd)

Co tu dużo mówić, takiego podania, jeszcze nie mielim . OG Przyjęte.

Offline

 

#73 2006-08-25 14:38:59

Aleksander

przybysz

Zarejestrowany: 2006-08-25
Posty: 5
Punktów :   

Re: Miejsce na składanie podań (koniecznie czytaj pierwszy post).

Imię: Gesshoku (rodzice wymyślili to na zielu z południowej ćwiartki...)
Rasa: Elf
Klasa: Najemnik
Poziom: Za niski, miejscami porywisty (97+)


Świt. Ciemny las. Szczęk stali. Dwie smukłe sylwetki uwikłane w dzikim tańcu. Krew. Cisza. Śmierć.
Gesshoku przyklęknął. Twarz jego oponentki oblały pierwsze promienie słońca przesiąkające przez gęste sklepienie lasu. Jej piękna twarz o srebrzystej cerze zastygła w karykaturalnym grymasie bólu.
-Heh, taka szkoda. Ładna nawet, jakby była trochę milsza mógłbym ją polubić.-powiedział zadyszany Gesshoku wycierając zakrwawiony toporek o kępę bujnej trawy.
Westchnął zrezygnowany. Nie lubił zabijać kobiet. To straszne marnotrastwo. Istniało przecież wiele bardziej przyjemnych sposobów spędzania z nimi czasu.
Z drógiej jednak strony Gesshoku schlebiało to że jacyś spasieni kupcy pofatygowali się nawet o nagrodę za jego głowę.
Obejrzał dokładnie ostrze pod światło. Wymagało ostrzenia.
-Dobra była.-Pomyślał głośno dotykając przy tym świerzej rany na klatce piersiowej. Skrzywił się i westchnął.-Będzie blizna...- Elf wstał (nie bez pomocy pobliskiego drzewa...), i dokuśtykał do ciała najemniczki.
-Przepraszam że przeszkadzam, ale Lewak należy do mnie.- Powiedział elf, po czym oparł swój wypolerowany skórzany but o żebra elfki i wyszarpnął tkwiący w jej klatce piersiowej mithrilowy rapier. Wytarł ostrze o bawełniane spodnie oponentki i dokładnie je obejrzał.-Bywały czasy w których Lewak lepiej się prezentował...-Powiedział zrezygnowanym głosem. Zatknął oręż za zdobiony pas i (opierając się o brzozę) kontemplował piękno promieni wschodzącego słońca załamujących się na krwawej rosie zdobiącej kępę bujnej trawy...


Gesshoku odetchnął z ulgą. Nareszcie udało mu się wyjść z tego przeklętego lasu. Niepomny na ból nie do końca jeszcze zagojonych ran wybiegł w euforii na polanę. Rzucił się na ziemię i z szaleńczym śmiechem tarzał się energicznie. Chwilę później zamilkł. Spojrzał w niebo. Mewa. Rozejrzał się uważnie... Morze? Po raz pierwszy od dłuższego czasu zaczął się zastanawiać w jakim zakątku Lotharis właściwie się znalazł. -Ech, a mamusia zawsze powtarzała: "Zioło, kompas i mapa... I niech ten garnek przestanie tańczyć!". Dobrze że przynajmniej pierwsze jest... -Elf usiadł i zaczął się zastanawiać. Spojrzał nieobecnym wzrokiem na bordową przepaskę na ramieniu. Była brudna, przepocona i śmierdziała.
-Do szkoły już raczej nie trafię, więc gdzie?- Rozejrzał się jeszcze raz. -A toto to wygląda na jakąś ludzką osadę portową- powiedział do siebie- Faaajnie, może mają kowala który by mi broń zaostrzył!-...I z tą optymistyczną myślą Gesshoku raźnym krokiem ruszył w kierunku zabudowań...


