Khhagrenaxx - 2006-06-16 18:11:49

Nie było tak źle; zapoznałeś się z zasadami, jesteś chory psychicznie, tutejszy malaryczno - deliryczny klimat wchodzi Ci pomału w krew. Moskity wyssasły z Ciebie już niemal całą krew, chwilowo dały Ci spokój. Jednak nadal obserwuje się każdy twój ruch. Każdy twój krok, to również krok przydzielonego Ci strażnika. Nadal jesteś intruzem ... Musisz złożyć 'podanie'. Tylko w ten sposób możesz zostać przyjęty i mieć zapewnione jako takie bezpieczeństwo...Tutaj jest miejsce na składanie 'podań'. Zapoznaj się ze wskazówkami...


1. Jeśli twoje 'podanie' ma mieć jakiekolwiek szanse, musi być napisane w miarę poprawną polszczyzną.

2. Nie wymagamy elaboratów, a tylko kilku zdań, jednak niech Cię to nie zwiedzie - czasem trudniej napisać kilka sensownych zdań niż trzy stronnice tekstu...Oczywiście jeśli ktoś ma wenę i natchnienie żeby napisać jakiś dłuższy tekst to zachęcamy.
Ustalam minimalną liczbę zdań w podaniu= 6. (dopisano 18.06.06 -Elasharr)
3. Myśl (najlepiej pozytywnie ;) ).
4. Acha, nie interesuje nas zawartość waszej sakiewki - to że w pierwszym podaniu zawarł ktoś tę informację, to nie znaczy, że każdy musi napisać ile ma złota ;)
5. Miniamlny poziom jaki musi posiadać postać wynosi [color=red](nasz średni poziom) -5

5. I jeszcze jedna dobra rada, najpierw poczekaj na akceptację podania, potem składaj kandydaturę, bo w przypadku odrzucenia, do szkoły już nie wrócisz. Jeśli składasz od razu kandydaturę, to na własne ryzyko; licząc się z tym, że może nie zostać przyjęta.

INFO DLA CZYTAJĄCYCH - TEN TEMAT SŁUŻY !!TYLKO!! DO SKŁADANIA PODAŃ. POSTY Z KOMENTARZAMI BĘDĄ KASOWANE. JAK CHCECIE NAPISAC KOMENTARZ TO STWORZYŁEM DO TEGO ODPOWIEDNI TEMAT W HYDE PARKU.

Marlowe - 2006-06-17 01:27:08

Jak widzę pierwszy...
A więc:
Imię: Marlowe Tamerlan
Rasa: Mroczny Elf
Klasa: Szermierz
Obecny lvl: 16
Stan sakiewki: 771:)
Chcę zostać Veańczykiem. Aby wspomóc Was w walce z nieprzyjaciółmi a jak Najwyższy da będę mół rzec chcę Nas wspomóc w walce. Wciąż zdobywając doświadczenie w bitwach. Gnębiąc przeciwników w turniejach ku chwale Veass. Rozwijając postać i odprowadzając nieco z mej jeszcze niezasobnej sakiewki dla rozwoju Gildii. A więc...posiedzę w przedsionku Karczmy czekając na odpowiedź. Choć bukłak już w połowie pusty to w połowie jeszcze pełny.
Marlowe Tamerlan

Przysadzisty lacert obejrzał kandydata...

Więc chces zasilić Veasssss, tak?! Chces, by matki strassssyły tobą niegzecne dzieciacki?! By ludzie przechodzili na drugą stronę ulicy, pzezegnując się psy tym? Tego chces?! Sesese - jaszczur uśmiechnął się złowrogo, kontynuował - Panie Tamerlan... Z chęcią sprawdzimy, cy bysss się nadawał, ale póki co polecamy walczyć w ssskole, as do dwudziestego poziomu wtajemnicenia... Wtedy to, jessli dalej będziesz chciał do nas psystać, wtedy to ponownie rospatsymy twoją konadydaturę...
Podanie odrzucone

Zaiste nie jest to sprawiedliwe. Dokładnie czytałem zasady...Nie było wśród nich wymagań, któe stawiacie Miłościwy PAnie. Chyba...chyba pojawiły się później. Azaliż bukłak był w połowie pusty, lecz przy tym w połowie pełny. Pół promila jeno miałem a na kucu zgodnie z regułami panującymi w Krainie Veass nie podążałem. Spełnienie warunku posiadania 20 lvl wydaje się nie być trudne do osiągnięcia. Zaledwie dni kilka Hmmm
Ale skoro taka jest wola zacnych rycerzy.

Marlowe Tamerlan ze smutkiem westchnął. Odwrócił się na pięcie. Schował bukłak i odszedł w kierunku zachodzącego słońca...

Było, jednak nie zostało jeszcze zapisane... Zrobisz jak zechcesz, możesz wrócić, spróbować ponownie, jeśli chcesz...

Korthan - 2006-06-17 08:51:25

Imię:Korthan
Rasa:Lacert
Klasa:Rycerz
Lvl:23
Fundusze:60000
Veass jest gildią o charakterze złym co pasuje do mojego stylu prowadzenia postaci. Dlatego też wybrałem właśnie Was.Jeśli przyjmniecie mnie w swoje szeregi obiecuje też wywiązywać się sumiennie z zadań jakie spoczywają na członkach Veass.Ciągly rozwój postaci oraz cotygodniowa obecność na turniejach i walka o chwałe swojej gildii to cele które powinny być  priorytetem dla każdego wojownika i nie są mi one obce.Nie mam jakiś niestworzonych umiejętności chcę byś jedynie prostym wojownikiem który walczy w obronie swoich poglądów i aby rozsławić nazwe Veass jako gildii która w swoich szeregach ma samych wybitnych wojowników i nie ma w niej miesca na tzw.masówke lub inne chańbiące rzeczy.Po ty słowach Korthan odłożył pióro i czekał na pozytywne rospatrzenie swojego podania...

Podszedł do Korthana. Zbliżył ku niemu swój gadzi pysk, obwąchał go dokładnie. Tak, ty sie nadassss... Witamy w Veasss, mój panie... Sesese Nas Hersst, Elasharr, jus o Tobie wie... - powiedziawszy co miał do powiedzenia, jakby nigdy nic, chwycił oścień i wskoczył do wody. Polować na rekiny, jak się potem okazało - Khhagrenaxx.


Przyjęty

Ilość wolnych miejsc w chwili obecnej: 3

Elcik - 2006-06-17 13:12:11

Imię: Elcik
Rasa: Mroczny Elf
Klasa: Szermierz
Obecny lvl: 16
Złoto: 22409 zł.
Chcę zostać Veańczykiem. Gdyż sądzę że to jest najgodniejsza gildia ze wszystkich... ta gildia jest najlepsza i musi zawsze być najlepsza mam nadzieję że jestem godny przyjęcia do tej gildii... To napewno będzie czas mrocznych wojen i ta era potrzebuje Wielkich Bohaterów... Umarł Bohater, umarł, już leży na desce - a koniec 3 ery okazał się małym pogrzebem Wielkiego człowieka.
I oto jest! Po parodniowym okresie już wyłaniają się najlepsi...


Po pierwsze, wyraźnie było napisane, że należy się zarejestrować, a ty piszesz z poziomu gościa, który u nas nazywa się intruz;) . Po drugie - jest napisane w 'Czego od was oczekujemy', że póki co, należy mieć 20 poziom, jeśli chce się ubiegać o członkostwo u nas. Do tego czasu lepiej walczyć w szkole, która umożliwa szybszy rozwój. Cieszą nas Twoje słowa o naszej organizacji, że jesteśmy najlepsi etc. Tak, to prawda ;P (żarcik;))

Tak więc nie spełniasz dwóch kryteriów: wymaganego poziomu i rejestracji na forum. Póki co musimy ci podziękować. Wracaj do szkoły, rozwiń się, zarejestruj na forum, napisz nowe podanie. Rozpatrzymy je ponownie.

Pozdrawiam, Khhagrenaxx.


Podanie odrzucone.
Ilość miejsc w chwili obecnej: nadal 3

IcyDeath - 2006-06-17 23:13:23

Imię:IcyDeath
Rasa:Mroczny Elf
Klasa:Szermierz
Lvl:20
Fundusze:24000
Chcę należeć do tej Veass. Ponieważ wydaje mi się, że ta gildia jest najlepsza. Jestem dość dobrym graczem, w III erze należałem do GWN i utrzymywałem się w TOP 100. Mam nadzieję, że i tu będę mógł wykazać się dobrą grą i pomocą dla słabszych. Jestem bardzo aktywny, zawsze walcze w turniejach i wpłacam czasami dużą sumke na konto gildii. Prosze o pozytywne rozpatrzenie mojej propozycji.

Zdecyduj się, albo piszesz raz, albo dodajesz coś co chwilę... Przyjmiemy cię na okres próbny, bo mamy nieco zastrzeżeń. Zobaczymy jak się będziesz sprawował, czy będziesz miał w miarę mocną postać, czy będziesz zdolny do poświęcenia dla dobra gildii i reszty Veańczyków. Otrzymałeś szansę, nie zmarnuj jej! - Khhagrenaxx.

Przyjęty.

Ilość wolnych miejsc w gildii: 2

Aegir_einarson - 2006-06-18 10:11:42

Imię Aegir_einarsson
Rasa paskudny i izelony przypakowany pół-przygłup... Ork
Klasa zamordysta bez mózgu... Berserker
Level 21 w tej chwili
Kasa.. ok 50k

Uciekając ze swej skandynawskiej krainy goniony przez tłumy jasnowłosych opokrak o bladej cerze...ludzi.. postanowiłem zagłębić się w tutejsze lasy i poszukać sprzymierzeńców w walce ze wszystkim co światłe dobre mdłe i obrzydliwe.. i wywalczyć sobie powrót do rodzinnych ziem Skandynawii......

----

Powiem krótko, bez owijania. W tym świecie nie ma Skandynawii... To jeszcze nic wielkiego, możesz jeszcze nie znać zbyt dobrze swiata Seavranu jeśli dopiero zaczynasz. Jednak twoje podanie również jest za krótkie. Napisz trochę dłuzsze, trochę wysiłku włóż...-Elasharr

Podanie odrzucone.

Ilość dostępnych miejsc: dalej 2

Od tej pory ustalam minimalny próg podania = 6 zdań.

Junior - 2006-06-18 11:37:34

Imię:Junior
Rasa:Człowiek
Klasa:Rycerz
Lvl:15
Fundusze:ok.77 k
Chcę  być Veańczykiem.Pomagać wam w walce z nieprzyjaciółmi i wrogami .Chce wam pomuc też w rankingu. Bedziemy najlepsi.

Może i będziemy, ale nie jak będziemy sadzić takie kwiatki jak 'pomuc'. Poza tym nie masz 20 poziomu; coś czuję że nie przeczytałeś ani regulaminu forum, ani zasad składania kandydatur. Dwa zdania to nie jest kilka zdań...  Minimum wysiłku by się przydało, ale skoro nie widać go w takiej rzeczy jak podanie, to nie ma co myśleć o grze... Miło, że chciałbyś być z nami, ale niestety... To mówiłem ja, tyran Khhagrenaxx.

Podanie Odrzucone.

Premo - 2006-06-19 08:57:31

Imię: Aliquess Hedharoo
Rasa: Krasnolud
Klasa: Rycerz
Obecny lvl: 29
Stan sakiewki: 230k


Do wyspy Ssith przypłynęła w skromnej łodzi tajemnicza, odziana w kaptur postać. Po wzroście można było się domyśleć, iż jest to krasnolud lub niziołek. Zrzuciwszy kaptur ze swej głowy wyłonił się jednak krasnolud odziany w zbroję ze skóry i z wielkim mieczem dwuręcznym. Przybysz rozejrzał się wokoło lecz nikogo nie zobaczył, prócz kilku niegroźnych moskitów. Podążając przed siebie krasnal zauważył z dala wioskę i postanowił skierować się do niej skierować z nadzieją, że spotka Veańczyków. Przed bramą prowadzącą do wioski stał lacert łykający na niego groźnie myśląc, że to wróg. Czując występujące napięcie przybysz pospiesznie wypowiedział słowa:

Ja, Aliquess Hedharoo wychowany spod barw Błękitnej Szkoły Rycerskiej pragnę zostać Veańczykiem. Dawniej mówiono na mnie Robson de Souza, ale owe imię nie pasowało do mojej osobowości i sposobu bycia.  Jestem wiernym wyznawcą bogini Heksel jednak w dzisiejszych czasach niewiele istot pragnie wyznawać jej ideały. Tym bardziej jestem rad, iż znalazłem jej wyznawców i pragnę być z wami, Veańczykami. Jestem także świadom, że bogini Heksel toleruje tylko mroczne elfy i lacerty, ale ja jestem być może jedynym wyjątkiem, gdyż dawno temu przekonałem ją o swej wierności. Jestem pewien, iż wspólnie rozsławimy Veass na cały Seavran i jestem równie przekonany, że ta nazwa będzie budzić wśród naszych wrogów paniczny strach. Jestem żądny zemsty i obiecuję wierność ludowi Veass aż po kres moich dni. Nigdy nie przekonacie się czy mówię prawdę nie przyjmując mnie w swe szeregi dlatego składam ten kawałek pergaminu z nadzieją, że zostanie rozpatrzony pozytywnie.

Lacert drgnął gdy usłyszał imię Robsona de Souzy... W jego gadzim łbie kłebiły się pytania i... wątpliwości. Podejrzenie goniło podejrzenie... Aliquessie... - spuścił wzrok. Po raz pierwszy od dawna nie wiedział co powiedzieć... Oddalił się by zawiadomić herszta o przybyciu wojownika.

Po jakimś czasie wrócił, ogon nerwowo, w krótkich spięciach poruszał się raz w prawo, raz w lewo... A co tam... Psyjmiemy cię! Jak kazdego, na okres próbny... - podszedł wyciągnął swą sękatą dłoń do Aliquessa. Witamy na Diabelskiej Wysssspie...

Wtem jakby znikąd wyłonił sie drow w szkarłatnej pelerynie. -Pani toleruje każdego kto jej służy.Witaj wśród swoich...(Elasharr)


Przyjęty

Ilość wolnych miejsc: 2

Sigmar - 2006-06-19 12:50:30

Imię: Sigmar
Rasa: Czlowiek
Klasa: Najemnik
Obecny lvl: 20





Jego dlonie byly spocone i lepkie od ziemi pomieszanej z krwia... Stanal na wprost bramy i rozejrzal sie uwaznie.. Przypomnial sobie jak pod gruzami Samotnego Plomienia zginal jego ojciec, a matka powiedziala mu zeby go pomscil... Tak tez chcial zrobic, ale zaczynajac zemste zaczal zabijac... tak poprostu zabijac... Zapukal do bram Veass i czekal... W glowie mial natlok mysli i wspomnien; byl przesiakniety nienawiscia i checia zabijania. W jego oczach widac bylo obraz dziecka, ktore stanelo mu na drodze do Veass... Dziecko nie przezyloby jego spojrzenia pelnego zla i nienawisci, a co mowic o jego broni, ktora tak gladko weszla w cialo malca i rozbryzgala niewinna krew na popekana od slonca ziemie. Sigmar dlugo rozkoszowal sie tym widokiem i smakiem krwi, ktora bryznela mu prosto na usta: byla tak dobra... Aby wzmocnic swoja nienawisc nauczyl sie w Turkusowej Szkole Rycerskiej jak lepiej wladac bronia i dokladniej przeszywac ciala przeciwnikow... Pochodzacy z rodu Sigmara wielkiego Palladyna, ktory czynil dobro, stal sie czarna owca i zwyrodnialcem, ktory tak kochal zlo... Podszedl do bramy i zapukal raz jeszcze, kiedy mu nie otworzono napisal list ktory mial pelnic role podania o przyjecie, a wlasciwie to prosbe aby mogl szerzyc swoje chore idealy...

"Ja Sigmar przydomek "Msciwy" syn Sigmara "Pogromcy" pragne przylaczyc sie do Waszej Veanskiej spolecznosci i szerzyc miedzy Wami swoje patologiczne idealy oraz uczyc sie od Was jak byc jeszcze okrutniejszym niz jestem... Dajcie mi zatruc choc czesc swiata, slawiac Veass w swoich czynach i mordach jakich dopelnie na niewinnej ludnosci Lotharis, ku wiekszej chwale Veass. Jednoczesnie bede wierny i nie zdradze Veass co przysiegam na swoje zycie.

Z Powazaniem i wielka nadzieja na przyjecie. "
Sigmar "Msciwy"


Po przymocowaniu kartki do wrot Veass, oddalil sie za najblizsze wzgorze aby odpoczac bo dostanie sie na ta wyspe bylo bardzo trudne, a jego miesnie odmawialy juz posluszenstwa...

Do wrót podszedł drow w szkarłatnej pelerynie. Zobaczył jakąś sterczącą kartkę papieru, więc z ciekawości zerknął na nią okiem. Pomyślał, że to może już jakiś pierwszy "mistrz" czy jak oni się zwą chce się nam oddać w lenno. "Eh, to tylko podanie" - westchnął. Przeczytawszy zawołał strażnika bramy. - Jak się zjawi ów spaczeniec powiedz wpuść go i zaprowadź go do jego kwatery.

Podanie ciekawe, poprawne stylistycznie i gramatycznie. -Elashar


Przyjęte

Liczba wolnych miejsc : 1

Asbagarin - 2006-06-19 18:15:43

Imię: Asbagarin
rasa: Mroczny Elf
Klasa: Najemnik
Obecny lvl: 24



     Wiele dni minęło zanim Asbagarin dotarł do wyspy Ssith. Samotną podróż spędził na rozmyślaniu i zgłębianiu wiedzy medycznej, gdyż obiecano mu, swojego czasu, stanowisko zielarza w szeregach Błękitnej Gildii, lecz po kłótni z radą BG odszedł ze swoim byłym mistrzem Kebabo. Stłumienie gniewu i nienawiści do błękitnych było wielkim wyzwaniem dla Asbagarina. Każdy kolejny turniej w barwach Samotnego Płomienia był dla niego radością, a wygrane pojedynki z błękitnymi wojownikami coraz to bardziej wypełniały go w nienawiści, lecz mistrz uspokajał go, aby nierobił  głupstw, że przyjdzie czas by pokazać prawdziwego Asbagarina, nie skrytego za maską. Przez wiele miesięcy trwały wojny ze Zjawami i ich sojusznikami, Asbagarin skazany na oglądanie cierpień bliskich, przekonał się, że zadawanie bólu jest przyjemniejsze niż cierpieć za bezbronnych głupców.
    Po dotarciu do wyspy wziął kosę bojową i chlebak, w którym już niewiele pozostało racji żywnościowych. Z kieszeni wyjął dwa listy, jeden cały okrwawiony z propozycją, którą wysłał mu Elasharr, gdy powstawał Samotny Płomień.
   Docierając do wrót Veass przybił kartkę i odszedł w kierunku lasu w poszukiwaniu pożywienia.

Na kartce widniał napis:
Ja Asbagarin przybyłem tu ,aby móc połączyc się z Wami walcę z niewiernymi , którzy nie wyznają zasad Veass.  Przysięgam, że moje ciało i dusza zostaną oddane pod dowództwo mojego byłego i mam nadzieję przyszłego mistrza Elasharr'a, który nauczył mnie tak wiele, lecz chciałbym kiedyś stanąć razem z Nim w boju o sławę Veass.

Asbagarin

Możliwe, że wbrew oczekiwaniom, ale zjawił się gad. Przeczytał. Pokiwał ze zrozumieniem głową. Był tylko tępawym jaszczurem. Ale nauczył się już odróżniać klasę, od dna... Zasyczał. Jeśli spytać jakiegoś jaszczura jaki był to rodzaj syczenia, odpowie, że przytakujący. (Khhagrenaxx).

Przyjęty

Eldanar Ringeril - 2006-06-19 21:15:30

Imię: Eldanar Ringeril
Rasa: Mroczna Elfka
Klasa: Szermierz
Obecny lvl: 25

  Drowka nieco podłamana niepowodzeniem związanym z jej własną gildią postanowiła udać się na wyspę Ssith gdzie podobno instnieje już Klan odpowiadający jej przekonaniom i porywczej naturze. Po kilku godzinach rozmyślań nad tą decyzją postanowiła zamknąć swoją drużynę i czym prędzej udać się do siedziby Veańczyków. Za złoto, które zostało jej w sakiewce zapłaciła za podróż na wyspę Ssith mając szczerą nadzieję, że jej podanie zostanie rozpatrzone pozytywnie.
  Po dotarciu do brzegu wyspy zręcznie wyskoczyła z łodzi nie żegnając się nawet z kapitanem.
- Ten stary pryk nie wie z kim miał do czynienia - pomyślała - Jeszcze kilka godzin z nim na tej łodzi, a skończyłby z rozwalonym łbem. - nieco podenerwowana ruszyła do wrót siedziby Veańczyków. Gdy tam dotarła zauważyła, że jest ona przyozdobiona kartkami z podaniami.
- Konkurencja jest duża - pomyślała - Miejmy nadzieję, że mnie przyjmą.
Zaczęła pisać swoje podanie:

"Ja Eldanar Ringeril, była mistrzyni Gildii Zaprzysiężonych jestem tutaj by wzmocnić waszą Veańską Twierdzę. Przysięgam, że będę wiernie służyła mistrzowi oraz będę z miłą chęcią niszczyć przeciwników zasad Veass

Podpisano: Eldanar Ringeril"


List napisany został przez nią własną krwią na znak jej pełnego oddania przyszłemu dowódcy.

