Gaja - 2006-07-24 22:53:52

Największą budolą na palach jest chata Hasyssów. Tutaj mieszka piątka braci. Każdy z nich ma osoby pokój. Na parterze mieszka trójka z braci. Pokoje te łączy sporej wielkości hol, na środku którego zaadaptowana siatka z pirackiej kogi spełnia funkcję schodów prowadzących na pienterko. Gdzie są dwa dodatkowe pokoje sypialne. Zewnątrz chata nie wyróżnia się specjalnie pomimo tego, że dom rodowy Hasyssów zawsze był pokaźną budowlą w osadzie. Sporej wielkości drzwi oraz niewielkie okna. Wszystko na wypadek obrony własności rodzinnej. Dach został przez braci odświerzony, gdy powrócili jako wojownicy Veass. Dom prezentuje się jak nigdy. Po przekroczeniu drzwi trafiamy do holu, to pokój gdzie na wielkich pufach zasiadają Hasyssowie jaki i ich goście. Obszerny stół, na którym stoi kilka zdobionych kilichów znajduje się w centralnym punkcie pomieszczenia, tuż nieopodal plecionej drabinki. Na stole jest rozłożona wielka mapa obszarów wyspy. Z tego pomieszczenia wypełnionego pamiątkami rodowymi, można się udać również do kuchni, która pozostaje jednak w ukryciu za zasłoną z plecionek. Dom Hasyssów zawsze wypełnia dziwna woń ziela, które ta rodzina zwykła palić od niepamiętnych czasów. Może to właśnie od tego ziela, wzieła się kiedyś w mrocznych niepiśmiennych czasach ich nazwa. To w tym domu na brzegu osady na palach urzęduje tymczasowy zastępca mistrza Waran Hasyss.

killfactor - 2006-07-24 23:08:59

Skrob, skrob w drzwi. - Waran'a ssszukam. Ponoś sośśś chsiał ode mnie...

Aegir_einarson - 2006-07-24 23:48:33

Z tobołkiem na plecach i z kosa w ręku wygladał jak poslaniec Rah'aliela... jednak ten zielony kolor.. zapukał posłańcem o drzwi i czekał. w końcu waran coś od niego chciał

killfactor - 2006-07-25 07:12:13

Widząc, że drzwi się nie nadal otwierają, Cincz zdjął z pleców swój majdan i przykucnął na werandzie...

Og - 2006-07-25 11:51:09

Otwierając drzwi wypuściłem z chaty falę gorącego powietrza przesyconego oparami ziela, którym włąśnie delektował się jeden z mych braci.
-Witajcie. Gdzie trzeci, po którego possłałem? Wciąż go nie ma?
Westchnąłem.
- No dobra wejdźcie do śśrodka.
Wpusciłem gości do środka. Usadowiłem na pufach znajdujących się przy stole. Szybkim ruchem wspiołem się po sznurach na piętro gdzie spędziłem chwilę. Następnie zszedłem jak zawsze głową w dół. Podszedłem do zniecierpliwionych wojowników. Wykonałem energiczny ruch ręką, kartka pergaminu poszybowałą w kierunku stołu. Na tym skrawku pergainu znajdowała się węglowa rycina młodej drowki. Miała dziewczęce rysy twarzy małe usta z lekko zadartymi kącikami ust. Równie leciutko zadarty nosek. Jej włosy zaczesane na bok zasłaniały jedno oko.
- To nassa agętka. Przez dobre parę miessięcy znajdowała się w obozie piratów. Gdzie poznawała ich palny. W dordze powrotnej, w którą wyruszyła, tego jesteśmy pewni miał ją przechwycić patrol zawiadowców. Ich powrót przeciąga się niezwykle długo. Zbyt długo żeby bozostawać biernym. Dlatego też zebrałem wass, nieliczny oddział, który uda się na posszukiwanie naszej zguby. Jeśli nie da się przyprowadzić agętki to przynajmniej przejmijcię jej wiedzę. Gdy to ssię stanie ona przestaje być ważna. Nie dajcie ssię zmylić to indywidualistka będzie wiedziałą, że jej wiedza jest gwarantem akcji jakie podejmiemy i w konsekwncji jej życia. Nie będzie wam łatwo coś z niej wyciągnąć.
Westchnołem ponownie. Zaschło mi w gardle. Chwyciłem puchar wina. Łyknąłem, skrzywiłem się splunąłem czerwonym płynem. Puchar natomiast wirując poleciał w kierunku kuchni. Swoją łapą wskazałem na tereny Uss. Palcem pokazałem drogę, jaką miała pokonać agentka
- Udacie ssię ich śśladem, poszukując jakiś znaków tego co mogło ich spowolnić. Resszte decyzji mussicie podejmować ssami, zeby wam to ułatwić, nominuję ciebie Cincz na dowódce, jako członek wiecu masz największy atutorytet, i bezgraniczne zaufanie całego Veass.
Zamknąłem na chwilę oczy.
- Jakieśś pytania?