-Barman, jeszcze raz to samo!- Krzyknął elf. Musiał zapić jakoś gotującą w żołądku frustrację. Może sok marchwiowy to dosyć ekscentryczny trunek, ale czego innego można się spodziewać po Gesshoku.-Niech to Firglurth zasztyletuje, zabita dechami wiocha! Cywilizacji na Bogów! Cywilizacji!- Do tej pory nie mógł zrozumieć jak wioska może funkcjonować bez kowala i, co ważniejsze zielarza z odpowiednim asortymentem...-Zapłacę każdemu kto mnie zabierze w jakieś cywilizowane miejsce!- wrzasnął zapluwając na pomarańczowo paru stałych bywalcu "Mrocznej Flądry".
Nie musiał długo czekać na odpowiedź. Z zacisznego kąta dobiegł tubalny głos.
-A gdzie się chcecie zabrać szanowny elfie? I ile zapłacisz...-Głos należał do jednookiego rosłego mężczyzny o rudej brodzie i zepsutych zębach.
-Na WSCHÓD! Tam musi być jakaś cywilizacja! A cena nie gra roli!- Odkrzyknął Gesshoku. W karczmie ucichło. Rudobrody  uśmiechnął się szeroko odsłaniając braki w uzębieniu.
-Co za zbieg okoliczności, właśnie tam płyniemy. Widzę że się dogadamy.-Odpowiedział obśliniając swoją i tak już brudną brodę.


Gesshoku przekręcił sie na drógi bok. Nie mógł zasnąć. Nie przywykł do spania na podłodze, z kawałkiem starego żagla za koc i kawałkiem drewna za poduszkę. Przeklął pod nosem. Co mu strzeliło do łba żeby wejść na pokład tego parszywego statku. Nigdy by tego nie zrobił gdyby wiedział że załoga to w większości byli Błękitni. Nienawidził błękitu. Robiło mu się od niego niedobrze. Mamusia mu zawsze powtarzała że Błękit szkodzi na trawienie. Nawet kiedyś po paru głępszych kielichach marchwi sprawdzał, i odkrył że błękitni są wyjątkowo ciężkostrawni. Nawet z popitą i dobrze przyprawieni.
Nagle cały jego świat się zatrząsł. I to porządnie. Spadłby z łóżka gdyby jakimś dysponował. Gesshoku zerwał się na nogi i wyciągnął ze swojej skrzynki broń. Nie żeby coś przeczuwał, poprostu pewnie się czuł trzymając w rękach jakieś długie twarde przedmioty. Przykucnął i zaczął nasłuchiwać. Stukot, krzyki, trzask łamanego drewna i kości, szczęk stali.
-Hmm. Mam dziwne wrażenie że coś się na górze dzieje.-Powiedział na głos, do samego siebie, jak to miał w zwyczaju, po czym ruszył w stronę schodów. Kiedy właśnie miał zacząć po nich schodzić jakiż wielki ciemny przedmiot niespodziewanie się na niego stoczył i przeklął siarczyście. Gesshoku nie zdołał zachować równowagi.
Nieco zdezorientowana kula wstała chwiejnie. Okazała się byc krasnoludem z wielkim dwuręcznym toporem. W załodze nie było żadnego krasnoluda- one nie lubią wody. Mógł więc być tylko kolejnym przeciwnikiem na grodze elfa. Tak przynajmniej rozumował Gesshoku.
Nie myśląc wiele rzucił się na oponenta. Walka była długa i zaciekła. Krasnolud był silniejszy a jego znakomicie wykonana broń miała większy zasięg. Tak więc Gesshoku uchylał się przed ogromnym toporem, skracał dystans i kontrował. Przeciwnik był twardy. Z takim Gesshoku jeszcze nie walczył. Ostatecznie to elf stał na nogach, choć to trochę za dużo powiedziane. Z trzech głębokich ran obficie płynęła krew, a długa walka wycieńczyła najemnika. Nie było mowy o próbie równej walki z kimkolwiek w tym stanie. Nie myśląc nawet o dobijaniu krasnoluda elf wspiął się na schody i rozejrzał się po pokładzie.
Atakujący w czarno białych barwach ograbiali zwłoki marynarzy. Po dokładniejszym przyjrzeniu Gesshoku zauważył że wszystkie ciała nalerzą do jego towarzyszy podróży. Nie mieściło mu się w głowie jakim cudem agresor nie poniósł żadnych strat.
-Toś się wpakował Gesshoku... Teraz kombinuj jak wynegocjować swój zad z tej sytuacji marchwiowy łbie.-Wyszeptał do siebie elf.
Nie mógł dostrzec przywódcy, ale wiadomo gdzie za jakieś pięć minut będzie można go znaleźć. Gesshoku uśmiechnął sie do siebie. -To ja tam na niego zaczekam.-