/Z powodu padu wojów nie jestem jeszcze bezbarwny/



Lacert wybałałuszył gały... Zasyczał rozbawiony, ale zaraz się powstrzymał. Herssst pewnie będzie zadowolony... Carna sssamica, to ci dopiero... sesese...

Przyjęta

Ilość miejsc: 0, ale coś tam pokombinujemy;)

Zostaniecie przyjęci jak wejdę na wojów: dziś koło 2 w nocy...

Aegir_einarson - 2006-06-20 21:32:46

Imię:Aegir Einarson
Rasa: Ork
Klasa Berserker
Poziom: 24
Kasa ok 60k.... po zakupie broni:)


Stał. Potężny, zielonoskóry. Jego ciało poorane bliznami zdradzało napięcie i wyczekiwanie. Jednak nie to było w nim najdziwniejsze... Oczy obłąkane zdające się nie rejstrować otaczającej go rzeczywistości. I czub. Czerwone włosy postawione na sztorc. Ponuro patrzył na porośnięte mchem i bluszczem wrota. Zastanawiał się czy dobrze trafił... Jego mózg powoli opuszczało uczucie euforii w którą wpadał ilekroć na jego rękach pojawiała się krew. Schował dwa tasaki za pas i powoli dochodząc do siebie zaczął się zastanawiac skąd tak naprawdę się tu wziął. Khan... taaak, ta nazwa majaczyła mu na granicy pamięci... to chyba z tamtąd pochodził... lecz nie był tego do końca pewien.... . Po stracie rodziny wymordowanrej w czasie jednego z incydentów na granicy Krumsh-u... tak mu się przynajmniej wydawało...Kiedy postanowił opuścić swoje rodzinne pustkowie zgolić włosy a to co z nich zostało zafarbowac na czerwono.... tak.. tak czerwono jak krew wszystkich istot które po drodze zabił. Nie pamiętał w zasadzie kiedy pierwszy raz wpadł w szał....może było to w Rakmie jak karczmarz podał mu skwaśniałe piwo.... a może było to na granicy z Is'Mortem gdzie widział jak demony i nieumarli rozszarpywali jego towarzyszy. Od tego czasu znienawidzony przez ludzi szargany ciągłymi atakami szału błądził po krainach zabijając wszystko to co przypominało mu tych którzy zabili mu rodzinę. Duszę oddał Urielowi, po każdym napadzie berserku kiedy widział rozszarpane ciała swych ofiar długo się modlił. Prosił aby dano mu szansę poznania innych podobnych mu ludzi... i nie tylko ludzi. We śnie Uriel wskazał mu to miejsce. Stał więc przed bramą i czekał. Nasłuchiwał dzwięków i odgłosów lasu w każdej chwili gotów bronić się do upadłego...

We wrotach stanął przysadzisty lacert. Popatrzył. I po raz pierwszy poczuł szacunek do ciepłokrwistego innego niż Herszt. Długo przyglądał się berserkerowi, bo był to... Zaprawdę był to widok niepospolity... Nie postąpił pewnie do przodu, jak to miał w zwyczaju, gdyż bał się, że budzący szacunek obraz rozpłynie się w poziomych liniach szału... Wskazał na wieś, która była pełna... Już miał zawracać, jednak wstrzymał się. Wyciągnął powoli dłoń do orka... Idź do moich kwater, ja jakoś sobie poradzę... (Khhagrenaxx)

Przyjęty.

Jestem pod wrażeniem;) Bardzo fajny tekst:) Dobrze będzie mieć w szeregach takiego wojownika. Mimo, że miejsc brak, przyjmiemy cię. Mam obywatela, nic mi się nie stanie jak pohasam sobie jako bezbarwny;)

killfactor - 2006-06-24 17:22:24

Imię: Cincz
Rasa: Zielone zbłotawypełzłe
Klasa: upadły paladyn
Poziom: jeszcze przed chwilą było 35
Sakiewka: ok. 450k

Jego głowa szybko obróciła się w kierunku dźwięku. Ssss. rozdwojony język przesunął się między zębami badając niesiony wiatrem zapach, szukając jakiegoś obcego akcentu. Tak, niewątpliwie ciepłokrwisty. Dużo stali i oliwy... Zbroja... Pachniał trochę strachem, ale na pewno czymś jeszcze... Ssss Kolejna dawka informacji dotarła o mózgu lacerta... Wiedział, zanim przybysz wypowiedział pierwsze słowa:
- Cinczu. Twe czyny shańbiły twe imię, co gorsza pohańbiły także paladyński płaszcz, który nosisz... Nie jesteś godzien tytuować się obrońcą słabych i uciemiężonych. Wyrzekłeś się bogówi i ich łaski, wyrzekłeś się miana rycerza i jego przywilejów, wyrzekłeś się dobra i jego błogosławieństw. Twe uczynki odebrały ci także prawo do obrony. Jesteś nikim... I jako nikt zginiesz. Broń się psie...
Zazgrzytał wyciągany z pochwy miecz. Zazgrzytał też rozpoławiany hełm i czaszka człowieka.
- Bogowie. Sesese. I so ci dała twoja tarcza wiary głupcze? Czy śmierś była dzięki temu łatwiesssza? Wyrzkłem się bogów? Jeśśśli tak twierdzisz... Nie jestem godzien miana paladyna? Niech i tak bęsssie. Od dziśśś będę upadłym ryssserzem.

Cincz - kolejny lacert kręcący się po wiosce. Zaglądający do karczmy, pijący absynt na cudzy koszt. Lacert jakich tu wiele. No, może poza tą dwuręczną kosą i dzikim błyskiem w oku...


Malaryczno deliryczny klimat jest w porządku. Komary mnie nie ruszają. O chorobę psychiczną w tym towarzystwie chyba nietrudno... Czyżbym spełniał wszystkie kryteria :-P

Elasharr popatrzył na lacerta, przekrzywił kark najpierw w lewo, potem w prawo.
- Z tobą zdaje się już miałem przyjemność pare razy...taak, w karczmie. - tu rzucił ostre spojrzenie - no i na turnieju...No, bądź co bądź dowiodłeś że plugawy z ciebie gad, więc myśle że w tym całym bajorze poczujesz się jak we własnym gniazdku. Witam z szeregach.

Dobry tekst, krótki ale ciekawy i poprawny.


Podanie przyjęte.Trzeba tylko zwolnić chwilowo miejsce, potem zaraz po awansie sie przyjmie

Zostało wolnych miejsc: 6

GarretGreenbot - 2006-06-25 09:54:17

Imię: GarretGreenbot
Rasa: Człowiek
Klasa: Gwardzista
Poziom: 22
Sakiewka: prawie 4k :)

Gdy bezwględnie wywalili mnie z poprzedniej gildii, niby przez to, że "za słabo się rozwijałem i nie uczestniczyłem w sprawach gildii", dopadła mnie wielka wściekłość. Nie miałem zbytnio czasu, a oni najwyraźniej tego nie tolerowali. Pilnowałem w końcu Kamieni Dusz. Chcąc nie chcąc, udałem się do Turkusowej Szkoły Rycerskiej. Tam usłyszałem o wyspie Ssoth i o twierdzy Veańczyków. Pożegnawszy paru kumpli i parę razy jeszcze ich wykończyć w ramach treningu, udałem się na wyspę Ssith. Przy wrotach twierdzy zauważyłem parę kartek z podaniami. "Może jeszcze mi się uda" - pomyślałem. Wyjąłem pióro i zacząłem pisać:
"Ja, GarretGreenbot, pragnę dołączyć do Was, Veańczyków, by wzmocnić Waszą twierdzę i strzec jej przed niebezpiecznymi wrogami, a także z chęcią niszczyć tych, którzy nie wyznają zasad Veass. Mam nadzieję, że przyjmiecie młodego, choć doświadczonego gwardzistę.

Podpisano:
GarretGreenbot"

Przybiłem swoją kartkę obok innych podań i udałem się do lasu, poszukując jakiegoś zwierza do upolowania.

Drow podrapał się po skroni.- Ssoth... - westchnął cicho do siebie. Chwilę podumał, po czym rzekł - Widzę że ci nie brak zapału młodzieńcze, lecz muszę cię odesłać. Co tu dużo gadać, musisz jeszcze potrenować...

No więc tak. Tekst średni, jest kilka błędów a przy tej długości tekście nie jest wielkim wysiłkiem wyłapać błędy. Poza tym masz dopiero 22 level, a my przyjmujemy od 25. Nawet jakbyśmy cię przyjęli to byś nie miał z kim trenować bo odstawałbyś od reszty.//Elasharr

Podanie odrzucone

Pompej - 2006-06-25 19:42:35

Imię: Pompej
Rasa: Ork
Klasa: Paladyn
Poziom: 28

      Ork jaki jest każdy widzi ;) Jednak pozory mogą mylic, ten Ork jest jakis inny, tajemniczy. Na pierwszy rzut oka niczym się nie różni od pozostałych Orków, ale on posiada jakis dar, błysk w oku który wyróżnia go wsród innych. Zaczął walczyć niedawno, nie posiada może ogromnego doświadczenia i wiedzy, ale posiada znakomite umiejetnosci oraz warunki fizyczne niespotykane u większosci wojowników.
      Jako początkujący wojownik dołączył do Turkusowej Szkoły Rycerskiej, tam zdobywał fundusze oraz podstawową wiedze i doświadczenie wojownika. Długo tam nie zabawil, postanowił odejsc ze szkoły, gdyż nie spełniała ona jego oczekiwań, chciał przyłaczyć sie do innego stowarzyszenia i walczyć z najlepszymi by stać sie jednym z nich. Przemierzając świat, wsród swoich niezliczonych podróży trafił do krainy Veass. Słyszał już o niej i teraz chce się przekonać czy jest tyle warta ile o niej mówili. Złożył podanie i odszedł przygotować broń do kolejnej walki, kolejnej zwycięskiej walki.

Herszt podszedł do kolejnego kandydata, zmierzył go wzrokiem, chwilę się zastanowił po czym rzekł jakby od niechcenia. -Możesz udać się do naszych koszar - po czym poszedł dalej.

Treść podania, powiem szczerze - przeciętna, za to nie ma żadnych blędów gramatycznych. Twój level jest wystarczający.


Podanie przyjęte

MichuL - 2006-06-25 21:12:02

Imię: MichuL
Rasa: Człowiek
Klasa: Paladyn
Poziom: 24
Fundusze: wystarczająco spore :)
Paladyn, jak paladyn, praworządny, dobry człowiek pomagający biednym i potrzebującym, walczący w imie dobra, lecz nie on, czuć od niego zło . Wygląda na słabego i niedoświadczonego lecz 1poziom można szybko nadrobić. Swoją przygodę zaczynałem w Bordowej Szkole Rycerskiej, lecz szkołe każdy musi kiedyś opuścić i ruszyć w prawdziwy świat. Narazie jestem samotny a jak wiadomo samemu w tym świecie się nie przeżyje. Chciałbym zasilić wasze szeregi i dzielnie bronić krainy Veass. Oraz rozsławiać jej imię na całym świecie. Wiem że jestem za słaby dla was, ale tę różnicę szybko(chyba jutro) nadrobię.

podpisano
http://img231.imageshack.us/img231/374/coollogocom1931218977to.gif

-Ten troche chuderlawy, ale ostatecznie może być, dam mu szanse Zaprowadźcie go do jego kwatery - rzekł drow do swoich podwładnych.

Podanie do przejścia.Hmm, no ten level za mało...ale dam ci szansę. Musisz jednak szybko nadrobić, jeśli będziesz zostawał w tyle to...sam wiesz //Elasharr


Przyjęty

Ilość dostępnych miejsc w chwili obecnej: 4

chcęZasilićSzeregiVeass.. - 2006-06-26 09:41:52

Imię: Lorena
Rasa: Sidan
Klasa: Berserker
Obecny lvl:30




Pewnego wieczoru, gdy słońce chyliło się juz ku zachodowi, dzielny  Lorena wędrował przez bezkresne tereny Lasu  Wyvern. Gdy trzeciego dnia podróży zapadł zmierzch, Sidan postanowił rozbić obóz. Wszystko było w najlepszym porządku, kiedy po paru chwilach spędzonych w głuchej ciszy usłyszał odgłosy kopyt. Zerwał się i podniósł swój dwuręczny topór. Nagle zza drzew nadszedł straszliwy potwór. Mierzył 5m wysokości i był cały pokryty śluzem...Wojownik walczył dzielnie, lecz potwór ranił go straszliwie i pozostawił w lesie...Gdy dzielny wojownik otworzył oczy zobaczył, że znajduje się w małej chacie. Dookoła panowała miła i przyjemna atmosfera, lecz wcale mu się to nie podobało. Miał ochotę pozabijać wszystkich, którzy znajdowali się w okolicy i tak też zrobił. Wyrżnął całą rodzinę, która znalazła go w lesie i opiekowała się nim...Teraz już wiedział, że nie jest tą samą osoba co kiedyś, wiedział że chce wstąpić w szeregi Veass, aby stać się jeszcze bardziej złym i trenować swoje rzemiosło jakim jest - "zabijanie z zimną krwią'

Lorena wywodzi się z Bordowej Szkoły Rycerskiej, opuścił jej szeregi, gdy doszedł do wniosku, że jest juz wystarczająco dobry, aby walczyć na własną rękę, lecz na jego szczęście zdarzyła się ta przygoda i teraz będzie mógł naprawdę się wykazać, pokazując swoje umiejętności walcząc na turniejach i trenując w gronie  najlepszych i najbardziej bezlitosnych wojowników.

Miło, że chceszZasilićSzeregiVeass, ale nie spełniłeś podstawowego wymagania, a mianowicie rejestracji na forum. Wyraźnie jest to napisane w zasadach. Jeśli chcesz dołączyć musisz sie zarejestrować i napisać jeszcze raz podanie. Jeśli będziesz jeszcze raz próbował to spróbuj troche jaśniej wytłumaczyć twoją "przemianę".

Podanie odrzucone

Lorena - 2006-06-26 12:34:24

Imię: Lorena
Rasa: Sidan
Klasa: Berserker
Obecny lvl:30



Pewnego wieczoru, gdy słońce chyliło się juz ku zachodowi, dzielny  Lorena wędrował przez bezkresne tereny Lasu  Wyvern. Gdy trzeciego dnia podróży zapadł zmierzch, Sidan postanowił rozbić obóz. Wszystko było w najlepszym porządku, kiedy po paru chwilach spędzonych w głuchej ciszy usłyszał odgłosy kopyt. Zerwał się i podniósł swój dwuręczny topór. Nagle zza drzew nadszedł straszliwy potwór. Mierzył 5m wysokości i był cały pokryty śluzem...Wojownik walczył dzielnie, lecz potwór ranił go straszliwie i pozostawił w lesie...Gdy dzielny wojownik otworzył oczy zobaczył, że znajduje się w małej chacie. Dookoła panowała miła i przyjemna atmosfera, lecz wcale mu się to nie podobało. Miał ochotę pozabijać wszystkich, których napotkał na drodze. Wiedział, że potwór zadawając mu rany zatruł go jakąs substancją, która wywołała w nim te dzienw przemiany. Czuł sie z tym tak dobrze, że gdy wychodząc z chaty, napotkał elficę to zabił ją, a potem wyrżnął resztę rodziny i wyruszył w kierunki Veass...Teraz już wiedział, że nie jest tą samą osoba co kiedyś, wiedział że chce wstąpić w szeregi Veass, aby stać się jeszcze bardziej złym i trenować swoje rzemiosło jakim jest - "zabijanie z zimną krwią'. Polubił to do tego stopnia, że gdy napotykał samotnie wędrujących wojowników rzucał się na nich i rozszarpywał na strzępy. Z dobrego i praworządnego Sidana, stał się bezwzględnym i rządnym krwi wojownikiem, który tylko czeka zeby dopaść swoją kolejną ofiarę.

Lorena wywodzi się z Bordowej Szkoły Rycerskiej, opuścił jej szeregi, gdy doszedł do wniosku, że jest juz wystarczająco dobry, aby walczyć na własną rękę, lecz na jego szczęście zdarzyła się ta przygoda i teraz będzie mógł naprawdę się wykazać, pokazując swoje umiejętności walcząc na turniejach i trenując w gronie  najlepszych i najbardziej bezlitosnych wojowników, jeżeli tylko oczywiście zostanie przyjęty do Veass.

Herszt po przyjrzeniu się kandydatowi i krótkiej rozmowie uniósł brew. - No dobra zabijako, myślę że prędzej czy poźniej znajdzie się dla ciebie zajęcie, witaj wśród swoich.
Niedługo potem przywołał zaufanego sługę odpowiedzialnego za porządek. - Miejcie tego nowego na oku, trochę on niewyżyty, gotów nas jeszcze pozabijać w nocy - wykrzywił twarz na kształt szyderczego uśmiechu.


Przyjęty

Ghostwheel - 2006-06-26 17:56:20

Imię: Ghostwheel
Rasa: Ork
Klasa: Berserker
Poziom: 31 lvl

Pojawił się sam na skraju puszczy. Nikt nie wiedział skąd pochodzi, ani jaki jest powód jego  przybycia do tej krainy.. Trudno było określić jego wiek. Ale czy ktoś potrafi określić go widząc Orka. Sprężystość i celowość ruchów  świadczyły o dojrzałości osobnika, brak w nim było młodzieńczej zapalczywości i głupoty. Jego postura i zachowanie świadczyły, że z niejednego pieca chleb już jadł. Przyglądający mu się chłopi zastanawiali czy ten osobnik przyniesie im niepokój, czy też jak wielu innych przybył by odpowiedzieć na wezwanie Elasharra. Wojownik podszedł do bramy miasta, jednak do niego nie wszedł. Stojącemu  strażnikowi tylko rzekł:
- Przybywam na wezwanie Wielkiego Elasharra, chcę dołączyć do jego drużyny, przekaż mu proszę, że przybyłem.
To rzekłszy odwrócił się, odszedł kilkadziesiąt stóp od wrót miasta i usiadł na poboczu drogi, kładąc swoją ciężką dwuręczną broń obok siebie. Czekał, pogrążony w medytacji....

- Herszcie, jakiś nowy rzezimieszek czeka pod bramą! - oznajmił strażnik.
Elasharr wszedł na mur i dyskretnie przyjrzał się nowemu, sam nie zostając zauważony. Uważnie, badawczo śledził jego ruchy. Postanowił zrobić mały test. Wyjął zza pazuchy bukłak z winem, po czym wydawszy szybkie"Hej"...rzucił celując w orka. Ten natychmiast przerwał medytację i błyskawicznie złapał bukłak. - Twoje zdrowie - krzyknął drow - mozesz już wejść do środka.

Podanie napisane całkiem ładnym stylem i poprawne gramatycznie.


Przyjęty

Sisu - 2006-06-27 11:11:52

Imię-Sisu
Klasa-Rycerz
Rasa-Lacertka
obecny poziom- 23

   Byłam wychowana przez wuja gdyż moją bliższą rodzine dotkneła wojenna zawierucha.Wuj jedyne co robił w życiu to wojaczka i walka na turniejach wiec i ja zosstałam wychowana na  jego modłe.Co warto wspomnieć, w moich rodzinnych sstronach Orkussa Wielkiego kobiety niemogły posiadać sstanu rycersskiego( nawet wśród nass Reptilionów) wiec i byłam chowana z tym przed światem.Kiedy osiągnełam wiek dojrzałości a moje umiejętności i stan ducha pozwalał na święcenia, Wuj zaryzykował i przedsstawił moja ssytuacje w bractwie.Radzie się to strasznie nie sspodobało, wciąż mówili o złamaniu przepissów i tradycji.Wuj sstracił pozycje i sstanowisko a Ja zosstałam wygnana.Wygnana mimo tego co zrobili moi przodkowie,jak zassłużyła się moja rodzina z Wujem włącznie.Chciałam kontynułować tradycje, sstrzec praw bractwa i tego co mi wpajano od dziecińsstwa ale zosstałam odrzucona przez to jaką mam płeć... Poprzysięgłam wyrzec się dziecictwa,przesstrzegania wpajanego kodeksu... Włóczyłam się po świecie bez zassad i celu... jako błedny rycerz...W końcu postanowiłam jednak wykorzystać swoje umiejętności w imię czegoś lub kogoś lecz trudno było znaleść istytucje odpowiadającą moim imperatywom i prorytetom.Aż ussłyszałam o tej krainie,że żyją tu rzadko spotykani,mi podobni Lacerci,że można zdobyć ssławe w boju i że jest gildia inna aniżeli wszystkie.......
   
    Wiec oto sstoje przed waszą bramą i licze na posłuchanie-Przyjmiecie w swe szeregi kobiete błednego rycerza, która w rzyci ma ortodoksyjny kodeks rycerski i ma zamiar usstanowić swoje standard rycerstwa... Z herbem Veass na tarczy...