killfactor - 2006-07-25 12:44:54

- Ssseee - westchnąłem tylko... Usss powiadzaszzz... Mosze to nagi? Ossstatnio rosssuchwaliły sssię troszzzkę, albo pirasi psssejszeli jej misssję... Nie wiem ssso gorsssze... Dopsze, pójdę tam. Daj nam tylko jeszzzcze jakiegośśś młodzika, który ssszybko biega. Pszyda nam sssię jako kurier, gdyby cośśś possszło nie tak. - zamiotłem z niepokojem ogonem.

Og - 2006-07-25 14:27:28

- O ile ssię nie mylę to Fargon jesst łowcą. Osstatnio wyrywał się do jakiejśś missji. Wyssłałem po niego. Ale go wciąż nie ma.
Rusyłem do kuchni żeby powrócić z kielichami pełnych zdobycznego rumu, misą pełną odwłoków ważek i wielką fajką wodną pełną naszego rodzinnego specjału.
- Umilmy ssobie oczekiwanko.
W moich oczach pojawiła się znów beztroska radość.

killfactor - 2006-07-25 15:41:53

sesese... A dla Aegira by sssię sssoś na sąb snalasssło?

Aegir_einarson - 2006-07-25 17:22:28

Dobra rzecz... bitka będzie... patrole doniosły ostatnio to co Cincz mówił. Nagi rozpasły sie zanadto, Będzie na pewno ciekawie.(to mówiąc spojrzał znaczaco w kierunku swej kosy).

No właśnie! te słowa skierował do Cincza. coś bym zjadł. Pakowałem się w takim pośpiechu, że nie zdążyłem nic zjesć.(Tu wzork znacaco przeniósł się na gospodarza).

Fangorn - 2006-07-25 18:02:03

Do sali bez pukania wszedł Fangorn
- Przepraszam was towarzysze ale wiedziałem, że będziecie mnie oczekiwać z niecierpliwością więc śpieszyłem się jak mogłem - powiedział zdyszany.
Widząc kartkę pergaminu domyslił się o co chodzi więc zapytał:
- Kiedy ruszamy?

Aegir_einarson - 2006-07-26 08:58:35

Widząc nowego przybysza skinąłem mu głową na powitanie, zlustrowałem wzrokiem.. wygladał dość solidnie.

- Witaj Fangornie! Siadaj i posłuchaj co mamy do zrobienia.

Fangorn - 2006-07-26 10:09:57

Słuchał uważnie kompanów. Gdy skończyli tłumaczyć mu cel misji ciężko westchnął po czym powiedział:
- To bardzo trudne zadanie ale oczywiście się go podejme. Skąd mamy wiedzieć, że nie przeszła na strone wroga? A może została schwytana i wszystko opowiedziała porywaczom? Niczego nie możemy być pewni i właśnie to mi się podoba. Tak czy inaczej czeka nas pasjonująca wyprawa!

IcyDeath - 2006-07-26 21:02:35

Zmęczony szybkim krokiem Icy zapukał do Chatki Hasyssów i czekał, aż ktoś mu otworzy.

Og - 2006-07-31 15:48:15

Podszedłem do drzwi, rozglądałem się po zebranych.
-Panowie myśślę, że nie ma na co czekać. Wyrussszajcie. Cincz... Massz już sporo ludzi pod swoją komendą... Gdy będziessz sszedł przez nasz garnizon, możessz ssobie dobrać kogo chcessz. Pamiętaj co by sobie zasstępce wyznaczyć. Na wsszelki wypadek. W czy mogę wam jeszcze jakoś pomóc... Szykuje mi ssię wyprawa do Nimith....

Aegir_einarson - 2006-07-31 17:03:27

Wysłuchawszy co jeszcze ma Waran do powiedzienia, Ork wstał i zaczął zbierać się do wyjścia. Nie omieszkał zabrać swojej zabawki. Rzucił okiem na towarzyszy, z którymi przyszlo spędzić mu kolejne dni po czym udał się przed chatkę.

killfactor - 2006-07-31 17:31:47

- No, chłoptasssie, to sssię nam ssspora wyprawa sssrobiła. Oj, sssię nagi wkurwią, sssze im tak po bagnach łasimy. Idymy, bo nasss tu noc zassstanie.
Zarzucił na plecy manatki, kosę na ramię i stanął przed drzwiami.
- Sss garnisonu jessszcze jakiegośśś ssszybkonogiego wesmę.