Zakapturzona sylwetka wkroczyła pewnie do ładowni i zbliżyła się do skrzyni. Gesshoku wyskoczył z ukrycia przykładając sztych rapiera w miejsce gdzie jego zdaniem znajdowało się gardło ofiary. -Witam. Sprawiliście mi sporo problemów w drodze na wschód, chyba należy mi się jakaś rekompensata...-Powiedział uśmiechnięty Gesshoku. Chciał kontynuować wcześniej obmyślane przemówienie, zażądać transportu w cywilizowane miejsce i gwarancji własnego bezpieczeństwa, ale przerwał mu w tym trzask desek. Zakapturzona figura korzystając z chwili nieuwagi elfa odsunęła się dalej i zapaliła pochodnię. Złotawe światło oblało pomieszczenie. Źródłem chałasu był krasnolud który postanowił wejść mało kulturalnie... przez ścianę. Krasnolud jeszcze krwawił z licznych ran, a jego topór wydawał się być wykłuty z krwistoczerwonego metalu. Był to niewątpliwie ten sam pan z którym Gesshoku "wyminął się w klatce schodowej". W tym świetle krasnolud wydał się elfowi dziwnie znajomy. Najemnik zmarszczył brwi przyglądając się wykrzywionej w złości twarzy.
-Elf o zielonych krótkich włosach, które sterczą na wszystkie strony, szare oczy, sześć stóp wzrostu, dzierży toporek i rapier Lewakiem zwany- wymieniał narastającym głosem krasnolud zbliżając się powoli do elfa.- Gesshoku mordo ty moja!-Wykrzyczał krasnolud podskakując z obrotem resztę dystansu i zamachując się z całej siły toporem na odlew.
Gesshoku w tej chwili przypomniał sobie skąd zna ten tubalny głos, zadbaną brodę jadącą krasnoludzkim mocnym i karczystą sylwetkę krasnoluda. Zdziwienie unieruchomiło go w miejscu. Zasłonił się tylko oboma brońmi mówiąc ze zdziwieniem-Muge...-Przerwał mu topór, który bez trudu przełamał prowizoryczną gardę słabego elfa, uderzył płazem w klatkę piersiową i wyłamał najemnikiem ścianę pomieszczenia. Gesshoku nigdy wcześniej nie widział tyle gwiazd pod sklepieniem...
Zaraz za plecami Mugena pojawiła się Adahal, zwabiona odgłosem łamanych co chwilę desek. Mugen, to tak się ze starymi kumplami witasz? Dobrze, że mnie nie chciałeś bliżej w karczmie uściskać, bo bym bez rączek teraz pewnie biegała... Adahal z zaciekawieniem spojrzała na elfa, jakieś natrętne myśli zaczeły jej chodzić po głowie, bo na ustach paladynki pojawił się szeroki uśmiech...

Hehehehe, największy plus jest taki, że zmusisz moderów do czytania w klimacie:P fajnie się czyta - Azd


Mugen pomaga Gesshoku wstac Musimy pójśc do karczmy trzeba sie napić za stare czasy. Nie patrz sie na panią, pewnie ją i tak w karczmie zobaczysz. -Podanie mi sie bardzo podoba. Bardzo klimatycznie i można bylo sie posmiać. Nie wiem czy moge mówić ale ja jestem ZA

Ehh. To takie moje wypociny. Nie wyłapywałem literówek i błędów, więc troszku tego tam może być ;P
Pozdro.