Waran podszedł do Lacertki. *Snif, snif, snif* Toć prawdziwa wojowniczka jest. Obszedł wojowniczkę dwukrotnie. Powiadasz, że chcesz dołączyć do nas... Do Veass. Niech zatem tak będzie. Przyjmiemy Cię, chętnie zobaczymy, jaki będzie z ciebie rycerz, w czarnej pelerynie.
EDIT: NIE MAM PODANIA W GRZE... ZOSTAŁO ZŁOŻONE?

edit:właśnie to zrobiłam :)
przyjęta ;) Aktualna. liczba miejsc wolnych to 9. Jednak czeka w poczekalni kilki silnych kandydatów. Czekam na ich podania na forum.

Gotrek - 2006-06-28 12:55:30

Imię:Gotrek
Rasa:Krasnolud
Klasa:Rycerz
Lvl:32

Wysoko na wzgórzu stał spalony zamek warowny. Przed ziejącą paszczą bramy kiwali się na szubienicach wisielcy.
- Czas upuścić nieco krwi - Rzekł Gotrek. Przesunął lewą dłonią po masywnym czerwonym grzbiecie włosów wyrastających ponad ogoloną, wytatuowaną czaszką. Łańcuch przyczepiony do jego nosa zadzwonił cicho
- Ja jestem zabójcą, urodzonym by zginąć w bitwie. W moim życiu niema miejsca na strach.

Strażnik zdziwił się nieco. Powiadasz, że jesteś mordercą. Lecz po tym, że tu trwasz... pod naszymi wrotami wnioskuję, że chcesz do nas dołączyć. Pomimo tego, że nie powiedziałeś tego wprost... Powiadomię dowódcę o twoim przybyciu. On cie przyjmie, jeśli takie są twoje intencję.
Zostaniesz przyjęty... O ile dostanę podanie w grze Pozostało miejsc 8 ( Goterk ) chwilowo ma zaklepaną pryczę w barakach. Jednak czekam na jego podanie.

Elcik - 2006-06-28 16:34:41

Imię: Elcik
rasa: Mroczny Elf
Klasa: Szermierz
Obecny lvl: 25
Jego życie było pełne cierpienia, najpierw w młodym wieku zmarła mu matka potem osoba z którą był bardzo zżyty czyli jego brat... Został sam z Ojcem Elfem także szermierzem.. On miał inne pasje, lecz ojciec chciał żeby syn poszedł w jego ślady.. Ale on niechciał być szermierzem on wolał być grzecznym politykiem... A on bał się śmierci... żył w bardzo starym miasteczku jego ojciec był najlepszym szermierzem każdy bał się go.. i dlatego syn Elcik niemiał problemów z nikim... Lecz gdy dorósł zrozumiał co jest najważniejsze w jego krwi wkońcu cała rodzina była postrachem wśród innych ras gdy postanowił wyruszyćw świat zdobywać doświadczenie lecz ojciec go niechciał puścić i chciał go szkolić żeby był najlepszy. Potem wyruszył do bractwa Veass lecz za pierwszym razem był jeszcze za słaby musiał wrócić do domu.. gdy wrócił nie zastał nic innego oprócz spalonych chat... strasznie się popłakał zaczął szukać ciała ojca wśród tych wszystkich spalonych elfów... niestety nie mógł go znaleźć wtedy podszedł do niego młody dzieciak i powiedział co się stało... Ten dzieciak był bardzo młody lecz słuchało się go jak wielkiego uczonego... a to był tylko dzieciak elf pod koniec on powiedział "Ciało twojego ojca zabrali jacyś ludzie wiem że oni byli z Cytadeli Światła ponieważ mieli taki znak na koszulach" Strasznie się zdenerwował musial się z tym przespać... W nocy miał sen że przemieni się w Mrocznego elfa i stanie się bezwzględnie zły, zabije każdego kto stanie mu na drodze... I rano stało się obudził sie Mrocznym elfem, zabijał każdego i w ten sposób budził w sobie strach i pogrom szczególnie wśród ludzi których nienawidził.. próbował wstąpić do różnych gildii, drużyn, klanów i wkońcu wszędzie mówili to samo jesteś za mlody... i zamykali bramę... Gdy doszedł do bractwa Veass byli grzeczniejsi i wkońcu powiedział "jesteś za młody, idź podszkól się w szkole rycerskiej" A on podążył w swoją strone w stronę szkoły pobiegł najszybszym krokiem. wkońcu doszedł i bez problemu go przyjęli... stał się doświadczonym wojownikiem dorastał w tej szkole... Gdy myślał że już wszystko umie lecz gdy doszedł do Veass powiedzieli jesteś jeszcze za słaby wróć jeszcze gdy się więcej nauczysz.... A on po wielu próbach wkońcu spełnił wymagania tego otóż bractwa.. i wyruszył w jego strone podczas drogi jeszcze zdobył dużo doświadczenia które wykorzystał w podróży... Nareszcie doszedł do bramy wtedy jego serce przeszyła strzała łucznika lecz ona go nie bolała... łucznik pomyślał że to intruz ponieważ jest mrocznym elfem, szybko podszedł do niego pomógł mu wstać i zaniósł go do kaplicy Veass... Strasznie się męczył ponieważ po jakimś czasie ta strzała spalała jego ciało... podszedł do niego jeden mag elf i spytałgo w jakiej sprawie przychodzi tutaj Mroczny elf... A on wyszeptał "Długo próbowalem się dostać do najlepszego bractwa na świecie, wkońcu spełniłem wymagania tej szkoły i doszedlem aż tutaj..." I jego ostatnie słowa były takie "Chcecie mnie w bractwie uleczcie mnie, jak nie chcecie to zabijcie...".

Kapłan pomimo napięcia systuacji, ziwnął lekko. - To jest ktoś z gildi? Zadał pytanie strażnikowi. - Nie przybłęda jkasss. -Heh to trudno może sam się wyleczy. Medyk owinął ranę czysysm bandażem. -Wyprowadź go!

Podanie, długi i byłoby interesujące..... Gdyby, nie straszna składania, problemy z logicznym przekazem. Zdańa aż ociekają prostoą, jakby wyrwane z zeszytu trzecioklasisty. Gdzieś zamieszczone pod tytułem "moje wymarzone wakacje". Na podstawie tak słabego gramatycznie podania boję się, że wypowiedzi na forum... Mogą nieco odbiegać od poziomu. Dlatego podanie odrzucone Może gdybyś je poprawił :/

Scaro - 2006-06-29 08:08:33

Imię: Scaro
Rasa: Półelf
Klasa: Najemnik
Poziom: 31

Wędrując po bezdrożach, w bezkresnych połaciach lasu, Scaro poczuł lekkie uczucie samotości. Nie dozkiwerała mu ona jednak za specjalnie, ale postanowił poszukać siedziby Veass, o której słyszał już wiele rzeczy. Biorąc pod uwagę jego umiejętności, nie do końca jeszcze wykształcone, wiedział że będzie to dla niego najlepsze miejsce do dalszego rozwoju. I dlatego jest teraz u Was i czka na rozpatrzenie decyzji.

Masywny jaszczur przy bramie, oglądał nowego przybysza. - Panie, pan taki sssamotniutki. Nie ssuka pan dziewki do towarzysstwa... Po chwili umilknął, tylko po to żeby po chwili milczenia wznowić monolog. - Chociasss nie, wy elfowaci... Jacyss tacy smutni zawsse jesstescie... Prawda? Choć pokarzę Ci Czarną Płasstugę, tam poznasz Herszta.
Podanie na granicy przyjęcia. Miało być 6 zdań ale te 4 są bardoz rozbudowane. Dość prosta polszczyzna, ale to najemnik, więc nie mam zastrzeżeń mam nadzieję, że się poprawisz. przyjęty LICZBA MIEJSC WCIĄŻ 8

GarretGreenbot - 2006-06-29 08:36:04

Imię: GarretGreenbot
Rasa: Człowiek
Klasa: Gwardzista
Poziom: 25
Sakiewka: prawie 25k

Po odrzuceniu mojego podania przez Starszyznę Veass udłem się znowu do Rivangoth, by potrenować. Przyświecał mi wtedy tylko jeden cel: trenować tak długo, aż zostanę w przyszłości godnym Veańczykiem. W końcu pewnego dnia miałem opuścić akademię i znowu udać się do twierdzy Veańczyków, gdy wtem przyszedł do mnie mój stary nauczyciel i przyjaciel - Oromido da Vancutta. Tak jak kiedyś, zrobił na mnie wrażenie - dwa metry wzrostu, jego umięśnione ciało nie przeszkadzało mu w jego świetnej sprężystości ruchów. Kiedyś był najlepszym żyjącym gwardzistą, potem starcie z demonami piekieł spowodowało, że znacznie ucierpiał na ciele i duszy. Jeszcze do dziś miał na plecach wielką bliznę przechodzącą przez cały kręgosłup. Oznajmił mi: "Wiem, że chcesz przyłączyć się do Veańczyków. Mam dla ciebie ostatnie zadanie. W pobliżu ich twierdzy znajduje się Gaj Motyli. W samym sercu tego gaju został wykuty portal prowadzący do świata demonów. Za wszelką cenę nie możesz dopuścić, aby ktoś otworzył ten poral, bowiem jego otwarcie grozi zagładą całego świata!" Spojrzałem na niego zdziwiony, ale wiedziałem, że to zrobię. Odpowiedziałem mu tak. "Idź już", powiedział, "Czekają na ciebie". Podziękowałem mu i z powrotem udałem się na wyspę do twierdzy. Jeśli muszę chronić tego lasu, to pomocne by było przyłączenie się do Veańczyków. Więc stoję aż po dzień dzisiejszy u bram Veassu i czekam na przyjęcie, by zniszczyć wrogó Veass i ochronić świat przed zgubą.

Lacert podwójnie mrugnął oczami. Powiadass, że chcess bronić gaju motyli. Nie powiem, latwiej by Ci było w barwach błękitnej gildi czynić takie rzeczy. My nie jesstessmy bandą Paladynó, którzy będą szlajać się po portalach. Wolimy dziewki, piwo, sspiew... No i porządny wpierdol. Dlatego, też podziękuje za twoje usługi. Broń swiat przed zugbą jaką będziemy my!
Podanie odrzucone Liczba miejsc, bez zmian.

Breux - 2006-06-29 09:23:19

Rasa: Ork
Klasa: Barbarzyńca
Imię: Breux
Lv 200pd i 26lv
Sakwa 120k
Bonusy: Krytyczne uderzenie, Upór byka, Wiedza o Bestiach, Ja wojownik, Ćwiczenia, Strzelec Wyborowy I lv wszystko
Ekfipunek pierścionki, płytówka, siekiery itp.

Zobaczyliście wielkiego Orka na wilku zmierzjącego w kierunku waszej siedziby.
Wyglądał groźnie...miał przy boku dwie okrwawione siekiery...
Nie można było ocenić jego wieku.
Miał grube czarne dredy i duży bulwiasty nos.
Miał na sobie pełną płytową...nagle wyjął olbrzymi nóż i rzucił w brame Veass.

Na nożu była kartka otwierasz i czytasz

Ja Breux przyjmuję waszą propozycje i chce zasilić waszą Gildie moją sakwą i bronią, chętnie umrę za waszego dowódce.

Przekazać do rąk własnych Mistrzowi Gildi Veass

Macie moję siekiery Breux

Jaszczur omało się nie psrał gdy sporej wielkości kozik wylądował niepodal jego głowy. Przeczytał wiadomość. Najszybciej jak mógł zaniósł ją mistrzowi. Waran tylko przytaknął podczas czytania. -Nassstępnym razem, jak się pojawi. Otwórz mu bramy... Strażnik przytaknął, ruszył do bramy.
Proste, takie barbarzyńskie, orcze... Urzeka jednak. Mam jakiś sentyment. Do prawdziwych barbarzyńców, rzecz jasna. Witamy! Podanie przyjęte. Zostało 7 miejsc w koszarach

Mathrax - 2006-06-29 10:42:20

Imię:   Mathrax
Rasa:   Mroczny elf
Klasa:  Szermierz
Lvl:      28

Ta kraina, do której przybyłem z tak daleka. Inna, obca, nie do końca zrozumiana, nie mówiąc już o tym, że poznałem dopiero jej niewielką część. Ale mimo tak podobna - niebezpieczna, pełna krwiożerczych bestii a jednocześnie miłych cieni tak samo czule okrywających płaszczem bezpieczeństwa. Co prawda nie do końca jeszcze rozumiem spotykanych tutaj drowów, ludzi, lancertów, w zasadzie wszystkich postaci. Ale na pewno wszyscy rozumiemy się doskonale w jednej kwestii - wszyscy walczymy, o przetrwanie, o chwałę, o pieniądze i przyjemności. Jesteśmy wojownikami. I nawet jeżeli sposoby walki są dla mnie dziwne - szkoły, turnieje (zamiast krwawej walki na śmierć i życie), to to miejsce, przed którym stoję wygląda zdecydowanie ciekawiej, nawet od tej całej szkoły, do której trafiłem na początku. A w dodatku roztacza tak miłą cienistą aurę. To na pewno jest miejsce, w którym mógłbym się zatrzymać, chociaż na kilka tygodni...a może dłużej, kto wie. Jeśli tylko zapewni mi możliwość rozwoju mych umiejętności, zdobywania złota a przede wszystkim pokazania wszystkim, że imie Mathrax powinno przerażać każdego komu przyjdzie się ze mną zmierzyć. "Vaess" - zdecydowanie muszę bliżej poznać to miejsce.

-Dobrze panie. Zaprowadzę do dowódcy. Jaszczur poprowadził Drowa do setnika, który stał nieopodal przysłuchując się przybyszowi. -Prawisz roztropnie, twoje dłonie są krzepkie szorstkie, a wzrok doświadczony i spokojny. Chętnie bym cię widział w naszych szeregach. Setnik skrzywił się i splunał. Jeśli taka twoja wola... Witaj w Veass!
Podanie ciekawe i stonowane. Przyjęte. O ile złożysz podanie do naszej gildi. W grze rzecz jasna. Wojownik w koszarach. Aktualnie pozostało 6 wolnych łóżek!!

xXNevergonEXx - 2006-06-29 14:41:46

Imię:   xXNevergonEXx
Rasa:   Pół elf
Klasa:  Rycerz
Lvl:      27
Sakwa: 126k

Po przewertowanu wszystkich gildii stwierdziłem, że ta właśnie daje największe możliwości do rozwoju wojownika takiego jak ja. Przez długi czas przygotowywałem się do wyprawy poprzez ciężki i niezmordowany trening. Przez kilka dni przedzierałem się przez tą nieprzyjazną krainę, aż w końcu moim oczom ukazało się to miejsce, odrazu poczułem, że u może być mój nowy dom. Mam nadzieję, że trud, który włożyłem w trening i podróż zostanie doceniony i zostanę przyjęty do waszego grona, aby przynosić wam chwałe, majątek oraz sławe na całym świecie. Jestem pewien nie bedziecie musieli się za mnie wstydzić. Deklaruje, że po przyłączeni przekaże dwie trzecie swego majątku na rzecz gildii.
Na chwałe Veass.
Strażnik przytaknął. -Chojny to panie gesst. Ale popatrz na tych wszystkich rzezimieszków. Ich meszki są puste, tyle co na dobry trunek i ładną dziewkę przy ich pasach brzęczy. Przeto zauważ, że wpłaty na gildie to nie gest, to inwestycja w samego siebie. Wejdź do środka elfowaty. Oprowadzę Cie po naszym forcie.
Podanie przyjęte. Krótkie treściwe... Tylko musisz jeszcze w grze się zapisać i witamy! Wolnych miejsc pozostanie 4 o ile sie nie myle :)

Behemoth - 2006-06-29 18:52:37

Imię: Behemoth
Rasa: Krasnolud
Klasa: Rycerz
Lvl: 26

- Kim jesteś...?
- Jam Ci
Potem było już tylko słychać gwizd potężnego, dwuręcznego miecza i odgłos bezwładnie upadającego ciała. Nie był to stwór, czy wróg, lecz zwykły mieszkaniec pobliskiej osady, który widząc nieprzeciętnie zbudowanego obcego osobnika, w swojej ciekawości, nie mógł się powstrzymać aby nie zadać mu tego pytania. Pech chciał, że trafił na krasnoluda zwanego Behemoth, który zmierzał w kierunku jego osady łaknąc wszelkich dóbr jakie skrywała. W życiu kierowały nim tylko dwie potrzeby. Potrzeba ciągłego bogacenia się, oraz zapach krwi po wygranym pojedynku. Nie mógł się obejść bez tych dwóch rzeczy. Bezkompromisowość, krwiożerczość, oraz niesamowita brutalność i okrucieństwo, czyniły z niego wojownika praktycznie nie do pokonania. Niestety te same cechy sprawiały, że wszelkie zgrupowania bały się przyjmować go w swoje szeregi. Często wystarczało niewłaściwe spojrzenie, aby taki osobnik do końca życia musiał poruszać się na drewnianej nodze. Po splądrowaniu pobliskiej osady Behemoth stanął przed murami kolejnego bractwa. Dwa razy uderzył potężną pięścią w bramę i przemówił: " Nigdy nie dojdziemy do porozumienia, nie będziemy kolegami, ale za dach nad głową i łyżkę ciepłej strawy dziennie oferuję wszystko to, co mam najlepsze. Zobowiązuję się reprezentować mury tego bractwa jak najlepiej potrafię, a gdy będzie trzeba i oddać za nie życie. Biada wszystkim tym, którzy staną mi na drodze. Tak wam powiadam ja, Behemoth! ". Skończywszy krótką przemowę krasnolud usiadł na ziemi i wyczekiwał odpowiedzi, od czasu do czasu, bez zbędnego wstawania, zabijając straszne potwory, które wielu wojom zjeżyły nie jeden włos na głowie
Strażnik wychilił się zza palisady. - Te panie! Powidają tam w środku, że chętnie odzieją cię w czarny płaszcz. A schronienia i strawy u nas pod dostatkiem. Przeto, przydasz się na następnej wyprawie tak przeciw nagom, jak choćby chłopstu Lotharis. Nie siedź przed bramą, bo posiadacz takich pleców łatwo mi ruch stamuje, zdolnyś przecie zbrojną kolumnę ciężkiej kawaleri Rivangrockiej zblokować. Strażnik otworzył bramę, zaprowadził nowego Verańczyka do jego komnaty.
Podanie interesujące... Klimatyczne. Naprawde podoaba mi się, tak opis postaci. Nastrój jaki zbudowałeś itd. Niestety cały ten klimat runął w ostatnim zdaniu z tymi potworami. Tak czy siak nieźle, nieźle. Witamy w Veass. Podanie przyjęte. Pozostało miejsc 5, albo 4 nie wiem sam :D

podanie - 2006-06-29 21:52:29

Imię:         Jarode
Rasa:        Ork
Klasa:       Barbarzyńca
Lvl:           22

Docierając do wrót bram bractwa... ociekający wycieczeniem ... widząc przed sobą tylko światełko nadziji i spokoju ... słyszy ciche kroki strażnika zbiżającego sie do zmasowanej grupy komarów przepędzając je pyta:
- ktoś ty?
- Jarode panie, prosze o schronienie i opieke ... a w zamian odwdzięcze się zdobytym doświadczeniem  z poprzednich Er.
Strażnik z pobłażaniem spojrzał na pozwijane wychudłe cialo lecz przyglądając się bliżej zauwazył powagę i liczne rany świadczące o życiu tego jakże nędznie wydlądającego orka.

Jarode powstał i z zainteresowaniem czekał na odpowiedź strażnika .....
Podanie niezgodne z wymogami. Napisałeś je z poziomu gościa, prosiliśmy o logowanie się. Trochę krótkie, choc nienajgorsze. Niestety przyjmujemy od 25 lvl. Poczekaj na 25 lvl. Jeśli dalej będziesz pałał chęcią przynależności do tej bandy złoczyńców... To proszę, czekamy na nowe podanie jak osiągniesz poziom 25. PODANIE ODRZUCONE.