Og - 2006-08-01 02:09:41

Wyprowadziłem gości z domu. Pożegnałem się z jednym z bratów, ruszyłem radośnie do karczmy. Co pewien czas uganiałem się za jakimś szczurkiem. Ogólnie byłem szczęśliwy. Zawsze miałem ochotę wyrzucić ten cały bezndziejny metalowy ekwipunek, który tak odzierał moją delikatną, zieloną skórę. Teraz miałem skurzane odzienie, wyprawione przez alchemika... Lecz musiałem znów udać się do stolicy co by sprawdzić kolejne elementy tej skomplikowanej układanki, jakim niewątpliwe był dobrany samemu ekwipunek. Przed tak długą drogą postanowiłm odwiedzić jeszcze kraczmę. Gdy ruszułem już w jej kierunku zatrzymałem się nagle. Odwróciłem wzrok w kierunku grupki wojownikó, którzy stali jeszcze niedaleko mojego domu.
- Udajcie ssię traktem sskszypiącej wasszkii... Tak chyba będzie wam najłatwiej.

killfactor - 2006-08-01 13:16:11

- Satem russszajmy. sesese

Fangorn - 2006-08-01 17:49:42

Ostatni z przed chaty ruszył Fangorn gdyż po wyjściu z niej przsiadł na chwile na schodach rozmyślając. Widząc oddalaljących sie towarzyszy odrzekł:
- Zaczynajmy więc
Po czy wstał i ruszył za swymi kompanami

killfactor - 2006-08-01 19:56:21

Nasza grupka dość szybko przeszła przez wioskę nie wzbudzając większego zainteresowania. W końcu wyprawy z bronią u pasa mogły znaczyć wiele - kolejny patrol, wypad do Rivangoth celem spotkania z magiczną maszyną, czy po prostu ostry trening.

Cincz zatrzymał się jedynie na chwilę przy jednej z chat mrocznych elfów - zagadał coś do jednego z młodzików i nie czekając na efekt ruszył dalej - Dogoni nasss po drodze. sesese .

Przekroczyliśmy bramę wioski i ruszyliśmy raźno w kierunku terytorium nag. - Na rasie nie musssimy sssię pszejmowaś, dalej jednak bęciemy musssieli rosssprossszyś sssię trochę i mieś oszy dookola głofy. Wypatrujsie jakichkolwiek sssnaków.

Aegir_einarson - 2006-08-01 20:48:05

Radość aż biła z jego oczu podążając za Cinczem wiedział, że idze za dobrym dowódcą. Konkretny i małomówcy. Tak jak on.
- Cincz jak myślisz kiedy napotkamy się na pierwsze oddziały nag?
- Aż nie mogę się doczekać. to mówiąc zacząłem gwizdać wesoło i rozglądać się za krajobrazem

killfactor - 2006-08-01 21:17:54

- Oby jak najpóśniej. Mamy kogośśś snaleśśść, a nie robiś rossspierduchę. W rasie jakby so, to najpierw sssię kryjemy, a dopiero jeśśśli sssię nie da inaszej to roswałka. Jasssne? I nie gwistaj tak głośśśno prossszę, jeśśśli ja cię sssłyssszę, to i kto inny mosze.

Kherehabath - 2006-08-13 22:19:51

Do drzwi podszedł krasnolud Kherehabath i z całych sił wysadził w nie kopa. Tuż po energicznym drzwi otwarciu krzyknął:
- Czołem ochlaptusy zafajdane! W jednej klatce z gorylami Was pozamykam! Dawać mi tu tego ochlaptusa Waszego mistrzunia ale śmigiem!
Krasnolud nie czekającv na pozwolenie wpakował się za drzwi i zaczął rozglądać się po pomieszczeniach w poszukiwaniu żywej duszy.

portos - 2006-08-23 13:31:02

Przechadzając się nieopodal, jakże chwiejnym krokiem, mężny rycerz Portos wyjjebał się na błotku...
Po przebudzeniu się, o dziwo ze strasznym kacem, zrozumiał swą jakże wesołą sytuację! Poczuł bowiem zapach podejrzanego ziela! Jeśli zapach był podejrzany, to i zioło podejrzane! A jeżeli podejrzane zioło, to i podejrzani użytkownicy! Popędził więc na czworakach w stronę zachęcającego zapachu. Pełzł tak aż dotarł do chatki...
Wstał, zatoczył się, ogarnął, zdjął obżygany hełm, przeczesał brudne włosy, beknął se, i postanowił zapukać.
Nie trafił jednakże w drzwi, i dla odmiany wyjebał sie na schody. Usiadł na schodach podejrzewając że nie ma poco pukać bowiem mieszkańcy napewno go już usłyszeli.