Ostatnio edytowany przez Aleksander (2006-08-25 14:42:49)

Offline

 

#74 2006-08-29 10:54:23

Rodhan

przybysz

Zarejestrowany: 2006-08-29
Posty: 1
Punktów :   

Re: Miejsce na składanie podań (koniecznie czytaj pierwszy post).

Imię:Rodhan
Rasa:Elf
Klasa:Łowca
Lvl:77
Fundusze: duże
Chcę należeć do Gildi Veass. Ponieważ mistrz Bordowej Szkoły Rycerskiej do której należę, wojownik: Mugen zdecydował się zostać Veańczykiem, ja też po długich namysłach stwierdziłem że to najlepsze miejsce dla mnie. Co tu kryć, ta gildia jest najlepsza i tu osiągne godny poziom, w II erze należałem do Twierdzy Przymierza i utrzymywałem się w  pierwszej 50 też jako wojownik Rodhan. W III erze Gildie połączyły się a ja z powodów własnych odszedłem po uzyskaniu 147 poziomu. Mam nadzieję, że tu będę mógł wykazać się dobrą grą i pomocą dla słabszych. Jestem bardzo aktywny, zawsze walcze w turniejach i wpłacam czasami sumke na konto gildii. Jestem już stałym Gosciem i walczę od dawien dawna, moje umiejętności napewno sie przydadzą. Prosze o pozytywne rozpatrzenie mojej propozycji.

Adahal usłyszała jakieś dziwne odgłosy. Obóciła się i zobaczyłą za sobą Elfa. Jednak ten wogóle nie mówił w jej języku, więc go olała (podanie w klimacie patrz wyżej)

Acha, no żeby nie było wątpliwości - podanie odrzucone. Podanie co prawda nie musi być koniecznie w klimacie(dobrze by było). Odrzucone jest z trzech powodów: 1.podanie w dość prozaiczym stylu napisane 2.Masz za mały level 3.Złożyłeś podanie do nas i BG naraz, jest to bezsens bo to dwie gildie o calkiem przeciwstawnych założeniach. -Elasharr
----------------------------------------------------
INFO DLA CZYTAJĄCYCH - TEN TEMAT SŁUŻY !!TYLKO!! DO SKŁADANIA PODAŃ. POSTY Z KOMENTARZAMI BĘDĄ KASOWANE. JAK CHCECIE NAPISAC KOMENTARZ TO STWORZYŁEM DO TEGO ODPOWIEDNI TEMAT W HYDE PARKU.

Offline

 

#75 2006-09-01 00:46:41

Siwy rycerz

Veańczyk

Zarejestrowany: 2006-09-01
Posty: 1
Punktów :   

Re: Miejsce na składanie podań (koniecznie czytaj pierwszy post).

Siwy Rycerz
Mroczny Elf
Szermierz
Poziom: 97

Historia:

Sartan (bo tak brzmi prawdziwe imie tego Elfa) od dziecka był wychowywany w dobrobycie, nigdy niczego mu nie brakowało. Był synem kupca, zaś jego matka odziedziczyła ogromny majątek. Nigdy nikomu nie chciała powiedzieć od kogo go uzyskała. Miała swój własny pokoik do którego dostęp posiadała tylko ona.
Sartan nie nawidził przemocy i walki, nigdy się nie interesował tym co dzieje się na świecie, lecz gdy skończył 25 lat, jego matka została zamordowana w niewyjaśnionych okolicznościach. Wtedy to przypomniał sobie o tym pokoiku, który był tak skrupulatnie strzeżony przez jego matke. Poczekał następnej nocy aż strażnicy troche się 'doprawią', kiedy już ostatni z nich poszedł spać Sartan wślizgnął się do pokoju. To co zobaczył wprawiło go w ogromne zdumienie. Cała komnata była wypełniona złotem i wszelakimi bogactwami jakich świat nie widział: klejnoty, biżuteria, zbroje, ogromne miecze zdobione szlachetnymi kamieniami i wszelakie inne bogactwa. Spojrzał na ściane i zdziwiły go bardzo portrety smoków odzianych w zbroje, nigdy wcześniej nie widział czegoś takiego, zastanawiał się skąd jego matka mogła znać takie dziwaczne stwory. Jego uwage jednak przykuł największy portret na którym widniała postać starca, była bardzo dziwna (ciężko mi tutaj to opisać), narysowano go tak że ledwo co były widoczne jego rysy... Podszedł bliżej i zauważył że pod portretem leży mała szkatułka, na niej jezykiem smoków był wykuty napis, który brzmiał "dla tego któremu było to przeznaczone". Sartan całe swoje życie spędził na nauce i znał wiele języków, także język smoków. Po przeczytaniu tego Sartana ogarneła ogromna ciekawość. Wziął szkatułke do rąk, otworzył i zobaczył...mały amulet zapisany dziwnymi napisami w nieznanym mu wcześniej języku. Wziął amulet w ręce i założył na siebie...
...padł bezwładnie na ziemie......
Kiedy się obudził zobaczył, że leży w kałuży krwi, a obok niego znajdują się zmasakrowane zwłoki ojca. Sartan natychmiast zrozumiał, że to on tego uczynił. Chwycił pare klejnotów, troche złota, miecz i zbroje którą znalazł w zbrojowni i wyruszył w świat.
Przez następne 30 lat nikt o nim nie słyszał, mówiono że wstąpił do Błękitnej Szkoły, inni mówili że poległ gdzieś na polu walki...

Siedziałem sobie w karczmie kiedy nagle obok mnie usiadła zakapturzona postać, poczułem ten swąd....dobrze to znałem, to był zapach krwi. Zamówił piwo i zdjął kaptur, spojrzałem na niego i zobaczyłem że jest to mężczyzna z krótkimi siwymi włosami, w wieku coś koło 40/50 lat, troche przykości, o niebieskich oczach,  wszędzie na twarzy miał blizny. Zauważyłem też że targał za sobą ogromny dwuręczny miecz a na szyji wisiał mu dziwaczny amulet. Spostrzegł że go obserwuje, podszedł do mnie i zapytał gdzie znajduje się siedziba Veass. Odpowiedziałem mu, on grzecznie podziękował, szybko dokończył swoje piwo, zapłacił barmanowi i jak chciał już wyjść zatrzymałem go i zapytałem jak się nazywa:
-Jestem Siwy Rycerz
wyszedł....
Słyszałem kiedyś o nim, podobno nazywa się tak po prostu z powodu siwych włosów, inni mówią że z powodu swojego wieku a jeszcze inni gadają o jakimś obrazie...

Byłem wcześniej w Błękitnej Gildii ale jakoś tak tam do nich nie pasowałem...

Historia nienajgorsza, tyle że ma w sobie sporo do poprawienia. Jest kilka literówek, poza tym niektóre sceny są trochę niejasno opisane. Dziwaczne jest to, że koleś zobaczył zabitego przez siebie ojca i jakby nigdy nic ruszył w świat, brakuje tu jakiegoś wyjaśnienia,motywów. Druga sprawa to brak opisu postaci w karczmie.
Wystarczy że lekko poprawisz podanie i będzie przyjęte. -Elasharr

Dobra,dobra niech będzie - przyjęte, z tym że póki co nie dostaniesz jeszcze pełnego dostępu do forum, musisz przejść okres próbny- doedytował Elasharr


Odp.Do Drizzt. chyba za to że nie uczestniczyłem w ostatnim turnieju, wystarczyło się zapytać dlaczego. A we wcześniejszych turniejach zdobywałem tyle punktów że klasowałem się u was gdzieś w środku.

Odp.Do Elsharr Literówki wynikają z tego że jestem dyslektykiem więc ciężko mi się będzie ich doszukać, a co do tego niejasnego opisu właśnie o to chodzi, nie wiadomo czy zwariował czy coś go opętało itp

Ostatnio edytowany przez Elasharr (2006-09-06 23:45:40)

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.thawmody.pun.pl www.uwbinformatyka.pun.pl www.bsfbcc.pun.pl www.natalialesz-forum.pun.pl www.hsm123.pun.pl