Toccipilexar - 2006-06-30 14:38:23

Imię: Toccipilexar
Rasa: Lancert
Klasa: Berserker
Poziom: 42 lvl

Panowała cisza.Nawet brzęczące owady dziwnie zamarły. Przy niewielkim skupisku drzew można by mieć wrażenie że nie ma żadnych form życia oprócz roślin.Kilka wysokich drzew starających się dotknać czubkami nieba,kępa ziół i ogromnej wielkości kamień.Jednak było to mylne wrażenie ,gdyż na kamieniu w promieniach niedawno wzeszłego słońca wygrzewał sie lancert. Jego ciało łykało mile rozchodzące się ciepło. Leniwie obrócił głowe i spojrzał w kierunku horyzontu. Wyczuwał już niesiony przez wiatr ciężki,zatęchły zapach bagnisk,ktory radował jego serce."To już niedaleko-pomyślał-jak miło wracac w te strony.Do domu"
Strażnik bramy dostrzegł kolejnego Lancerta, który pewnym krokiem zbliżał się do bram siedziby Veass. Otworzył z wielkim trudem ramę. Spokojnie spoglądał na masywnego jaszczura, który był już pod samymi wrotami. Chciał coś do niego powiedzieć zerknął tylko na senika, który spoglądał z baszty. Pewny ruch głowy dowódcy dał mu do zrozumienia, że słowa są zbyteczne. Ostatecznie Jaszczur berserker wracał do domu. Zapewne niejeden znajomy czekał na niego w "Czarnej Płassstudze". - Pierwssse drzwi na prawo... Na tylko tyle odważył się straznik.
Podanie krótkie, ale klimatyczne i treściwie. Wspaniale oddałeś gadzią naturę, ich lubość do słońca oraz bagnistych terenów. Osobiście bardzo mi się podobało podanie. Oczywiście PRZYJĘTE . pozozstanie miejsc 3 jak tylko przystąpisz do nas w grze... Ponieważ tam podania jeszcze nie ma.   

sykacz - 2006-06-30 16:36:50

Imię: Halfbelgend Urh
Rasa: Elf
Klasa: szermierz
Poziom: 37

Halfbelbend Urh nie znał swoich rodziców. Gdy był dzieckiem, na jego wioskę napadły ogry. Spaliły ją doszczętnie i zabiły wszystkich jej mieszkańców, prawie wszystkich...Małego Urha znalazła nad strumieniem mroczna elfka Shari. Początkowo chciała go zostawić i odejść, ale w oczach małego było to 'coś'. Wzięła go ze sobą do wioski. Inne mroczne elfy nie były zadowolone z decyzji Shari, ale gdy Halfbelgend uratował życie synowi wodza Ushkerowi, zaakceptowały go i postanowiły wyszkolić, aby ramię w ramię walczył z nimi.
Pierwszym etapem szkolenia był trening pod okiem mistrzyni TSR i wielkiej przyjaciółki Shari, Railla Sillvan. Zadanie to wykonał doskonale. Teraz przyszedł czas na szkolenie w gildii...
Strażnik spojżał spokojnie na młodego elfa.- Co cię sprowadza w nasze strony? Wyglądassss mi na ssermierza. Gdy gad spoglądał na nieruchomo stojącego młodzieńca na chwilę zwątpił w sens jakichkolwiek dysput. -Witaj, rzekł setnik, który właśnie zbliżył się do bramy. chętnie przyuczym cię do walki w naszym bractwie. Jednak pierw musisz zapomnieć o bzdetach jakie do głowy wciskają młodym, w tych szkołach. Choć pokarzę Ci twój pokój.
Podanie PRZYJĘTE. Jednak kolejny raz nie składacie podań w grze ;) Ludziska. Po przyjęciu Urh'a zostana juz TYLKO 2 miejsca wolne!!

Nie składałem podania bo: (patrz p-kt 5.)

Guffy - 2006-06-30 18:57:20

Imię:         Guffy
Rasa:        Mroczny Elf
Klasa:       Mnich
Lvl:           37

Tratwa lekko unośiła się na falach zatoki. Rytmicznie, opadała... wznosiła się nieustannie spokojnie. Równie spokojnie drgała klatka pierśowa mnicha. Głębokie oddechy, rytmicznie wypuszczane powietrze tworzyło niewielkie kłębki pary, które rozrywały chłodne stalowe niebo. Wreszcie tratwa przybiła do długiego trapu, który pełnił funkcję mola. Drow otworzył mieszek umieścił w drżacej dłonie przygarbionego flisaka kilka zasniedziałych miedzianych monet. W milczneniu pokonał odległość jaka dzieliła port od bram fortu. Podszedł do straznika, spojżał w jego gadzie oczy. Otworzył usta, melodyjna elfia mowa była ostro szarpna przez jego charczący mroczny dialekt.
- Przybyłem do wrót Veass jako skromny mnich. Mroczna scieżka, również może trwać w równowadzę. W świecie gdzie tyle jest dobra, jedynym sposobem na zachowanie równowagi jest, oddanie się w wir ciemnego odmętu.
Strażnik przełknął ślinę. - Tsssso? O cym ty mówisss? Zdziwiony gad ruszył do setnika. Ten natomiast nakazał mu przywitać nowego rekruta.
Podanie, krótkie ale treściwe. Wiem, że już jesteś zalogowany jako użytkownik. Dlatego tez podanie te rozpatruję POZYTYWNIE. Pozostałych miejsc 2.


halo halo uważaj na błędy panie adminie użytkownik, nie "urzytkownik" :P

Raziel - 2006-07-01 22:39:44

imie: Raziel
rasa: ork
klasa: barbarzyńca
poziom: 39

Po wejsciu do osady ork rozejrzal sie wokol. Postacie ktore zobaczyl mogly na pierwszy rzut oka nie nastrajac pozytywnie do tego miejsc. "To miejsce jest zupelnie inne od tego z ktorego przychodze" - pomyslal. "Czegos takiego wlasnie szukalem. Dosc mam tych honorowych rycerzykow. Ze niby uczciwosc, zasady. To nie dla mnie. Liczy sie walka a w walce wygrywa silniejszy. Nie ma litosci dla slabych." Raziel ruszyl przed siebie przygladajac sie istota ktore widzial po drodze. "Juz wiem ze tu czul bym sie jak w domu" - rzekl do siebie - "ciekawe czy znalazlo by sie tu miejsce dla kogos takiego jak ja". Z ta mysla udal sie w poszukiwaniu koszar gdzie mogl by zglosic swoja kandydature.

Ork bez trudu znalazł kwatery wojowników, był to jeden z większych budynków. Wokół tej budowli panowało wielkie poruszenie i gwar. Słychać było krzyki. - Gdzie mam niby te prycze ustawić, więcej miejsc już nie ma, nawet gdyby się w poprzek postawić. Jeden z oficrów dostrzegł nowego wojownika. Udał się do niego, gdy stanął w dogodniej odległości zmierzył go wzrokiem. - Widzę, że prawdziwi z Ciebie zabijaka, chętnie bym takiego w swoim szwadronie widział, jednak jak widzisz nie ma gdzie muchy wcisnąć wszystkie sale są pełne. Gdybyś bardzo chciał do nas dołączyć to przeczekaj jeszcze trochę w szkole rycerskiej. jak tylko rozbudujemy anszą osadę, to i koszary się zwiększą. Póki co nic nie możemy zrobić, choć byśmy chcieli.
Podanie krótkie, treściwe i rzeczowe, oczywiscie PRZYJĘTE[ jednak dalej nie ma miejsc wolnych w naszych koszarach. Dlatego prosiłbym żebyś nie opuszczał szkoły, w której teraz jesteś. Zrobisz jednak jak chcesz.

podanie - 2006-07-01 23:41:57

Argiht był dobrze zbudowanym mąszczyzną, nieco po czterdziestce. Jeśli nawet najlepszy czas jego życia już przeminął, niewidać tego było po jego muskularnej postaci. Arystokratyczna twarz byłego wodza pocjęta była zmarszczkami - śladami wściekłości, której często dawał upust. Popękane żyłki towarzyszyły cienkim, białym bliznom na jego spalonej słońcem skurze, pamjątkom dawnych bojów. Oto był lancert, który mocno trzymał to, co uznał za swoje, który nigdy nieustąpił miejsca przeciwnikowi i uważał każdego, kto jemu ustępował, za słabeusza. Miał wybuchowy tmperament i dominujący, bezkompromisowy charakter. Niebezpiecznie było drażnić wodza, a był on właśnie w tej chwili niebezpieczny. Po utracie swego ludu, po strasznej rzezi która odbyła się w jego własnej wiosce gdy o poranku hordy ogrów przypusciły atak z charakterystyczną dla tych bestii żądzą mordu nikt ani nic niemogło ocaleć nic nic... . Nic co podczas ataku nieuciekło na rozległe bagna nieżyło. A ci co uciekli i wrucili do swojch domów wpadali w obłęd widząc tak okrótnie zmasakrowane-poobgryzane ciała, gdzie niegdzie nadal tliło się ognisko a nad nim umocowane były kończyny ciała. Argiht był wśród uciekinierów, a raczej można powiedzieć wśród tego co zostało z jego ludu. Po cheroicznej walce  fizycznej jak i psychicznej podczas ucieczki z świadomoścją zostawienia swego ludu na pastwe bestii Argiht postanowił pożucić swój tron który otrzymał z rąk ojca, a on z rąk dziada, a z kolej dziad z ręki swego ojca. Wiedział że po tamtym dniu nigdy nie bedzie w stanie żadzić swym ludem potym jak niezostał na polu walki do końca. Przekazując wedle obyczaju tron godnemu następcy były wódz zaczoł podróż której celem było odnalezienie upragnionego spokoju duszy. Właśnie w tym momencie miało okazać się czy wreszcie odnalazł takowe miejsce...
   Argiht mruknął i przypioł sobie na plecach cieżki miecz do walki oburącz, Przez chwilę zastanawiał się, czy nie zabrać zamiast niego krótszego miecza przydatniejszego w bliskim starciu, gdzie krótka, ostra klinga ułatwiała walkę w ścisku. Mimo to ciężki miecz był dobrze wyważony, uznał więc, że potrafi władać nim swobodnie. Zdecydował wreszcie, że jego zasięg może okazać się bardziej przydatny. Spojrzał przed siebie na starą solidną brame na murach której widniał herb z dwoma smokami odzielonymi dębem. Chwycił pewniej rękojeści miecza i rusz an przód z jedną myślą w głowie " czy to tu ? ''.   

Imię: Argiht Ryld
Rasa: Lacert
Klasa: Szermiesz
Lvl: 41
Fundusze: 450000 złota

Strażnik zauważył kolejnego wojownika. otworzył mu wrota, spojżał na jego okaleczoną facjatę z wyrazami wielkiego szacunku. - Pocekaj panie za chwilę zjawi sssię sssetnik. Zgodnie ze słowami gada po kilku uderzeniach seca słychać juz było ciężkie buty oficera. - Witaj wojowniku. Widzę w twoich oczach wilki spokój, który może byc tylko świadectwem doświadczenia w boju. szukam właśnie takich ludzi. Jednak moje koszary są pełne. Gdybyś raczył poczekać nim je rozbudujemy, z pewnością znalazłbo się miejsce dla wojownika takiej klasy. Jak widzisz, wskazał na grupę prawdowników krzątających sie koło koszar, robiumy wszystko żeby rozbudować ten budynek i znaleźć miejsce dla jeszcze kilku prycz. Nic jednak zrobić nie możeby, dopóki oficjalnie nie zostaniemy gildią...
Niestety nie zalogowałeś na forum, pomimo, że o to prosiliśmy. Jednak ładne podanie zrekompensowało to niedociągnięcie. Jak widzisz nasza gildia jest wypełniona po brzegi. Przyjmeimy cię z chęcią, jak tylko uda nam się awansować na wyższy poziom. Do tego czasu mogę tylko zasugerować dlaszy rozwój w barwach szkoły. Decyzja jednak nalezy do ciebie. podanie oczywiście PRZYJĘTE.

Elcik - 2006-07-05 01:55:33

Imię: Elcik
Rasa: Mroczny Elf
Klasa: szermierz
Poziom: 33
..On wstał podniósł głowę i ruszył w stronę Veass... bardzo chciał zostać u swojego ojca w domu... lecz jego ojciec chciał być dumny z syna. Syn bardzo się sprzeczał z ojcem że on chce być zwykłym chłopem, że ma inne ambicje. Ale ojciec uparł się i niedało się go przekonać, choć próbował wstąpić do Veass dwa razy, za pierwszym razem byłem za młody a za drugim byłem wystarczająco doświadczony lecz niechcieli mnie przyjąć ze względu na historię życia... Miał nadzieję że tym razem się mu uda wejść i zamieszkać w Veass..

Niestety, nie tędy droga...Po tych dwóch razach mogłeś się bardziej wysilić jeśli naprawdę ci zależy. Odrzucone

Jantek - 2006-07-05 10:01:26

Ktos przedzierał się przez bagniska w stronę głownej bramy osady Veass. Nie było wprawdzie słychać kroków, jadnak z jednego kierunku, w równych odstępach czasu docierały do bramy siarczyste przekleństwa pod adresem komarów, gęstych zarośli, bagna, zbyt ciasnych butów, szewców, ich matek i znów komarów. Raz na jakiś czas dało się też słyszeć pisk jakiegoś małego zwierzątka, które zamiast słuchać instynktu i uciekać jak najdalej się da, kierowane samobójczą ciekawością zbytnio zbliżało się do nieznajomego. Po kolejnym dośc rozpaczliwym pisku strumień klątw ucichł na chwilę zastąpiony cichym pochrupywaniem. Po jakimś czasie i ono ucichło. Minęła jeszcze chwila i z gąszczu okalającego plac przed bramą bezszelestnie wynurzyła się dziwna postać. Szpiczaste uszy, długie kocie wąsy i niemożliwe do pomylenia z żadną inną rasą rysy twarzy zdradzały Sidiana. Uzbrojony był w dwa, bliźniacze, krótkie miecze, co sugerować mogło, że jest szermierzem, jednak przez plecy niał przerzuconą małą tarczę, dość rzadko spotykaną u przedstawicieli tej klasy. Ciężkie najeżone kolcami buty i nagolenniki, płytowe wojenne naramienniki wciąż noszące na sobie ślady krwi i to najprawdopodobniej nie ich właściciela oraz ciężka skórzana zbroja dawały pewność, że nie mamy tu doczynienia z finezyjnie walczącym artystą miecza. Przewieszona przez plecy tarcza nosiła ślady częściowo zatartych herbów gwardii kilku, jak nie kilkunastu możnowładców z Rivangoth.
Gwardzista, aktualnie szukający pracy najemnik wydłubal spomiędzy zębów coś wyglądającego niemilo podobnie do szczurzego ogona. Rzuciwszy to w krzaki i mruknąwszy coś o "zdrowej żywności nie umywającej się do dobrze przygotowanego miejskiego obiadu" ruszył w kierunku bramy. Słyszał, że w Veass zebrali na wezwanie pewnego potężnego, wiedzionego chęcią zemsty mrocznego elfa, najlepsi najemnicy z całego kraju. Sidian usmiechnął się z zadowoleniem - zapowiadały się spore zyski i naprawdę niezła zabawa.
-Jeśli tylko mnie przyjmą... - pomyślał, poczym już zdecydowanym krokiem wymijając grupki koczujących na placu (a, ci co tu robią?) wojowników
ruszył w stronę bramy wystawić na próbę swoje szczęście.

Imię: Jantek
Rasa: Sidian
Klasa: Gwardzista
Poziom: 36
Sakiewka: pełna błyszczących, złotych krążków... chwilowo wręcz bardzo pełna

W bramie napotkał strażnika, który uważnie zmierzył go wzrokiem. W końcu posłał po kogoś ze Starszyzny. Przybył pewien drow w szkarłatnej pelerynie. Przyjrzał się jego uzbrojeniu,ruchom i trochę się zaciekawił. Ten rzadki styl wydał mu się znajomy. -Tyś jest szpieg! Giń intruzie! - krzyknął wydobywając wiekierę, załozywszy przedtem puklerz. Następnie ruszył na zaskoczonego Sidana. Ten jednak otrząsnął się i zaczął się dramatycznie bronić. Choć dostał kilka razy trzymał się dobrze i mógł walczyć dalej. Drow jednak opuścił broń - Nieźle jak na gwardzistę, jednak jeszcze sporo nauki cię czeka. Postaram sie cos znaleźć dla ciebie.
Bardzo ładnie napisane, bez błedów ortograficznych, ciekawie się czyta. Podanie przyjęte, tyle że musisz poczekać w kolejce, bo się koszary zapchały trochę.-Elasharr

Eragonex - 2006-07-08 17:37:37

Imię: Eragonex
Klasa: Berserker
Poziom: 41

Chciałbym dołączyć do Veass, najmroczniejszej z gildii. Kieruje mną zemsta. Byłem w Akademii Błękitnej Gildii. Ktoś podał mi błędną poradę. Zabijałem potwory 7 poziomów mocniejsze. Teraz zabijam o poziom słabsze.

Vual - 2006-07-10 22:44:37

Imię: Vual
Rasa: Krasnolud
Klasa: Barbarzyńca
Level: 30

Pewnej mroźnej nocy niedaleko bramy potężnego miasta Veass z mroku w światło pochodni wkroczyła odziana w czarną tunikę postać. Była niska i krzepka, po ogólnym wyglądzie strażnikowi przyszło sądzić, iż widzi krasnoluda. Postać zbliżyła się do niego bezszelestnie. Zaintrygowany strażnik zapytał:
- Kim jesteś tajemnicza istoto?
- Na imię mi Vual - usłyszał odpowiedź
- Skąd pochodzisz i co cię sprowadza do Veass?
- Przybywam z odległej, zapomnianej krainy, wyniszczonej przez wojnę. Walki trwały kilka lat i nie widać było końca tej bezsensownej batalii. Dlatego opuściłem me rodzinne strony. Wychowała mnie wojna i ciągła walka. Do Veass przybywam, gdyż sława tego mrocznego miejsca dobiegła aż do mej krainy. Jako dziecię walki chcę siać zniszczenie, i liczę na pomoc i sprzyjanie tutejszych mieszkańców. Mam nadzieję, że mnie przyjmiecie i razem będziemy zabijać i niszczyć to, co zostało z tego świata.

Ups, widzę że pod moją nieobecność nie zmieniono progu levelowego przyjęcia. Najniżsi u nas mają już co najmniej 40 level. Musisz więc trochę podgonić.
Aczkolwiek podanko ładne, więc jak podgonisz nas trochę to cie przyjmiemy.

Incognitus - 2006-07-11 08:35:57

Imie:Incognitus
Rasa:Człowiek
Klasa:Barbarzyńca
Poziom:20
Pewnego dnia młode jeszcze dziecko o imieniu incognitus postanowiło szkolić sie by w przyszłości zostać wielkim barbarzyńcom.Na całe lata słuch o nim zaginoł gdy ostatni raz widziano go był jeszce młodym chłopcem pragnącym walczyć .Zaś on udał sie w góry by tam toczyć walki z potworami i w ten sposub szkolić swoje umiejętności .Po kilku latach walk stoczonych z potworami zapragnoł zostać Veańczykiem by tam poznać nowych przyjaciół i razem z nimi walczycz z innymi...Lecz sam niewiedział czy Elashar wpuści go przez brame więc pozostało mu tylko czekać przed bramom na jakieś rozwiązanie...

Po pierwsze masz dopiero 20 level, w wymaganiach był 30(błędnie, bo teraz jest 42) więc radze ci jeszcze posiedzieć w szkole, tam masz lepsze warunki rozwoju. Poza tym podanie bardzo prozaiczne i zawiera błędy ortograficzne.
Odrzucone.

Vietius - 2006-07-17 12:54:07

Vietius, były opiekun oraz fechmistrz pobliskiej szkoły rycerskiej kroczył dumnie przez mokradła otaczające osadę Veass. Tak naprawdę wielu mrocznych elfów nie było pewne czy jest on drowem. Osiagając wzrost niemal siedmiu stóp i ważac prawie sto kilogramów Vietius był najwiekszym mrocznym elfem w okolicy i jednocześnie jednym z największych przedstawicieli tej zazwyczaj smukłej rasy, jakich kiedykolwiek widziano w podmroku badź na powierzchni. Zaciekłego fechmistrza wyróżniało jednak coś więcej niż tylko rozmiary. Podczas gdy większość mrocznych elfów była dość ekscentryczna, Vietius był poprostu przerażający. Przycinał krótko swe białe włosy i stawiał je na sztorc za pomocą jakiejś przeźroczystej maźi przwdopodobnie uzyskiwanej z wnętrzności jakiśch zwierząt. Przez ramię miał przewieszoną ogromną kose bojową z  wykonaną z rzadkiego surowca zwanego mithrilem. Zazwyczaj nosił również bojowe malunki, lecz uznał, że dziś byłoby to niestosowne. W końcu miał się stawić do koszar i prosić o przyjęcie do upragnionego obozu najemników. Czuł, że byłoby to jedyne miejsce, w którym nikt nie uciekał, bądź nie rzucał się w jego kierunku z nożem na sam jego widok.
Zaklął coś pod nosem na myśl o tym, że musi przejść jeszcze pare metrów po tych mokradłach pełnych komarów i szczurów . A jednak uśmiechnął się pod nosem. Gdyby miał długie białe i gęste włosy prawdopodobnie odrzuciłby je na plecy w jakże zwyciężczym geście mającym na celu celebrowanie swojego zwycięztwa nad tym cholernym bagnem. "Obyś żył w ciekawych czasach" - przypomniał sobie przekleństwo jakim obrzucił go jego dawny mentor gdy Vietius stał nad nim z zadowoleniem oglądając rany jakie mu zadał. Widać wtedy spadała jakaś gwiazda, bo owo życzenie właśnie się spełniało. Na szczęście już stał pod bramą osady najemników. "Teraz juz nic nie może mnie spotkać" - pomyślał z zadowoleniem. Nie tracąc czasu uderzył kilkakrotnie w bramę ogromną ciemną dłonią.

Nick: Vietius
poziom: 45
Rasa: drow
Klasa: Barbarzyńca
zawartość sakiewki: obecnie wiele złotych monet. Naprawde wiele.

Wrota się uchyliły. Zaspany strażnik wskazał tylko drogę do koszar. Pustka panowała na placu. A droga do koszar stała otworem.
Podanie PRZYJĘTEInteresujące, ciekay chinski cytat zaadoptowany do reali świata fatasy.

Lucyfer - 2006-07-18 10:55:49

Fajne, no może z wyjątkiem "podmroku". Jednak Sądze, że będziesz musiał poczakać kika dni aż staniemy się gildią, a wtedy się zobaczy co powie Herszt.