Og - 2006-08-24 00:45:11

Właśnie wracałem z Rivangoth. Moją głowę zaprzątały tysiątki myśli. Nasz szpig u piratów zaginął. Wojownicy nie powracali od wielu dni. Nie miałem ani wieści, ani pomysłu co się mogło stać. Wielki transport złota czekał na realizację. Na dopwiedni moemnt, żeby zaskoczyć przeciwników. Wszyscy mieli już dość napiętej sytuacji. Również ja. Wracając przypalałem ostatnią lufkę pełną Haszu. Z oddali dostrzegłem sporą postać u wrót moego domu. Podszedłem. Zamrugałem oczami. Czekałem na wyjaśnienia. Wcześniej go tu nie widziałem.

portos - 2006-08-24 13:40:15

Portos przebudził się z letargu... Jak przez mgłe zobaczył zieloną postać, i odrazu poczuł zapach przewspaniałego ziela. Momentalnie wstał na nogi, wykrzyknął:
-Zbawicielu!!!
I rzucił się na nowego przyjaciela z zamiarem uściśnięcia go. Jak można się domyślić, nie trafił, i wypierdolił się na pysk do błotka. Wstając wyciągnął brudne łapsko do warana i rzekł:
-Witaj przyjacielu! Zawitałem tutaj... chuj wie kiedy tu zawitałem, ale odrazu rozpoznałem Ciebie, mojego nowego przyjaciela! Oczywiście po zapachu. Za kawałek Twej magicznej brązowej kosteczki oddaje swe usługi do końca moich marnych dni!

Og - 2006-08-24 14:43:42

- Choc ssatem do nasszej resydencji, dawno mnie tu nie było. Ssbijemy pelną faję wodną. Ty opowiess mi o ssobie, ja o odwdzięce ssię tym ssamym. A póssniej ssię coss wymyssli.
Wprowadziłem gościa do naszej chaty. Pozostawiłem go na dole. Wdrapałem się po sznurach, na piętro uzupełniając zaspas haszu oraz pozostawiając ekwipunek. Rzuciłem niewielki mieszek do rycerza. Wskazując sporej wielkości faję wodną... Powiedziałem.
- Czyń sswoją powinnossc.

portos - 2006-08-24 16:55:21

Rycerz momentalnie wytrzezwiał, jego nos odzyskał zdrowe barwy, oczy zabłysnęły, i nawet zbroja wydała się jakaś bardziej lśniąca... Z wprawą rastafarianina z zza wielkiej wody nabił faje, wpychając wielki kawał haszyszu do kielicha. O jakże dumny był z tego wynalazku ludzkości!
Rozpoczeła się wielka integracja ludzkości z plemieniem lacertów. Raz jeszcze Wielka Faja połączyła dwie rasy.
W oparach haszyszowego dymu człowiek i jaszczurka rozpoczeli swe opowieści...
Zaniepokoiła go jedynie obecność siedzącego w rogu krasnoluda...

Og - 2006-08-24 17:02:00

-Włassnie, co thu robiss Khere? Cym ssobie zassluzylismy na twą wizytę.
Pociągnąłem wielkiego bucha. Moje mięśnie odrazu zwiotczały, a morda przybrała odprężony i zadowolony wyraz.

portos - 2006-08-24 17:56:27

Zwieszony Portos juz nie przejmował się nieznajomym, bliznami, wszechświatem...
Pogrążył się w błogim stanie błogostanu i błogo siedział sobie na środku błogiej chatki.
Uśmiechnięty jak dziecko. Ukopcone dziecko...

Kherehabath - 2006-08-27 22:54:44

- A co wy tam macie przyjemniaczki? Wielką faje pokoju? Dejcie i mi wymienić powietrze na ten życiodajny dym. O interesach porozmawiamy po fajeczce żeby język się rozluźnił.

www.crazymanagers.pun.pl www.freee.pun.pl www.przymierzekrwihr.pun.pl www.spamerka.pun.pl www.managerleaguegold.pun.pl