Raziel - 2006-07-20 17:03:13

Bylo juz ciemno kiedy w bramie osady stanal Raziel. Rozejrzal sie dookola. Wprawdzie ksiezyc byl przysloniety przez czarne chmury to dzieki pochodnia rozmieszczonym wewnatrz osady nie bylo calkiem ciemno. "Troche sie tu pozmienialo od czasu gdy bylem to poraz ostatni" - pomyslal. "Wprawdzie zostalem juz przyjety lecz nie bylo wtedy dla mnie miejsc w koszarach. Teraz widze ze osada zostala bardzo rozbudowana. Mam nadzieje ze teraz znajdzie sie dla mnie jakies wolne miejsce" - to pomyslawszy ork udal sie w kierunku koszar.

Od mojego poprzedniego podania (przyjetego) minelo troche czasu wiec jak by sie zawieruszylo:
Imie: Raziel
Rasa: Barbarzyńca
Klasa: Ork
Level: 56
Sakwa: troche tego bedzie ;)

Strażnik przytaknął ruchem głowy. W jego myślach zrodziła się dziwna fraza. Lecz nie odważył się jej wypowiedzieć na głos.-Za bramą na lewo! Krzyknął tylko za oddalającym się w kierunku baraków orkiem.
Jak było przyżczone.

bonk1 - 2006-07-20 20:46:15

Imię - Bąk
Rasa - Człowiek
Klasa - Barbarzyńca
Obecny poziom - 49

Ogromny człowiek wyłonił się z lasu i podszedł do strażnika przy bramie. Widać bylo wszystkie jego żyły na rękach które świadczyły o ogramnej sile. Mimo takich rąk był bardzo zręczny pokazując to gdy przed nim wyłonił sie ogromny nietoperz i go zaatakował.Barbarzyńca nie dał mu szans zadawając 5 celnych ciosów. Używal jednoręcznego tasaka, w drugiej zaś ręce miał wspaniale zdobioną tarcze. Odziany był lśniąca, magiczną peleryną która podnosiła jego zdolności. Gdy już był bardzo blisko bramy przemówił do strażnika - Chę zostać Veańczykiem
Po czym stanął po drugiej stronie bramy i strzegł wejścia jak strażnik obok.
Strażnik ocknął się ze snu. Rozwinął swoje ciało z embrionalnej pozycji, następnie wspierając się na półwłóczni wyprostował się. - Jakiss strasznie sswiecący ossobnik, zjawa jaka? Gad przez chwilę się zastanawiał. Stwierdził jednak, że dalsze konteplantacje nie mają sensu. Otworzył wrota. Setnik sspi teraz. Ale patrząc po tobie, toss nie jest jakiss epicki bohatjer. Lepiej ssie sstaraj będą mieli na Ciebie oko.
Podanie średnie. Może nawet słabe. Takie przejście bezpośrednio do walki, szybkim opisem no poprostu nie w moim typie. Jesteś jednak ostatnim, który zostae przyjęty wg starych zasad. Czyli z wymaganym lvl 45. Dlatego też sam nie wiem dlaczego popatrzyłem łaskawym okiem. Może dlatego, że o tej porze człowiek przychylniej na wszystko patrzy. Tak czy siak podanie PRZYJĘTE Jednak jeśli będziesz odstawał od końcówki obecnych Verańczyków będziesz musiał opuścić te mury. Powodzenia więc!

gorush - 2006-07-21 00:28:12

Imię: Gorush
Rasa: Krasnolud
Klasa: Szermierz
Level: 61

Był to mroźny wieczór, gdy na horyzoncie ukazał się zły krasnolud. Nikt go wcześniej tu nie widział, ale krążyły o nim dziwne legendy. Lecz mieszkańców Veass to nie przerażało. Każdy w końcu pochodził z różnych stron, ale przyświecał im wspólny cel. Zwycięstwo! Nagle myśli krasnoludu przerwał głos.

-Kim jesteś i czego tu szukasz?. Głos unosił się z oddali.
-Jestem Gorush, waleczny szermierz, szukam miejsca, w którym to odnajdę swoje prawdziwe ja i zyskam sławę- odpowiedział zdyszany. 
-To wszystko, co masz do powiedzenia?-usłyszał zza lewego ramienia.
Idąc przed siebie odpowiedział:
-Moją siła jest walka i tym pokaże na co mnie stać!

Wtem pojawił się strażnik i rzekł:
Ssskoro należyss do tych co walcą a nie gadają to dobre. Za niedługo tureniej udowodnisz jakiss twardy. Wyglądasz na kwala porządnego woja. Zaprowadzimy Cie do twojego
Podanie krótkie, ale treściwe akceptujemy oczywiście to, że jesteś jednym z tych którzy wolą czynić a nie gadać. PRZYJĘTE. Tak czy siak podanie niektóre zestawienia słów nie pasują do siebie. Witamy w Veass.

Axsis - 2006-07-21 13:08:23

Imię:Axsis
Rasa:drow
Klasa:szermierz
level:60

Szukając ciągle miejsca do rozwijania swoich umiejetnnosci i walki przeciw dobru Axsis trafił na pewną osadę.Jego oczom ukazała sie wielka brama przy której stało dwóch początkowo wrogo nastawionych do niego strażników. Podszedł do nich po czym usłyszał:
-Stać kto idzie
-Nazywam sie Axsis szukam miejsca do rozwijania swoich umiejętności a to miejsce zrobiło na mnie takie wrażenie,że chciałbym tu pozostać i zyskać sławe o której inni moga tylko pomarzyć

Po tych słowach Drow usiadł wygodnie pod drzewem i pomyślał."Tak to jest właśnie to czego szukałem dość mam pobytu w miejscach w których pełno jest dobrych rycerzyków i obrońców sprawiedliwości.Widze że to miejsce byłoby dla mnie idealnym domem czuje juz ten ochydny zapach mam nadzieje że spotkam tu istoty jeszcze podlejsze odemnie."Tak rozmyslając czekał na odpowiedź strażnika...
Strażnik udał się do setnika, zamienił z nim kilka słów charakterystycznie zaciągając i zmiękczając końcówki. Następnie powrócił przed bramę tylko po to, żeby stwierdzić, że przybysza tam nie ma. Uchylił wrota. Wystawił swój ciekawski pysk, łypał oczami na lewo i prawo. Niepewnie opuscił fortyfikację i kurczowo ściskając półwłócznie ruszył na poszukiwaia przybysza. Sam cel jego wyprawy był łatwy do osiągnięcia. Drow odpoczywał pod bobliskim drzewem. Gad podczłapał do niego, zamilknął lustrując go swoimi wielkimi oczami. - To ty, nadajess ssię. Chodź za mną zaprowadzę Cię do koszar!
Podanie PRZYJĘTE. Na poziomie, bez zbędnych polemizacji. Dobrze, że jakiś drow przyszedł bo to przeciesz one miały być podstawą naszej gildi, a narazie w miejszości. Za to Jaszczury, któe zostały wplecione w pomy Veass w ostatniej chwili... heheheh :D. Witram. Tylko złóż podanie w grze.

Bartiozizo - 2006-07-21 22:47:02

Imię:Bartizizo
Rasa:Lancert
Klasa:Paladyn
Poziom:58
Stan Sakiewki:ok.2mln

Bartizizo wyszedł z lasu, nikt nieznał jego tożsamości, odrazu widać było że jest tu nowy.
Pochodził z małej wioski Nimith.
Absolwęt Bordowej Szkoły Rycerskiej.
Był to młodzieniec wzorowej postury.
Po jego błyskotliwym spojzeniu widać było że niejedno miejsce już zwiedził.
Zapragnął spotkać się z Elasharrem ,ale nie wszedł za bramy miasta.
Poprośił Strażnika Drowa stojącego tuż przy bramie aby powiadomił samego Mistrza że pragnie wstąpić do zakonu Veass...
Czekając aż Drow wróci spowrotem , przysiadł ,czekając na werdykt...
Strażnik ruszył do Paladyna. Sam nie wiedział, dlaczego Lancert pomylił go z Drowem. Podczlapał do niego. -Sssetnik mówi, że ssię nadass. Chodź za mną.
Podanie PRZYJĘTE, jednak musiałem poprawić przynajmniej dwa błędy ortograficzne. Korzystaj z edytora tekstu, co by Cię czasami poprawiał... Ponieważ możesz nałapać warnów (waranów :D) Podanie chyba na najniższym akceptowalnym poziomi, ledow przeszło.

Fangorn - 2006-07-22 12:00:36

Imię: Fangorn
Rasa: Mroczny Elf
Klasa: Szermierz
Poziom:59

Przez mroczne okolice Veass kroczyła tajemnicza zakapturzona postać. Był to Fangorn, który te strony znał tylko z opowieści ojca. Jego ojciec był łowcą, który znał tą okolice jak własną kieszeń. Gdy zmarł, jego syn zafascynowany tymi opowieściami postanowił odwiedzić to miejsce. Przypominał sobie jego opowieści i patrzył na miasto w oddali
- Dokładnie tak samo. Nic się tutaj nie zmieniło od tamtego czasu - pomyślał
Strażnik widział go już z daleka, ponieważ jego mithrilowy oręż świecił bardzo jasno. Gdy przybysz dotarł do bramy strażnik wykrzyknął w jego strone:
- Skąd przybywasz nieznajomy?
- Jestem uczniem Bordowej Szkoły Rycerskiej i przybyłem tutaj szukać przygód oraz mierzyć się z najdzielniejszymi wojami na świecie - odpowiedział Fangorn odchylając kaptur
- Zaczekaj - odparł strażnik po czym zniknął w bramie miasta
- Zaczekam. Mam przecież dużo czasu - pomyśłał Fangorn siadając na pobliskim kamieniu
-Ale dziss ruch, myslał strrażnik wracając od setnika. Radośnie przystukując wiekową już półwłucznią.- Mroczniaku ssetnik ciessy się na spotkanie z tobą w kossarach. Chodź ze mną.
Podanie Przyjęte Jednak ludzie tendncja spadkowa. Coraz krótsze, mniej wyszukane. Rozumiem, że pisanie nie jest specjalnością wszystkich. Ale, proszę o wnoszenie w nie nieco więcej krzty.

lukizerg - 2006-07-22 20:06:02

Imię:Lukizerg
Rasa:Ork
Klasa:Paladyn
Poziom:55
Sakiewka:1.7Mln

Zerg był orkiem, bardzo inteligentnym jak na swą rasę i mimo niskiego wieku potrafił zabijać potwory i bestie bez żadnych skrupułów. Niedawno usłyszał od swojego brata - Gorusha, o mieście Veass, po czym stwierdził,że zostanie mieszkańcem tego miejsca. Wiedział, iż będzie ciężko, ale wiedział też ,że stawi swoje pokryte bliznami czoło każdemu wyzwaniu.

Ork posiadał muskularne ciało,więc strażnik od razu go zauważył i wyszedł mu na spotkanie. Po chwili powiedział:
- Czego tu szukasz, orku?
- Wyzwania.
- A skąd przybywasz i jak Cię zwą?
- Pochodzę z bordowej szkoły rycerskiej, a mówią na mnie Lukizerg i nigdy nie zapominają mego imienia, najczęściej zabierają je do grobu...
- No dobrze, bądź cierpliwy... Zaraz wróce.
- Mam nadzieję, człowieczku. - Powiedział ork, po czym zdjął swój zrobiony przez elfy topór, który zabrał już wiele istot do krainy wiecznych łowów i usiadł czekając na werdykt.
"Veni Vidi Vici" - pomyślał Lukizerg.
Człowiek tylko przytaknął, dobrze setnik zgadza się na to abyś dołączył do Veass. Chodź za mną.
Po pierwsze. Nie odgrywajcie mojego strażnika, on jest GADEM i to specyficznym... Nie jakimś Drowem, a tym bardziej napewno nie człowiekiem. Nie wdawajcie się z nim w rozmowy. Bo nie potraficie oddać jego klimatu. Nabijajcie sobie liczbe zdań do podania w jakiś inn sposób. Tak mi się zebrało już od dobrych kilku podań. Ork powinien powiedzieć raczej "Alecta ecta esst" Czy jak to się mówi. (chodzi mi o kości zostały rzucone. Tak czy siak łacina nie pasuje tu praktycznie wogóle. Macie szczęście, że sprawdzam te podania o takich porach jest 4:41. Poza licznymi błędami które z klimatycznego podania robią typową średniawkę. Przyjmuję, nie wymagam od was wybitnej liryki. Jesteśmy bandą wojów. Ale więcej chęci. Podanie PRZYJĘTE

Gotrek - 2006-07-23 18:37:42

Imię:Gotrek
Rasa:Krasnolud
Klasa:Rycerz
Lvl:59

Wysoko na wzgórzu stał spalony zamek warowny. Przed ziejącą paszczą bramy kiwali się na szubienicach wisielcy.
- Czas upuścić nieco krwi - Rzekł Gotrek. Przesunął lewą dłonią po masywnym czerwonym grzbiecie włosów wyrastających ponad ogoloną, wytatuowaną czaszką. Łańcuch przyczepiony do jego nosa zadzwonił cicho
- Ja jestem zabójcą, urodzonym by zginąć w bitwie. W moim życiu niema miejsca na strach.

A więc stoje u Waszych bram by zaoferować swe usługi. Mam nadzieje, że dojdziemy do porozumienia...
Strażnik podszedł do krasnoluda. Ja ciebię pamiętam... Już kiedyś tu byłeś. Rozpatrzyliśmy twoje podanie pozytywnie. Chodź do koszar, prycz czeka na ciebie od dawna.
Podanie, twoje zostało przyjęte już dawno. Teraz to jest traktowane jedynie jako przypomnienie.

fiku - 2006-07-23 19:24:55

Imię: Parsen Han
Rasa: zielone syczące
Klasa: Mroczny Rycerz
poziom: 60

Kiedyś gdy czasy były spokojniejsze zajmował się hodowlą ryb i owiec. Pewnego dnia jego farmę zaatakowały oszluzgi. Parsen został wtedy ranny i postanowił podszkolić się w walce. Trafił więc do TSR, gdzie pod czujnym okiem mistrzów fechtunku trenował władanie mieczem. Niestety nauczyciele w szkole nie mogli juz więcej nauczyć swojego ucznia. Parsen postanowił ją opuścić i poszukać wyzwań w prawdziwej szkole życia - gildii. Z nadzieją na szybkie jej znalezienie podszedł pod bramy Veass.

-A czego tu ssukass? Chę? Widzę, żeś nowym w tych sstronach. Strażnik radośnie wychylał się spoza palisady.- Powiadass, żeś był farmerem... Lecz przesskolono Cię i teraz prawdziwe z ciebie rembajło. Co prawda, nie widziałem, jessce Lacerta, który hodował owce. Ale co ja tu mogłem zobacyć zza tych murów. Ssetnik powiada, że taki przekwalifikowany hodowca się nam przyda. Przeto otworzę Ci wrota. Wchodź ale bacznie, bo ostatnio ślska kłądka nad tą skąpą fosą przerzucona.
Napisałeś 7 zdnań. No brawo. O jeden więcej niż minimum :) Ogólnie to podanie bez fajerwerków. Choć swoją funkcję spełnia. Urzekł mnie ten obrazek, który powstał w mojej głowie gdy sobie Lacerta hodowcę ryb i owiec wyobraziłem. To cię uratowało. Taka moja słabość do radosnego życia jaszczurek. Podanie PRZYJĘTE. Chociarz narracja moim zdaniem beznadziejna, o wiele bardziej by pasowała I osoba. Albo III. Ta narracja, któa zastosowałęś jest jakaś taka bezpłciowa.

Maredin - 2006-07-23 19:47:41

W grze: Maredin
drow szerm 60 lvl

www.xo0ox.webpark.pl  -jak kogoś interesuje historia

No to krótko i na temat.
Jestem członkiem GWN ale ponieważ w tej erze powstał plan odłączania się od gry. No i mówiąc delikatnie gra została olana. Szukam gildi w której mogę liczyć na to że wszyscy tak jak ja mają zamiar dać z siebie wszystko by osiągnąć zwycięstwo.
Gildi w której pilnuje się by użytkownicy brali udział w turniejach i by starali się dla gildi.

No to krótko i na temat. Maredin, jest to miejsce na podanie klimatyczne, na podstawie którego przyjmiemy cię do gildi. Uzasadniłeś narazie jako gracz dlaczego przystępujesz do nas. Przeczytałem oczywiście twoją historię. Lecz nie wynika z niej w żaden sposób coś co mógłbym podciągnąć pod podanie. Widać jednak, że potrafisz napisać długi tekst osadzony w realiach świata fantasy. Dlatego też nie odpuszczę podania ponieważ wiem, że to nie wysiłek dla ciebie. Nie mam co przyjmować czy odrzucać zedytuj tego posta. pisząc w miejscu zagwiazdkowanym swoje podanie, o ile masz chęci. Cieszy mnie, że zyskaliśmy już opinię godną brygady SS. Włąśnie o to nam chodziło. Jendak podanie musi być! Czekam więc na popis twoich umiejętności.

**********************************************************************************************

Przepraszam podanie nieaktualne.

Og - 2006-07-24 02:55:41

UWAGA!!! Zmiana zasad rekrutacji. Czytaj pierwszy post oraz temat czego od was wymagamy.

Krush Hack - 2006-07-24 08:02:03

Krush Hack napisał:

Imie: Krush Hack
Rasa: Ork
Klasa: Barbarzyńca
Poziom: 63


Wojownik imieniam Krush Hack akurat przemieżał okolice państwa Veass. Postanowi więc tam wstąpić. Na drogę stanął my strażnik-Stój, kto idzie? - zapytał.
-Chciałbym wstąpić do Veass -Odparł Krush Hack.
-Ty zaczekać tutaj a ja pujść po moja szef -powiedział strażnik.
Gdy wrócił z Waranem Hasyssem Krush Hack czekał przy bramie.
                       
                                                                                     Dalszą część rozmowy pozostawim Wam albo napiszcie żebym rozmawiał za Og'a ;]





Do rozpatrzenia!! :D

Azdrubal - 2006-07-24 11:47:08

Imię: Adahal
Rasa: człowiek (kobieta)
Klasa: Paldyn
Poziom: 32

   Ostatnim wysiłkiem biegła przez las. Wyczerpanie, rany od bicza na całym ciele, wreszcie duchota i gorąc... Biegła i płakała. Płakała zarówno z bólu, jak i ze szczęścia. Nareszcie była wolna! Udało jej się w końcu uciec z tego piekła. Schwytana w dzieciństwie przez Nagi, dorastała w bólu i nienawiści do tych stworzeń. Każdy dzień, każda chwila jej życia była walką o przetrwanie.
Wielkokrotnie słyszała opowieści między Nagami, że gdzieś po drugiej stronie wyspy żyją jaszczuroludzie. Wiedziała dobrze, że Nagi i Lancerci nienawidzą siebie nawzajem. Zaciskając w ręku zdobyczny cep bojowy, biegła teraz w stronę swojego marzenia, swojej wolności... Swojej zemsty!
   Adahal doskonale zdawała sobie sprawę, że nie jest dobrym wojownikiem, nikt jej nigdy nie uczył walczyć... Miała jednak nadzieję, że jej nienawiść do Nag wystarczy, aby pozwolono jej się szkolić w Veass.
   W końcu słaniająca się na nogach z wycieńczenia, mając na sobie jedynie niewolniczą przepaskę na biodrach, zobaczyła cel swojej podrózy... Veass.
Zaciskając zęby z nerwów, podeszła niepewnie do bramy i zapukała...

[Wiem, że mam za niski poziom,jednak nadrobię to w pierwszych dniach sierpnia, jak tylko wykupię zaległe 1200 tur. Mam nadzieję, że moja postać zostanie przyjęta...]

Straznik wychylił się nieznaczni. zlustrował okolicę swoim bacznym wzrokiem. Odwrócił się poczłapał do setnika. - Panie, jakiś ssaczy sssamczy cyc stoi z cepem pod bramą. Dorow nieznacznie podniósł brwi. - Kobieta powiadasz. Przyprowadź ją tutaj. Strażnik ruszył truchtem do bramy. - Całe życie w biegu. Sapał pokonując znany my na pamięć dyustans. Otworzył wrota wpuścił kobietę. Sssamico setnik chce cię widzieć. Zaprowadził niewiastę przed oblicze drowa, który w spokoju wysłuchał jej historii. Gdy dostrzegł płomień nienawiści w jej oczach... Był bezradny, nie móg stanąć na drodze przeznaczeniu tej kobiety.

Oczywiście podanie zostało PRZYJĘTE tylko dlatego, że to twoja postać. Ciekawe wplotłeś przeszłość swojej postaci, w realia wyspy. Mam nadzieję, że nadrobisz lvl. Chociaż czorno to widzę.

Azdrubal - 2006-07-24 18:51:39

Eeeee, tam "czorno" od razu... Wgapiłeś się w cyc kobiety i tyle ;) Aczkolwiek są nieco przypieczone od żaru ognistej góry.

Okeanos - 2006-07-25 10:23:38

Imię: Okeanos
Rasa: Krasnolud
Klasa: Mnich
Poziomek: 9

Nie jestem pisarzem, więc proszę o łagodną ocenę i przyjęcie mnie do gildii.

Tego dnia o świcie w mojej wiosce odbyło się piekło, obudziły mnie krzyki barbarzyńców i płacz kobiet, szybko wstałem z mego łoża i pobiegłem po broń do mojej małej zbrojowni. Założyłem na siebie zbroje i stary hełm z stali po ojcu, zdjąłem z ściany młot i pobiegłem do walki w obronie mych rodzinnych ziemi. To był atak orków, zabijali wszystkich, nie oszczędzili kobiet ani dzieci ,
mnie zaś zostawili żywego i napawali się moim cierpieniem. Przybyłem do Veass by stać się jej członkiem i uleczyć stare rany, by zemścić się na tych którzy krzywdzą w ten sposób i ranią.

Krótkie ale zawrze coś, jeśli przystąpię w szeregi Veass nie zdradzę jej i już nie odejdę, w real ma 14lat i jestem z Oświęcimia.

Ork spojrzał z niedowierzaniem na młodego podlotka. Chlopcze za młody jesteś by w Veass przebywać. Znikaj stąd zanim ktos cię zobaczy i sprzeda do niewoli. To mowiąc popchnął skrzata z powrotem w kierunku lasu. Patrząc za odchodzacym chlopcem pomyslał, ze jeszcze kiedyś go tu zobaczy...

Podanie krótkie ale spodobało mi się. Trochę błędów literowych i ortograficznych. Niestety podanie zostało ODRZUCONE ze względu na to, iż nie spelniasz wymogu minimalnego level-u aby do nas przystąpić. posiedz w jednej ze szkół a jak osiągniesz wymagany poziom zapraszamy ponownie.

Armagedon - 2006-07-28 01:13:15

Imię: Armagedon
Rasa: Ork
Klasa: Mnich
Poziom: 11

Z góry mowię, że nie należy się sugerowac lvlem, ponieważ ja to napisalem na przyszłość. Tzn, ze jesli wbiję sensowny lvl i jeśli pozwolicię, złoże podanie. A o to moja historia:

    Nie rozumiem jednej rzeczy… Dlaczego wszyscy się mnie boją? Gdziekolwiek wejdę wszyscy krzyczą, panikują… Próbuję do nich mówić… Ale oni wtedy są jeszcze bardziej przerażeni… Zdarza się, że rzucają we mnie kamieniami…
    Pewnego mglistego wieczoru wszedłem do karczmy w przebraniu. Usiadłem do stolika, z myślą, że to będzie właśnie ta osada, w której mnie zaakceptują.  Lecz myliłem się. Gdy podszedłem do lady barman krzyknął:
- To ork! Do broni!
Wtedy wszyscy wyciągnęli noże, miecze, widły… Nie wiedziałem co mam zrobić… Wszyscy mnie bili, wyzywali… i……….. przestałem panować nad sobą, nie wiedziałem co robię. Dopiero kolejnego dnia obudziłem się w tym samum miejscu. Ściany jak i podłoga była zalana krwią. Rozszarpane zwłoki ludzi walały się po całej karczmie, głowy były wbite na włócznie, wśród nich były również kobiety i dzieci. Spojrzałem przez okno i ujrzałem plakat gończy. Nazwano mnie Armagedon, a wyznaczono za mnie 1 000 000 sztuk złota. Dopiero w tym momencie uświadomiłem sobie, że nie jestem taki jak ludzie. Nie mogę być kupcem… żeglarzem czy też rzemieślnikiem… Jestem wojownikiem, musze walczyć, zabijać, zwyciężać. Postanowiłem, że ucieknę od ludzi na zawsze. Idąc ciemnymi alejkami doszedłem do lasu. Żyjąc tam 5 lat, nauczyłem się jak radzić sobie w takich chwilach i jak walczyć z wszelakimi istotami, zaczynając od bagiennych ważek, kończąc na niedźwiedziach. W między czasie znalazłem starego Mnicha Orka, który nauczył mnie wielu przdatnych rzeczy. Ale tutaj już nic nie mogło się ze mną równać, wiec postanowiłem poszukać drużyny, która mnie nauczy czegoś więcej. Musiała to być drożyna nie ludzka… lecz „dzika”. Marzyłem o walkach! Wojnie! Krwi! Gwałcie! I tak właśnie trafiłem przed wrota Veass… Usiadłem, wyjąłem kawał tłustego mięsa z dzika i poczekałem na werdykt.. Przyjmą czy też nie – I TAK BĘDĘ ZABIJAĆ GDYŻ JESTEM KRWIO ŻERCZĄ BESTIĄ!



Ork strzegący wejścia na teren Veass por raz kolejny z niedowierzaniem kiwnął głową.
-"Co się dzieje z tymi maluchami.... przedszkle zamkneli czy co?"  -pomyslał

Na głos powiedział zaś...

- "podlotku czego tu szukasz? To gildia dla wojowników a nie szkółka niedzielna... zmykaj skąd przybyłeś. Jak podrosniesz może cos będzie się dało z toba zrobić..."

To powiedziawszy oddalił się w stronę bramy pozostawiając mlodego Orka samego przed bramą.



Podanie ODRZUCONE. Ludzi czytajcie jakie są wymogi aby przystąpić do gildii. Póki co zapraszam do szkoły gdzie więcej można się dowiedziec i więcej nauczyć. Podanie niskich lotów. Nie nameczyłeś się zbytnio. Ponadto dużo błędów stylistycznych i ortograficznych. Proponuje czytać po napisaniu... to wiele pomaga.

Rumcajs - 2006-07-31 19:35:13

Imię: Rumcajs
Rasa: Krasnolud
Klasa: Szermierz
Poziom: 66

Proszę o przyjęcie do gildii. W "Wojowników" gram od poprzedniej ery. Gram codziennie, więc mogę się przyczynić do szybkiego rozwoju gildii. Moja postać ma dużo pieniędzy (wg zalecenia nie podam, jak to uczyniono w pierwszym poście), więc chętnie wspomogę gildię tym, co zostaje mi po zakupach ekwipunku. Chętnie udzielam się w turniejach, a w rankingu utrzymuję się zazwyczaj na miejscu: od 100 do 170. Pochodzę z bordowej szkoły rycerskiej, a aktualnie należę do bractwa, które rozpadnie się w tym tygodniu z powodu zbyt małej ilości członków, która spowalnia jego rozwój.

Zwracam się z prosbą o rychłą odpowiedź.

PS: Dopiero zauważyłem, że późniejsze posty zawierają historyjki, jeśli przyjęcie do gildii ma jakąkolwiek szansę zaistnienia, to dopiszę historyjkę, ale jutro, bo muszę conieco zalatwić. Mam nadzieję, że to, co napiszę się spodoba :)

Strażnik spojrzał ponurym wzrokiem na postac czekająca przed brama.
-czego tu szukasz? Na kilometr śmierdzi od ciebie zdrada i dwulicowoscią! Nam tu takich nie potrzeba.
Zmiataj stąd zanim sam cie pogonię. (W oku orczego strażnika dał się dostrzec złowrogi błysk a ręka samoistnie sięgnęła po kosę przewieszoną przez plecy)
- Nie slyszałeś??? WON powiedziałem!!!



Spełniasz wymogi lvl-owe. Piszesz skladnie. Udzielasz się i często jesteś w wojownikach. W zasadzie same plusy. Czekam z niecierpliwością na podanie klimatyczne, od którego w dużej mierze zależeć będzie czy zostaniesz przyjęty czy nie. Do momentu publikacji podania.. miejsce czeka w zawieszeniu. Po tym co napisał Kościotrzask uznaliśmy, że nie przyjmiemy Cie w szeregi Veass. Zalezy nam na ludzich którzy dobrze czują zły klimat tej gildii a nie na ludziach, którzy chcą u nas byc bo mamy największe bonusy. Tym co zrobiłes przekreśliłeś szanse na zostanie członkiem Veass....i sadząc po wypowiedzi Kościotrzaska w BG też nie masz co liczyć na pobłążliwość...podanie ODRZUCONE!

Do tego wymogiem jest zalogowanie na forum a nie pisanie podań z konta gościa!<-- Waranek ;)

Kosciotrzask - 2006-08-01 02:11:29

A ja czuwam nad wszystkich i polecam obejrzenie forum Blekitnej Gildii. Niby wszystko gra, ale jednak skladanie podania w gildiach dokladnie przeciwnik jak dla mnie nie ma zadnego sensu. Albo sie kurcze zdecyduj czy jestes zly czy dobry albo skoncz z ta gra. Nie uznaje grania na zasadzie: "ta gildia ma dobre bonusy to do niej pojdzie". Od poczatku gralem po stronie dobra, ale pomoge ciemnosci tylko w tym jednym(moze w innych) przypadku, bo takie granie mnie totalnie zniecheca. Niech sie kur.. zapoznam z tematem albo niech wypier.... daleko od Rivangoth. Jestem pod wplywem duzej ilosci miodu pitnego, takz nie zwracajcie uwagi na literowki, ani ortografie(jezeli popelnilem jakis blad to juz nigdy na tym forum nie napisze, aby nie psuc ogolnego wizerunku), ale naprawde takie cos mnie leczy na dlugie wieczory i nie jestem w stanie tego tolerowac. Przepraszam, ze napisalem na waszym forum, ale mysle ze bylo to konieczne dla utrzymania godnego poziomu gry, ktory wy jak najbardziej prezentujecie. Aby nasza rywalizacja byla fair.
Ku chwale Blekitu Kosciotrzask. I ku chwale fair play ;)

Vual - 2006-08-02 16:21:43

Imię: Vual
Rasa: Krasnolud
Klasa: Barbarzyńca
Poziom: 52
     
     Niska postać wyłoniła się z mroku nieopodal strażnika.
-Witaj. Znowu się spotykamy. Ostatnio jak tu byłem moje umiejętności okazały się za niskie. Mam nadzieję, że po długich godzinach spędzonych na treningu moje zdolności okażą się przydatne w waszej już jakże potężnej gildii... Zobaczymy...

Znudzony strażnik leniwie przechadzał się wzdłuż bramy. Nagle jego wzrok przykuła dziwna postac zlblizająca się do bram. Coś mu mowiło, że keidys już go spotkał. Ta twarz ..... wydawała siębardzo znajoma.

- Witaj! Zmężniałeś od naszego ostatniego spotkania. Widać, że nie próznowałeś. Jednak my też nie spaliśmy w czasie twojej nieobecności. Poziom naszych kamratów też jest wyższy. Niestety nie możesz przekroczyć tych bram.



Niestety nie spełniasz wymagań poziomowych (średni(70)-5=65!) a twój jest niższy o grubo 10 lvl-i. Ponadto podanie przykrotkie. Przykro mi ale podanie ODRZUCONE



Podanie już zostało kiedyś przyjęte. Verańczykom zaimponowałeś swoją determinacją. Jeśli uda Ci się podciągnąć jeszcze troche swój poziom to Cię przyjmiemy. Nie możesz jednak odstawać od reszty gildi. Og

Od siebie dodam tylko abyś się jeszcze nie zniechęcał bo dyskutujemy nad przyjęciem Cię do Veass i dodam, że już niewiele brakuje by Lucyfer

Vindariel - 2006-08-03 09:10:10

Imie: Vindariel
Rasa: krasnolud
Klasa: łowca
poziom: 65

Vindariel szedł już cały dzień w poszukiwaniu Gildii. Nagle zobaczył domek. Zapukał do drzwi, po chwili otworzył mu mag. Vindariel zapytał maga czy są w pobliżu jakieś gildie. Mag powiedział mu, że najbliżej jest Błękita gildia i Veass, a reszta to 200 kilometrów stąd. Krasnolud podziękował za informację poszedł dalej. Gdy tak szedł zobaczył wioskę, ucieszył się ponieważ był głodny, a może w tej wiosce był jakiś stragan z żywnością. Wkroczył do wioski i odrazu poszedł na targ. Kupował prowiant gdy nagle dwóch elfów kradło pierścienie od pewnego człowieka. Krasnolud ruszył za nimi w pościg, gdy ich dogonił to spuścił im niezłe lanie, a potem wzią im pierścienie i odniósł je na stragan. Ten człowiek powiedział mu, że niech w nagrodę Vindariel weźmie sobie dwa pierścienie. Puźniej elfy i ludzie muwili tylko o tym jak z wioski Vindariel przepędził złych elfów. Krasnolud przespał się w wiosce, a w następny dzień wyruszył w dalszą drogę. Nagle zobaczył znak w lewo Błękitna Gildia, a w prawo Veass. Poszedł oczywiście w prawo bo przecież Veass jest potężniejszą gildią. Gdy tak szedł zobaczył mury pomyślał, że napewno to musi być Veass. Więc zbliżył się do bramy.
a straznik przepędził go gdzie pieprz rośnie.

Po pierwsze podanie strasznie proste. Nie widać żebyś się choć trochę wysilił. Po drugie są straszne błędy. Po trzecie to co napisałeś świadczy o tym że nie jesteś w klimacie Veass, tylko szukasz silnej gildii, bez względu na to jaki ma ona charakter. Podanie ODRZUCONE!
Nieźle się ubawiłem - by Lucyfer

NIe mogłem się powstrzymać przed takim komentarzem strażnika.. wpasowałem się w klimat - by Aegir

Vual - 2006-08-04 09:50:53

Vual napisał:

Imię: Vual

Pewnej mroźnej nocy niedaleko bramy potężnego miasta Veass z mroku w światło pochodni wkroczyła odziana w czarną tunikę postać. Była niska i krzepka, po ogólnym wyglądzie strażnikowi przyszło sądzić, iż widzi krasnoluda. Postać zbliżyła się do niego bezszelestnie. Zaintrygowany strażnik zapytał:
- Kim jesteś tajemnicza istoto?
- Na imię mi Vual - usłyszał odpowiedź
- Skąd pochodzisz i co cię sprowadza do Veass?
- Przybywam z odległej, zapomnianej krainy, wyniszczonej przez wojnę. Walki trwały kilka lat i nie widać było końca tej bezsensownej batalii. Dlatego opuściłem me rodzinne strony. Wychowała mnie wojna i ciągła walka. Do Veass przybywam, gdyż sława tego mrocznego miejsca dobiegła aż do mej krainy. Jako dziecię walki chcę siać zniszczenie, i liczę na pomoc i sprzyjanie tutejszych mieszkańców. Mam nadzieję, że mnie przyjmiecie i razem będziemy zabijać i niszczyć to, co zostało z tego świata.

Moje niegdysiejsze podanie. Dzięki stokrotne :D

Kybyl - 2006-08-05 12:34:44

Imię:Kybyl
Rasa:Krasnolud
Klasa:Barbarzyńca
Lvl:32
Fundusze:600000
Chcę należeć do Veass, ponieważ ta gildia jest najlepsza. Jestem dobrym graczem. Mam nadzieję, że tu będę mógł wykazać się dobrą grą i szybkim zdobywaniem doświadczenia. Jestem bardzo chętny do współpracy. Często walcze w turniejach. Nieraz wpłacam trochę złota na konto gildii. Proszę o rozpatrzenie mojej propozycji.

Podanie odrzucone. NIe spełniasz wymogów - level. Ponadto nie napisales podania klimatycznego a to cię dyskwalifikuje póki co. Jesli to poprawisz kandydaturę rozpatrzymy ponownie:)

Chandler - 2006-08-05 13:17:48

Imię:Chandler Sobir
Rasa:Krasnolud
Klasa:Rycerz
Lvl:76

Krasnolud spojrzał na swój wysłużony topór i zamyślił się......... jego broń była jakby stępiona od nieużywalności. Był zmartwiony tym, ze swoim toporem nie mógł jak za młodych lat odrąbywać łbów swoim przeciwnikom. Życie w spokojnym miasteczku Rakmie i nudny żywot w garnizonie przestawały go bawić. Owszem gdy był młody to zbójował, a gdy trzeba było to nawet do gwałtu nie trzeba było go namawiać. Wtedy praktycznie nie zważał na kim mógł dać upust swym żądzom. Wszystko jednak miało się zmienić w dniu, w którym w Rakmie pojawiła się dziwna banda jaszczurzastych osobników. Kiedy jednak pojawił się na ich wyspie wiedział, że to co chce uczynić... może spowodować, wyklęcie go przez swoich byłych legionistów. Pomimo tego coś w jego duszy, podpowiadało mu.... że być może jest to dobra decyzja. Nie mógł zresztą przewidzieć tego, czy zostanie przyjęty przez herszta Veass.

Strażnik spojżał na Krasnoluda. Dwukrotnie mrugnął oczyma. Następnie otworzył lekko usta. Sierżant wojsk najemniczych stawił się u wrót Veass, nie w odwiedziny.
- To ty jessstess Chandler? Hmmmm. Powiadomię setnika o twoim przybyciu. Tak ssnkaomitego wojownika nie odssyła ssię z kwitkiem. Przyssnam Ci pokój na wlassną odpowiedzialność. Choc do kossar.

Podanie w sposób klarowny oddaje intencje twojej postaci. Krótko, acz treściwie uzasadaniasz zmianę gildi, zachowane w kilamcie... Co więcej podanie dostosowane do ostatnich dni poczynań naszych postaci. Ogólnie gdyby nie kilka literówek... Wydaje mi się, że były. A może kilka jakiś niedociagnięć składni... Nie pamiętam. Ogólnie podanie mi się podobało. PRZYJĘTE

Junior - 2006-08-06 18:23:40

Oto moja 2 prosba o przyjecie

Imię:Junior
Rasa:Człowiek
Klasa:Rycerz
Poziom:50 prawie 51

Prosze przyjmijcie mnie do gidli.Chce wam pomóc osiągnąc same sukcesy(w tym pokonanie Błękitnej Gildi,oczywiście w turnieju).Gram w Wojowników codziennie,zawsze uczestnicze w turniejach.


Podanie ponownie odrzucone! Ludzie na miłość boską... czytajcie co jest wymagane przy podaniu....jest jak byk napisane zeby czytac 1 posta  tam jest wszystko opisane co trzeba zrobic. Wysilcie sie..... napiszcie cos.. ręce opadają...eh

Arson - 2006-08-09 13:50:48

Imię: Ekthelion
Rasa: Mroczne Elf
Klasa:Rycerz
Poziom: 65

Był wieczór, deszcz rozbijał się o dachy fortu Veass. Drow zmierzał do głównej bramy. Każdy kolejny jego krok, był zachwianiem ideałów. Czy można czynić dobro, będąc do końca zatraconym w mroku? Czy dobro czynione na przekór bogom jest dalej dobrem? Czy własna korzyść przestaje być dobrem... Jeśli tak to dlaczego? Pytania te odbijały się tysiącem ech w opustoszałych nadmorskich skałach. Bogowie dawno opuścili tego rycerza... Może to rycerz odmówił służby Bogom? Nikt tego nie mógł stwierdzić. Los rzucił młodego Mrocznego Elfa w  otchłań prosto do karmazynowego seraca zła... Prosto przed siedzibę Veass. Nie lękał się spotkania z nimi, nie zamierzał się przed nimi korzyć. Wiedział, że zło nie jest interpersonalne. Zamierzał walczyć o swoje miejsce w tej organizacji! Gdy dostrzegł strażnika, nic nie powiedział. Zciągnął hełm, lekko przechylił głowę, jego wzrok zatrzymał się na Veańczyku. Ani drgnął... Oczywistym było co tu robi...

Wieczór tego dnia był paskudny. Księżyc leniwie wyłanial się zza chmur. Krwawa poświata sprawiała, że każdy kto wychynął tej nocy na zewnątrz wiedział, że zdarzy się coś niezwykłego.
Strażnik przechadzał się leniwie po swej warcie. Nagle dostrzegł Cień. Nie postać lecz jakby czarną zjawę.
- Drow. pomyślał. Ciekawe czego chce.

Podszedł bliżej. Gdy rzucił okiem na lico przybyłego wiedział, że słowa nie sa tu potrzebne. Wskazał pacem na wrota.


Podanie ładne klimatyczne. Podoba mi się. wreszcie ktos, kto widac że chce się do nas przyłączyć. Podanie oczywiście przyjęte.. teraz decyzaj należy do Og'a.. złóż podanie w wojach

/przychylam się do prośby - sykacz/
ja też jestem "za" - azdrubal

Sxor Ussta Clau - 2006-08-11 16:10:25

Imię: Sxor Ussta Clau
Rasa: Lancert
Klasa: Paladyn
Poziom: 85

Nocą po bagnach pełnych metanu, który w każdej chwili może ekspolodować przechadza się jaszczuurr. Od jego łusek, broni odbijają się promienie księżyca z oddali możaby ją dostrzec. Ssss jasssczzuuraaa przecież mogłebym być człowiekiem ehh co za paskudztwo ssss myśli Clau stąpając po niepewnych gruntach Przeklętych Bagien. Taki oślizgły, paskudny zmartwionym krokiem podąża z polowania do swojej ledwo stojącej hatki. Tej nocy wiedzial, że coś wisi w powietrzu, znał te bagna bardzo dobrze bowiem bawił się tu od dziecka. Czuł kogoś obecność, ale któżby sie zapuszczał w te strony nocą, ciągnąc za soba dwóch truposzy z oddalonej o dzien drogi wioski. Ahhh nareszcie mięso samo do mnie przyszło mmm.... Kontynuując swój marsz do swojego domostwa. Usłyszał jakies stukanie zobaczyl chatke, ktoś sie koło niej krecił. Podchodził cicho i powolij ssss.... jakiś marny kąsek pomyślał wychudzony sama skóra i kości. Pojąć nie moge co on tu robi. Szybkim ruchem zerwał wyciagając swoj dwuręczny topór. Chuderlak zauwarzyl go i dał noge w ciemny las był niespotykanie szybki, pewnie jakiś biegacz... Na drzwiczkach chatki wisiała kartka z napisem "Zapraszamy do gildii Veass". Ssssssss

Strażnik jak zwykle miał to w zwyczaju leniwie omiatał okolicę wzrokiem. Szukał wysłannikia, ktory kilka dni temu zaginał bez wieści. "Szkoda...nie jego hehe lecz wiadomosci, której mógł nie dostarczyc..." pomyslał ork leniwie. Nagle na horyzoncie zamigotał jakis punkt. Wytężywszy wzrok dało sie dostrzec postac niosąca za sobą topór. "Ha! a jednak przed smiercią udało mu się spełnić zadanie". Strażnik stał i czekał na przybysza. Wiedział że powita kolejnego kompana...

No i przyjęte:) ogólnie podobnie mnie drażni to że my się prosimy.. no ale liczy się podanie:) jest w miare sprawnie i bezblędnie napisane...Nic dodać nic ująć Witaj:)


ehhh boli głowa moja zobaczycie we mnie dobrego Woja!
Prosze o rozpatrzenie mojego podania przed turniejem bede juz wtedy po waszej stronie.
Marne ale cóż.. :/

-Nie mam czasu na ocenę. Jestem strasznie zajęty. Pomimo nielicznych błędów, które poprawiałem oraz troszke klęczącej składni pod koniec. Przychyliłbym się do przyjęcia doświadczonego wojownika. Tylko nie widzę podania w grze. Niech ktos kto ma czas, oceni porządnie klimatycznie. Ja bym przyjął, tylko nie mam jak. Bo w grze nie przystąpiłeś. <--- Og

Jak dla mnie prawie dobre... Tylko drażni odrobinę to, że to My (Veass) cię zaprosiliśmy i do tego nasz wysłannik szybko nawiał... No, zobaczymy, czy jesteś taki dobry :) - PRZYJĘTE, tylko podanie złóż - Azdrubal

landryn - 2006-08-14 13:50:25

Imię: Landryn
Rasa: Krasnolud
Klasa: Szermierz
Lev: 85

Krasnolud przemierzał szlaki w poszukiwaniu nowego domu. Niedawno opuścił gościnne mury Bordowej Szkoły Rycerskiej (do której trafił po przebłysku świadomości z poprzednich wcieleń że zawsze reprezentował Bordo) i wyruszył w drogę. Był w Rakmie, gdzie herb Legii Półksiężyca obudził kolejne wspomnienia, zahaczył o przedstawicielstwo Bractwa Bordowego Płaszcza, gdzie sporo znajomków z Bordo znalazło swoje miejsce, ale nie czuł się tam swobodnie. Szedł dalej aż na swojej drodze napotkał Twierdzę Veass. I nagle dopadły go wspomnienia...

- przebłysk. Jestem człowiekiem łowcą? Zaraz, co to było DSG? Wspomnienia, które go opanowały były krwawe, pełne walki, krwi, zabawy w karczmie z towarzyszami widzianymi potem podczas walk turniejowych...

- przebłysk. Ja Drowem? Najemnikiem? W potężnym TKN? Na stanowisku tamtejszego Mistrza? Wojna. Znienawidzony Błękit. Najemnicy. Szukanie pracy jako najmita, potem przełożone na szukanie zarobku jako gildia najemników, różne pomysły, w tym "ochrona" słabszych gildii. Jeden obraz opanował go na dłużej. Stał na murach twierdzy a w dole widział połączone siły prawie wszystkich gildii z Lotharis. Na murach Teleologiczni Najemni twardziele, garstka zaledwie w porównaniu do rzesz pod murami dzielnie stawających w obronie swoich przekonań i swego stylu życia. Nagle obraz się zmienił, tym razem to oni szturmowali jakies mury, wspinając się po linach i drabinach, stając oko w oko z obrońcami i wygrywając wiele starć, aby wedrzeć się do skarbca i napełnić złotem kieszenie, wydostać się z warowni tylko po to, by za chwilę wraz z elitą Kontestujących ponawiać atak.


Oszołomiony jakby cudzymi wspomnieniami zatoczył się na przechodzącego obok Lancerta. Ten syknął na niego i odskoczył sięgając po broń. "Kill?" - wychrypiał kraś, w przebłysku widząc zamiast jaszczura kogoś zgoła innego, z którym nieraz wychylił beczułkę miodu oraz zabił niejednego przeciwnika. "Przepraszam, widać pomyliłem Cię z kimś, cny Wojowniku" - powiedział z ukłonem. "Nazywam się Landryn i aby naprawić mój błąd zapraszam do karczmy na miód... O ile wpuszczą mnie za bramę..." - dodał - "chyba że uznasz że zniewagę tą może zmazać tylko krew... Wtedym gotów stawić się na Twe usługi na ubitej ziemi". Jaszczur przymknął ślepia i wysyczał - "Imię me Cincz, jestem Veańczykiem. Aby wejść musisz do nas należeć". "Chętnie się zaciągnę, wskaż mi tylko z kim należy rozmawiać" - odparł kraś. Po wysłuchaniu wskazówek i obietnicy spotkania w karczmie udał się do strażników przy bramie i ogłosił im, że chce spotkać się z władzami celem dostąpienia zaszczytu dołączenia do zacnej kompaniji i zostania Veańczykiem.
Jak potoczą się jego dalsze losy? Czas pokaże... Reszta na razie w rękach decydentów z gildii Veass.
Adahal spojrzała na znajomego lancerta i nową postać... Nie, nie całkiem nową. Coś jej mówiło, że zna tego krasnoluda. Ale gdzie? Kiedy? Jak?
Nie potrafiła odpowiedzieć sobie na to pytanie.
- No coż, może z czasem mi się przypomni. - Machnęła ręką i udała się w znanym tylko sobie kierunku...
[EDIT]: Ciekawe podanie, nie powiem. Jak wiesz, zostałeś przyjęty już kilka dni temu. - Azdrubal



P.S. Sorry Killfactor za wykorzystanie Twojej postaci, masz u mnie (zgodnie z opowiadaniem) dzban miodu w karczmie....

Deli - 2006-08-15 00:08:15

Imię: Tobik
Rasa: Krasnolud
Klasa: Berserker
Poziom: 82

Przybyłem podróż z GRIMBURGA aby wstąpić do Veass. Jestem z natury szaleńcem. Po prostu lubię zabijać i nie lubię jak ktoś mnie próbuje shańbić, wyśmiać albo co najgorsze... skrytykować moją chęć do zabijania, wtedy puszczają mi nerwy. Mogę wtedy zabić tego śmiecia co mnie shańbił a nawet wszystkich innych, którzy stali obok i się tylko przyglądali. Dla mnie to bez różnicy. Jak zabiję jednego to mam chęć zabić następnego i tak w kółko. Dlatego chcę wstąpić do Veass aby dalej dążyć do swojej mrocznej osobowości...
Przy bramie zauważyłem kogoś, był to pewnie jeden ze strażników. Podszedłem i spytałem:
- Chcę być Veańczykiem, wpuścisz mnie do środka? Czy może mam użyć siły?
*Albo nie zabije Go i wejdę ale poczekam co odpowie...* -pomyślałem

Nie gorączkuj się tak krasnalu! Zobaczymy, co setnik powie... Adahal miała swoje rozkazy, nowy wojownik MUSI coś o sobie powiedzieć na wstępie, ale nie tylko o chęć mordu tutaj chodzi.

Po chwili Adahal wróciła spowrotem i zaczeła uważnie obserwować krasnoluda...
Tobik, wyjaśnij mi, skąd masz ten niebieski herb, co?!


- Wędrując po Lotharis szukałem gildii, w której mogłem trenować swoje umiejętności. Przypadkiem natrafiłem na Błękitną Gildię, wstąpiłem do niej ale nie byłem zadowolony z tej decyzji, ponieważ w późniejszym czasie dowiedziałem się o ich charakterze. Oni czynili dobro a to nie pasuje do mojego charakteru i dlatego opuściłem ich. Kilka dni później wszedłem do jakiejś karczmy, wypić coś. Usłyszałem w środku rozmowę dwóch nieznajomych. Zrozumiałem tylko tyle, że w przeciwieństwie do Błękitnej Gildii, Veass jest mroczną gildia. Wyruszyłem to sprawdzić. I dlatego stoję tutaj...

No dobra krasnoludzie... Setnik stwierdził, że wrogowie BG są naszymi przyjaciółmi... Możesz wejść i poczuć się Veanczykiem. Tylko pamiętaj, będę mieć cie na oku. To mówiąc, Adahal otworzyła bramę nowo przyjętemu członkowi Veass.

Hus_Beletherin - 2006-08-16 16:35:56

Imię: Hus Beltherin
Rasa: Lancert
Klasa: Rycerz
Poziom: 85


Nie będę owijał w bawełnę. Nazywam się Hus Beletherin (lvl 85). Mam spore doświadczenie. Zyje w krainie Lotharis od I ery. Niestety bóg nie obdarzył mnie talentem pisarza wiec nie będe się ośmieszał ;). Jestem szczery więc prosto z mostu mówie że na forum zagladam pare razy w tygodniu w tym w dzień turnieju by dodać statystyki z walk itd. Nie mam za bardzo czasu by angażować się w życie na forum. Nie ukrywam też że byłbym wzmocnieniem dla waszej Gildii. Jestem pewny siebie ale kompromisowy. Szanuje ludzi i wymagam szacunku od nich. Pozostało mi jedynie odpowiedzieć na ostatnie pytanie. Dlaczego Wy? Są dwa powody. Mam tu znajomego (nie pamietam nicka w grze ale pamietam go jako premo ;) ) po drugie: Tworzycie naprawde dobra gildie. To tyle, co z tego wyniknie to juz wasza sprawa, ja chce tylko osiągać sukcesy w krainie Rivangoth.

Pozdrawiam i czekam na odpowiedz.

No cóż.... jestem wielkim zwolennikiem podań klimatycznych nie mnikej jednak myślę że dobrze będzie mieć Cię w naszych szeregach....może z czasem coś napiszesz. :P. Również jestem ZA.

Hmmm, w sumie niektórzy nie mają do tego talentu... Ja za to czekam na wypowiedź reszty gadów. Ale byłbym ZA - Azdrubal

Muszę przynać, że czytałem te podanie kilka razy. Urzekła mnie twoja szczerość. Nie jesteśmy jakimiś twardogłowami, skoro nie potrafisz pisać to nie. Jednak skoro przewijasz się przez Wojów od I ery, musisz mieć spore doświadczenie. Jestem za ponieważ, wolę szczerze zadeklarowanego sumiennego gracza, niż jakieś denne wypociny, za które powinni smagać węożami. Og

Skoro już to załatwiam, to odrazu przydzielam pełny dostęp do forum.

Edit: Czyli co mogę składaćc podanie do Veass ?
PS. Już złożyłem ;)

Osiągnałeś taki wysoki level, a jeszcze nie zauważyłeś, że nie jesteś laNcertem, a lacertem? Super. Pozdrawiam. (Khhagrenaxx)

Clive - 2006-08-19 11:24:39

Imię: Mugen
Rasa: Krasnolud
Klasa: Rycerz
LV: 95

Mugen po raz ostatni patrzy na biurko mistrza szkoły. „Na każdego nadchodzi ten czas, aby odejść.” Mówiąc to opuszcza mury szkoły, aby udać się w celu szukania dalszej drogi.
Było wielu, którzy chcieli, aby do nich przystąpił. Zaczepiali go z Bractwa Bordowego Płaszcza, lecz odmówił. Następnie szukali go Piraci Morza Czaszek, ale i oni usłyszeli taką samą wiadomość. W końcu stanął przed Twierdzą Veass zastanawiał się, czemu tutaj przybył, co go tu przywiodło. Teraz pamięta, jego przodkowie byli w podobnych gildiach, sami je zakładali lub byli ich mistrzami. Death Scythe Guild założone przez jego dziadka, Teleologicznie Kontestujący Najemnicy, których założył jego ojciec, wyjątkiem był stary Kron, który usilnie upierał się ze w poprzednim wcieleniu był elfem i zarządzał Bractwem Miecza, ale wszyscy wiedzą ze on był wariatem. Każdy chciał, aby poszedł w ich ślady i stworzył własną gildie, lecz odmówił. Postanowił poszukać swojego miejsca w świecie i wydaje mu się, że może je znaleźć tutaj.

Krasnolud wchodzi do Twierdzy i kieruje się w stronę karczmy. W środku zauważa znajome twarze, czyż to nie Landryn i Cincz razem piją miód. Pamięta ich dobrze, wiec postanowione zaciągam się do Veass.Adahal, ciągle narąbana jak działo, kątem oka zauważyła dwóch nieznanych sobie wojowników... Kiedy nadludzkim wysiłkiem wytężyła wzrok, okazało się, że widzi jednego woja... Może chociaż ten osobonik pomoże mi wstać?
Strażnik patrolujący okolicę zlustrował otoczenie.
"No tak znowu ta dupodajka..." - pomyślał.
"Adahal podnieś się i przestań haftować na gości" - krzyknął.
"Witaj nieznajomy...choć twa twarz jest mi dobrze znana. Choć za mną zaprowadzę cię i przedstawię reszcie chołoty" -to mówiąc skierował się w stronę karczmy

Co będzie dalej okaże się później?


Uff... Talentu nie mam, ale coś wyskrobałem.. No zobaczymy :) czekam na opinie i Landryn, Kill kupie wam coś za wykorzystanie waszych postaci :)

Brak talentu? Dobre sobie... Mi się podobało to orginalne podanko. Całkiem ciekawie opisałeś... - Jak najbardziej ZA - Azdrubal

Podanie of korz PRZYJĘTE. witamy ci ę w szeregach. Bez błędów i wreszcie klimatycznie:) Jak ja to lubię;P Witaj - Aegir

Kolejny obszymur do kolekcji:] Teraz to już jesteśmy na pierwszym miejscu, jeśli idzie o teorie spiskowe nas się tyczące - elo Clive! :] (Khhagrenaxx)

portos - 2006-08-20 23:51:22

Imię: Portos
Rasa: Człowiek
Klasa: Rycerz
Poziom: 90

Do brzegu wyspy dobiła brudna łódka, z której wytoczył się jeszcze brudniejszy człek. Podnosząc z błota twarz, niemrawym wzrokiem rozejrzał się po okolicy. Pijany w trzy dupy rycerz podnosząc się, z wprawą sidana otworzył kolejną butlę kradzionego rumu, rozbijając szyjke o swój jakże nie-błyszczący hełm. Nie czekając aż czerwony od przepicia nos straci swe przepiękne barwy wychylił całego mózgojeba na raz, pochrupując wesoło kawałki szkła. Następnie spróbował zasadzacić łódeczce soczystego kopa, jednakże nie był w stanie trafić w tak mały przedmiot i wywrócił sie waląc solidnie łbem o swe tobołki leżące na plaży. Wpadł więc swoim zwyczajem w potworną furię, i waląć ogromnym flambergiem w biedną łodkę porąbał ją na malutkie kawałeczki. Hałas obudził oczywiscie strażników twierdzy, którzy postanowili zbadać sytuację... Portos na widok biegnących w jego stronę rycerzy ucieszył się niezmiernie, wbił mieczysko w piach, otworzył o głowę ostatnią już butelke wina, i postanowił przywitać się z nowymi przyjaciółmi, oraz poznać warunki zaciągnięcia się w ich szeregi. Czy zdąży jednak to zrobić zanim strażnicy posiekają pijaka na kawałki?
Jaszczur wciągnął powietrze. Słodkawy zapach rumu unosił się w powietrzu. Oparł partyzanę o zeschnięte drzewo. Człeku ktoss, kto takie ilossci trunku przesyje, ten na polu walki tess nie zawiedzie. Choc do barakóf. Gdy prowadzil wojownika jegu zbereźny umysł zrodził obleśną wizję. To ssie Adahal ssslociutka uciessy.

Adahal wstała wcześnie rano. Już dawno nie miała tak wielkiego bólu głowy... Kiedy wyszła z baraków, jej oczom ukazał się Aegir, prowadzący nowego przybysza... Ech... Niby przystojny, ale ten jego nos. Wogóle nie w moim typie. Po tych słowach Adahal zamoczyła głowę w wiadrze z wodą i poszła odsypiać dalej. - oczywiście jestem ZA (Azd)

Co tu dużo mówić, takiego podania, jeszcze nie mielim :D. OG Przyjęte.

Aleksander - 2006-08-25 14:38:59

Imię: Gesshoku (rodzice wymyślili to na zielu z południowej ćwiartki...)
Rasa: Elf
Klasa: Najemnik
Poziom: Za niski, miejscami porywisty (97+)


Świt. Ciemny las. Szczęk stali. Dwie smukłe sylwetki uwikłane w dzikim tańcu. Krew. Cisza. Śmierć.
Gesshoku przyklęknął. Twarz jego oponentki oblały pierwsze promienie słońca przesiąkające przez gęste sklepienie lasu. Jej piękna twarz o srebrzystej cerze zastygła w karykaturalnym grymasie bólu.
-Heh, taka szkoda. Ładna nawet, jakby była trochę milsza mógłbym ją polubić.-powiedział zadyszany Gesshoku wycierając zakrwawiony toporek o kępę bujnej trawy.
Westchnął zrezygnowany. Nie lubił zabijać kobiet. To straszne marnotrastwo. Istniało przecież wiele bardziej przyjemnych sposobów spędzania z nimi czasu.
Z drógiej jednak strony Gesshoku schlebiało to że jacyś spasieni kupcy pofatygowali się nawet o nagrodę za jego głowę.
Obejrzał dokładnie ostrze pod światło. Wymagało ostrzenia.
-Dobra była.-Pomyślał głośno dotykając przy tym świerzej rany na klatce piersiowej. Skrzywił się i westchnął.-Będzie blizna...- Elf wstał (nie bez pomocy pobliskiego drzewa...), i dokuśtykał do ciała najemniczki.
-Przepraszam że przeszkadzam, ale Lewak należy do mnie.- Powiedział elf, po czym oparł swój wypolerowany skórzany but o żebra elfki i wyszarpnął tkwiący w jej klatce piersiowej mithrilowy rapier. Wytarł ostrze o bawełniane spodnie oponentki i dokładnie je obejrzał.-Bywały czasy w których Lewak lepiej się prezentował...-Powiedział zrezygnowanym głosem. Zatknął oręż za zdobiony pas i (opierając się o brzozę) kontemplował piękno promieni wschodzącego słońca załamujących się na krwawej rosie zdobiącej kępę bujnej trawy...


Gesshoku odetchnął z ulgą. Nareszcie udało mu się wyjść z tego przeklętego lasu. Niepomny na ból nie do końca jeszcze zagojonych ran wybiegł w euforii na polanę. Rzucił się na ziemię i z szaleńczym śmiechem tarzał się energicznie. Chwilę później zamilkł. Spojrzał w niebo. Mewa. Rozejrzał się uważnie... Morze? Po raz pierwszy od dłuższego czasu zaczął się zastanawiać w jakim zakątku Lotharis właściwie się znalazł. -Ech, a mamusia zawsze powtarzała: "Zioło, kompas i mapa... I niech ten garnek przestanie tańczyć!". Dobrze że przynajmniej pierwsze jest... -Elf usiadł i zaczął się zastanawiać. Spojrzał nieobecnym wzrokiem na bordową przepaskę na ramieniu. Była brudna, przepocona i śmierdziała.
-Do szkoły już raczej nie trafię, więc gdzie?- Rozejrzał się jeszcze raz. -A toto to wygląda na jakąś ludzką osadę portową- powiedział do siebie- Faaajnie, może mają kowala który by mi broń zaostrzył!-...I z tą optymistyczną myślą Gesshoku raźnym krokiem ruszył w kierunku zabudowań...


-Barman, jeszcze raz to samo!- Krzyknął elf. Musiał zapić jakoś gotującą w żołądku frustrację. Może sok marchwiowy to dosyć ekscentryczny trunek, ale czego innego można się spodziewać po Gesshoku.-Niech to Firglurth zasztyletuje, zabita dechami wiocha! Cywilizacji na Bogów! Cywilizacji!- Do tej pory nie mógł zrozumieć jak wioska może funkcjonować bez kowala i, co ważniejsze zielarza z odpowiednim asortymentem...-Zapłacę każdemu kto mnie zabierze w jakieś cywilizowane miejsce!- wrzasnął zapluwając na pomarańczowo paru stałych bywalcu "Mrocznej Flądry".
Nie musiał długo czekać na odpowiedź. Z zacisznego kąta dobiegł tubalny głos.
-A gdzie się chcecie zabrać szanowny elfie? I ile zapłacisz...-Głos należał do jednookiego rosłego mężczyzny o rudej brodzie i zepsutych zębach.
-Na WSCHÓD! Tam musi być jakaś cywilizacja! A cena nie gra roli!- Odkrzyknął Gesshoku. W karczmie ucichło. Rudobrody  uśmiechnął się szeroko odsłaniając braki w uzębieniu.
-Co za zbieg okoliczności, właśnie tam płyniemy. Widzę że się dogadamy.-Odpowiedział obśliniając swoją i tak już brudną brodę.


Gesshoku przekręcił sie na drógi bok. Nie mógł zasnąć. Nie przywykł do spania na podłodze, z kawałkiem starego żagla za koc i kawałkiem drewna za poduszkę. Przeklął pod nosem. Co mu strzeliło do łba żeby wejść na pokład tego parszywego statku. Nigdy by tego nie zrobił gdyby wiedział że załoga to w większości byli Błękitni. Nienawidził błękitu. Robiło mu się od niego niedobrze. Mamusia mu zawsze powtarzała że Błękit szkodzi na trawienie. Nawet kiedyś po paru głępszych kielichach marchwi sprawdzał, i odkrył że błękitni są wyjątkowo ciężkostrawni. Nawet z popitą i dobrze przyprawieni.
Nagle cały jego świat się zatrząsł. I to porządnie. Spadłby z łóżka gdyby jakimś dysponował. Gesshoku zerwał się na nogi i wyciągnął ze swojej skrzynki broń. Nie żeby coś przeczuwał, poprostu pewnie się czuł trzymając w rękach jakieś długie twarde przedmioty. Przykucnął i zaczął nasłuchiwać. Stukot, krzyki, trzask łamanego drewna i kości, szczęk stali.
-Hmm. Mam dziwne wrażenie że coś się na górze dzieje.-Powiedział na głos, do samego siebie, jak to miał w zwyczaju, po czym ruszył w stronę schodów. Kiedy właśnie miał zacząć po nich schodzić jakiż wielki ciemny przedmiot niespodziewanie się na niego stoczył i przeklął siarczyście. Gesshoku nie zdołał zachować równowagi.
Nieco zdezorientowana kula wstała chwiejnie. Okazała się byc krasnoludem z wielkim dwuręcznym toporem. W załodze nie było żadnego krasnoluda- one nie lubią wody. Mógł więc być tylko kolejnym przeciwnikiem na grodze elfa. Tak przynajmniej rozumował Gesshoku.
Nie myśląc wiele rzucił się na oponenta. Walka była długa i zaciekła. Krasnolud był silniejszy a jego znakomicie wykonana broń miała większy zasięg. Tak więc Gesshoku uchylał się przed ogromnym toporem, skracał dystans i kontrował. Przeciwnik był twardy. Z takim Gesshoku jeszcze nie walczył. Ostatecznie to elf stał na nogach, choć to trochę za dużo powiedziane. Z trzech głębokich ran obficie płynęła krew, a długa walka wycieńczyła najemnika. Nie było mowy o próbie równej walki z kimkolwiek w tym stanie. Nie myśląc nawet o dobijaniu krasnoluda elf wspiął się na schody i rozejrzał się po pokładzie.
Atakujący w czarno białych barwach ograbiali zwłoki marynarzy. Po dokładniejszym przyjrzeniu Gesshoku zauważył że wszystkie ciała nalerzą do jego towarzyszy podróży. Nie mieściło mu się w głowie jakim cudem agresor nie poniósł żadnych strat.
-Toś się wpakował Gesshoku... Teraz kombinuj jak wynegocjować swój zad z tej sytuacji marchwiowy łbie.-Wyszeptał do siebie elf.
Nie mógł dostrzec przywódcy, ale wiadomo gdzie za jakieś pięć minut będzie można go znaleźć. Gesshoku uśmiechnął sie do siebie. -To ja tam na niego zaczekam.-:D


Zakapturzona sylwetka wkroczyła pewnie do ładowni i zbliżyła się do skrzyni. Gesshoku wyskoczył z ukrycia przykładając sztych rapiera w miejsce gdzie jego zdaniem znajdowało się gardło ofiary. -Witam. Sprawiliście mi sporo problemów w drodze na wschód, chyba należy mi się jakaś rekompensata...-Powiedział uśmiechnięty Gesshoku. Chciał kontynuować wcześniej obmyślane przemówienie, zażądać transportu w cywilizowane miejsce i gwarancji własnego bezpieczeństwa, ale przerwał mu w tym trzask desek. Zakapturzona figura korzystając z chwili nieuwagi elfa odsunęła się dalej i zapaliła pochodnię. Złotawe światło oblało pomieszczenie. Źródłem chałasu był krasnolud który postanowił wejść mało kulturalnie... przez ścianę. Krasnolud jeszcze krwawił z licznych ran, a jego topór wydawał się być wykłuty z krwistoczerwonego metalu. Był to niewątpliwie ten sam pan z którym Gesshoku "wyminął się w klatce schodowej". W tym świetle krasnolud wydał się elfowi dziwnie znajomy. Najemnik zmarszczył brwi przyglądając się wykrzywionej w złości twarzy.
-Elf o zielonych krótkich włosach, które sterczą na wszystkie strony, szare oczy, sześć stóp wzrostu, dzierży toporek i rapier Lewakiem zwany- wymieniał narastającym głosem krasnolud zbliżając się powoli do elfa.- Gesshoku mordo ty moja!-Wykrzyczał krasnolud podskakując z obrotem resztę dystansu i zamachując się z całej siły toporem na odlew.
Gesshoku w tej chwili przypomniał sobie skąd zna ten tubalny głos, zadbaną brodę jadącą krasnoludzkim mocnym i karczystą sylwetkę krasnoluda. Zdziwienie unieruchomiło go w miejscu. Zasłonił się tylko oboma brońmi mówiąc ze zdziwieniem-Muge...-Przerwał mu topór, który bez trudu przełamał prowizoryczną gardę słabego elfa, uderzył płazem w klatkę piersiową i wyłamał najemnikiem ścianę pomieszczenia. Gesshoku nigdy wcześniej nie widział tyle gwiazd pod sklepieniem...
Zaraz za plecami Mugena pojawiła się Adahal, zwabiona odgłosem łamanych co chwilę desek. Mugen, to tak się ze starymi kumplami witasz? Dobrze, że mnie nie chciałeś bliżej w karczmie uściskać, bo bym bez rączek teraz pewnie biegała... Adahal z zaciekawieniem spojrzała na elfa, jakieś natrętne myśli zaczeły jej chodzić po głowie, bo na ustach paladynki pojawił się szeroki uśmiech...

Hehehehe, największy plus jest taki, że zmusisz moderów do czytania w klimacie:P fajnie się czyta - Azd


Mugen pomaga Gesshoku wstac Musimy pójśc do karczmy trzeba sie napić za stare czasy. Nie patrz sie na panią, pewnie ją i tak w karczmie zobaczysz. -Podanie mi sie bardzo podoba. Bardzo klimatycznie :) i można bylo sie posmiać. Nie wiem czy moge mówić ale ja jestem ZA :)

Ehh. To takie moje wypociny. Nie wyłapywałem literówek i błędów, więc troszku tego tam może być ;P
Pozdro.

Rodhan - 2006-08-29 10:54:23

Imię:Rodhan
Rasa:Elf
Klasa:Łowca
Lvl:77
Fundusze: duże :)
Chcę należeć do Gildi Veass. Ponieważ mistrz Bordowej Szkoły Rycerskiej do której należę, wojownik: Mugen zdecydował się zostać Veańczykiem, ja też po długich namysłach stwierdziłem że to najlepsze miejsce dla mnie. Co tu kryć, ta gildia jest najlepsza i tu osiągne godny poziom, w II erze należałem do Twierdzy Przymierza i utrzymywałem się w  pierwszej 50 też jako wojownik Rodhan. W III erze Gildie połączyły się a ja z powodów własnych odszedłem po uzyskaniu 147 poziomu. Mam nadzieję, że tu będę mógł wykazać się dobrą grą i pomocą dla słabszych. Jestem bardzo aktywny, zawsze walcze w turniejach i wpłacam czasami sumke na konto gildii. Jestem już stałym Gosciem i walczę od dawien dawna, moje umiejętności napewno sie przydadzą. Prosze o pozytywne rozpatrzenie mojej propozycji.

Adahal usłyszała jakieś dziwne odgłosy. Obóciła się i zobaczyłą za sobą Elfa. Jednak ten wogóle nie mówił w jej języku, więc go olała (podanie w klimacie patrz wyżej)

Acha, no żeby nie było wątpliwości - podanie odrzucone. Podanie co prawda nie musi być koniecznie w klimacie(dobrze by było). Odrzucone jest z trzech powodów: 1.podanie w dość prozaiczym stylu napisane 2.Masz za mały level 3.Złożyłeś podanie do nas i BG naraz, jest to bezsens bo to dwie gildie o calkiem przeciwstawnych założeniach. -Elasharr
----------------------------------------------------
INFO DLA CZYTAJĄCYCH - TEN TEMAT SŁUŻY !!TYLKO!! DO SKŁADANIA PODAŃ. POSTY Z KOMENTARZAMI BĘDĄ KASOWANE. JAK CHCECIE NAPISAC KOMENTARZ TO STWORZYŁEM DO TEGO ODPOWIEDNI TEMAT W HYDE PARKU.

Siwy rycerz - 2006-09-01 00:46:41

Siwy Rycerz
Mroczny Elf
Szermierz
Poziom: 97

Historia:

Sartan (bo tak brzmi prawdziwe imie tego Elfa) od dziecka był wychowywany w dobrobycie, nigdy niczego mu nie brakowało. Był synem kupca, zaś jego matka odziedziczyła ogromny majątek. Nigdy nikomu nie chciała powiedzieć od kogo go uzyskała. Miała swój własny pokoik do którego dostęp posiadała tylko ona.
Sartan nie nawidził przemocy i walki, nigdy się nie interesował tym co dzieje się na świecie, lecz gdy skończył 25 lat, jego matka została zamordowana w niewyjaśnionych okolicznościach. Wtedy to przypomniał sobie o tym pokoiku, który był tak skrupulatnie strzeżony przez jego matke. Poczekał następnej nocy aż strażnicy troche się 'doprawią', kiedy już ostatni z nich poszedł spać Sartan wślizgnął się do pokoju. To co zobaczył wprawiło go w ogromne zdumienie. Cała komnata była wypełniona złotem i wszelakimi bogactwami jakich świat nie widział: klejnoty, biżuteria, zbroje, ogromne miecze zdobione szlachetnymi kamieniami i wszelakie inne bogactwa. Spojrzał na ściane i zdziwiły go bardzo portrety smoków odzianych w zbroje, nigdy wcześniej nie widział czegoś takiego, zastanawiał się skąd jego matka mogła znać takie dziwaczne stwory. Jego uwage jednak przykuł największy portret na którym widniała postać starca, była bardzo dziwna (ciężko mi tutaj to opisać), narysowano go tak że ledwo co były widoczne jego rysy... Podszedł bliżej i zauważył że pod portretem leży mała szkatułka, na niej jezykiem smoków był wykuty napis, który brzmiał "dla tego któremu było to przeznaczone". Sartan całe swoje życie spędził na nauce i znał wiele języków, także język smoków. Po przeczytaniu tego Sartana ogarneła ogromna ciekawość. Wziął szkatułke do rąk, otworzył i zobaczył...mały amulet zapisany dziwnymi napisami w nieznanym mu wcześniej języku. Wziął amulet w ręce i założył na siebie...
...padł bezwładnie na ziemie......
Kiedy się obudził zobaczył, że leży w kałuży krwi, a obok niego znajdują się zmasakrowane zwłoki ojca. Sartan natychmiast zrozumiał, że to on tego uczynił. Chwycił pare klejnotów, troche złota, miecz i zbroje którą znalazł w zbrojowni i wyruszył w świat.
Przez następne 30 lat nikt o nim nie słyszał, mówiono że wstąpił do Błękitnej Szkoły, inni mówili że poległ gdzieś na polu walki...

Siedziałem sobie w karczmie kiedy nagle obok mnie usiadła zakapturzona postać, poczułem ten swąd....dobrze to znałem, to był zapach krwi. Zamówił piwo i zdjął kaptur, spojrzałem na niego i zobaczyłem że jest to mężczyzna z krótkimi siwymi włosami, w wieku coś koło 40/50 lat, troche przykości, o niebieskich oczach,  wszędzie na twarzy miał blizny. Zauważyłem też że targał za sobą ogromny dwuręczny miecz a na szyji wisiał mu dziwaczny amulet. Spostrzegł że go obserwuje, podszedł do mnie i zapytał gdzie znajduje się siedziba Veass. Odpowiedziałem mu, on grzecznie podziękował, szybko dokończył swoje piwo, zapłacił barmanowi i jak chciał już wyjść zatrzymałem go i zapytałem jak się nazywa:
-Jestem Siwy Rycerz
wyszedł....
Słyszałem kiedyś o nim, podobno nazywa się tak po prostu z powodu siwych włosów, inni mówią że z powodu swojego wieku a jeszcze inni gadają o jakimś obrazie...

Byłem wcześniej w Błękitnej Gildii ale jakoś tak tam do nich nie pasowałem...

Historia nienajgorsza, tyle że ma w sobie sporo do poprawienia. Jest kilka literówek, poza tym niektóre sceny są trochę niejasno opisane. Dziwaczne jest to, że koleś zobaczył zabitego przez siebie ojca i jakby nigdy nic ruszył w świat, brakuje tu jakiegoś wyjaśnienia,motywów. Druga sprawa to brak opisu postaci w karczmie.
Wystarczy że lekko poprawisz podanie i będzie przyjęte. -Elasharr

Dobra,dobra niech będzie - przyjęte:), z tym że póki co nie dostaniesz jeszcze pełnego dostępu do forum, musisz przejść okres próbny- doedytował Elasharr


Odp.Do Drizzt. chyba za to że nie uczestniczyłem w ostatnim turnieju, wystarczyło się zapytać dlaczego. A we wcześniejszych turniejach zdobywałem tyle punktów że klasowałem się u was gdzieś w środku.

Odp.Do Elsharr Literówki wynikają z tego że jestem dyslektykiem więc ciężko mi się będzie ich doszukać, a co do tego niejasnego opisu właśnie o to chodzi, nie wiadomo czy zwariował czy coś go opętało itp

Saszelster - 2006-09-01 10:30:32

Imię: Saszelster
Rasa: Niziołek
Klasa: Szermierz
Poziom: 63
Osiągnięcia: Niedoszły absolwent Bordowej Szkoły Rycerskiej, "jakimś cudem" w pierwszej setce Wyzwań.

Stąpanie okutych żelazem butów i brzdęk obijających się o siebie dwuch mithrylowych toporków wszystkim wokoło przywodzi na myśl obraz brodatego krasnoluda... Widok Niziołka był dla większości szokiem, a dla reszty tematem na dowcip. Niziolski szermiersz z szalonym zdecydowaniem w oczach podążał za strażnikiem, który zaprowadzic miał go przed oblicza Veasskich
inkwizytorów, odpowiedzialnych za nabór nowych członków. W końcu Saszelster trafił przed oblicze Lancerta, który to zadecydowa miał o dalszych jego losach. Nizołek spojrzał w głęboko w jaszczurze oczy, a one w jego. Chwila mentalnej walki... Eh? Gdzie ja jestem? - spytał zdziwiony szermierz rozglądając się dookoła. Z kim mam przyjemnośc? - zaczął znowu i zemdlał. Za pasem leżącego na podłodze nizołka zatknięta była koperta, a na kopercie napisane "W razie obudzenia sie imbecyla, przeczytac koniecznie!"

To, czy Lancert zdecydował się przeczytac zawartośc koperty nie zostało zapamiętane, ale jej treśc brzmiała następująco:

"O tym Niziołku szermierzu możnaby wiele powiedziec... Odważny, waleczny i bezlitosny. Oczywiście jest to po części, a dokładnie w połowie, minięcie się z prawdą. Otóż ten szermierz, dzierżący dwa topory, skrywa w sobie dwie osobowości. Niektórzy powiadają, że opętał go duch przepełnonego złem Krasnoluda. Inni twierdzą, że jakieś pomniejsze, złe bóstwo znalazło w Nizołku idealne naczynie, dzięki któremu może w cielesnej postaci przemierzac Lothrasi. Ostatni są pewni tego, że Nizołek za młodu był gnębiony i maltretowany przez swoje starsze rodzeństwo, które pewnej, jesiennej nocy, wybił co do nogi. Ci ostatni mogą byc najbliżej prawdy, gdyż ten niski szermierz jest po prostu szalony. Oczywiście on sam nie jest tego świadomy, a fakt, że nadzwyczaj często budzi się w nieznanych miejscach, zbrukany krwią i otoczony zwłokami, najwyraźniej nie wywiera na nim większego wrażenie. Ma to związek z tym, że Saszelsterowi zostały wpojone przez rodziców pozytywne wartości, poszanowanie dla życia i pezmyślne posłuszeństwo co zaowocowało niemalże całkowitym zanikiem wolnej myśli i inteligencji.
Z jednej strony posłuszny niziołek, który nie skrzywidziłby muchy, bojąc się że może mu oddac. Z drugiej... Bezlitosny zabójca, który niejednokrotnie dopuszczał sie aktów kanibalizmu."


Nie można stwierdzic, kto jest autorem tego tekstu, ale jeżeli był to nizołek, to właśnie ten opis jest dowodem jego szaleństwa, które najlepiej świadczy o tym, że powinien jak najszybciej zostac odizolowany od reszty społeczeństwa albo zwerbowany jako mała maszyna do zabijania.

--
Mam nadzieję, ze nie przesadziłem z tym mordowaniem rodzeństwa i kanibalizmem... Chciałem tylko dobitnie oddac naturę jego szaleństwa.

Nie spełniasz kilku wymogów. Ale nie będę Cię pouczał. Wystarczy tyle, że nie przeczytałeś uważnie nawet pierwszego posta, który jest niezbędny do złożenia podania, gdyż zawiera zasady czynienia tegoż (tam dowiedziałbyś się na przykład o wymaganym poziomie...). Dziękuję.

Odrzucone.

Ps. Grasz lacertem, a nie lancertem;) To tak jakbyś składał podania do jakiejś innej gildii - taki mały tip;)

To mnie więcej powiedzał lacert Sherwett, tyle, że było tam nieco więcej splunięć, syknięć i przekleństw, ale tego tym razem oszczędzimy tym nielicznym, którzy przysłuchiwali się rozmowie.


Najwyraźniej na wierzchu pozostała dobra natura Niziołka, gdyż ten tylko lekko zaskomlał, przeprosił i szybciej niż strzała, wyleciał z budynku.
Ja tu jeszcze wróce! - powiedział przez nikogo niesłyszany głos mrocznej połowy.

--
W sumie to na początek za wysokie progi wybrałem... może w przyszłej erze albo gdy zdobędę wiecej zarówno wiedzy o świecie, jak i zdolności pisarskich.

hans_123 - 2006-09-10 17:49:54

Cześć nazywam się Ambronezjusz i mam 33lvl. Chciał bym się do was przyłączyć ponieważ chciał bym zostać Veańczykiem. Dobrze spisjue się w pojedynkach ibiore udział w każdych turniejach. Prosze o szybką odpowiedż. Z powarzaniem Ambronezjusz.

Yyyy, sorki, ale gdzie tutaj jest klimat??? - Duch Azdrubala
Yy, sorki, ale spójrz na temat "czego od was oczekujemy" a potem na swoje podanie, to będziesz już wiedział dlaczego zostało odrzucone. - Elasharr

Jarekman - 2006-09-24 13:54:42

imię : Jarekman
rasa: Elf
klasa: Łowca
Lvl: 89


Pohodzę z odległej i mało znanej krainy zwanej Karhan. Moją matką jest Eru a przybranym ojcem Mistrz Nerato, który mnie wychował i wyszkolił w posługiwaniu wszelką bronią , a zwłaszcza Mieczem i łukiem. Gdy Nerato zginoł w potyczce z istotą którei rasy niejjestem rspoznać poprzysiągłem pomstę. Ścigałem go przez beskresne puszcze Karhanu ,bagna Sanorianu i pusynie Antyi, aż do krainy zwanej Rivangoth. Walczyliśmy nie długo, choć istota ta była potężnym przeciwnikiem to ja zadałem ostatni cios. Poraniony i wycięczony pościgiem z wielką wściekłością wykonałem zamach mieczem Należącym do Nerato. Głowa upiora upadła na ziemię, a chwilę później całe jego ciało znikło, w jednej chwili wyparowało.
Rany jakie doniosłem w walce były tak poważne iż niebyłem w stanie dojść do miasta - straciłem przytomność. Obudziłem się w Bordowej Szkole Rycerskiej z opatszonymi ranami. Nikomu nieopowiedzialem mojej historii, pozostałem w szkole aby wzbogacic moje umietnosci walki. Gdy uznalem iz niemoge się tam niczego więcej nauczyc odeszłem. Następnie wstąpiłem do Zakonu Wilka, ale mi się tam niepodobalo i stwożyłem własną Gildie - Bractwo Żądnych Potęgii. Moim celem było stać się jak najpotężniejszym wojownikiem, teraz uznałem iż same treningi niepomogą mi w tym, aby stawać się silniejszym muszę więcej walczyc. Jesteście piratami więc uznałem iż u waszego boku niezabraknie mi przygód. Teraz stoję u waszych bram i proszę o przyjęcie mnie do załogii.

- Piratami jesstessmy?
- strażnik lacert próbował zdusić smiech, ale po chwili z jego ust dobyło się głośne parsknięcie oraz żabia nóżka, którą sobie akurat żuł. - Tak, jesssstessmy piratami, pływamy po bagnie i ssieczemy wszystko inne so sie russsa, sese. Ty sssie nie nadajess nawet na bagiennego pirata, wiec ssmykaj mały, sanim sie nass hersst wkusy.
Powiedziawszy to zamknął nieszczęśnikowi bramę przed nosem, zostawiając go sam na sam z komarami.

Słówko ode mnie. Podanko w sumie może być, tylko że ma sporo błędów, nie zadałeś sobie trudu poprawienia ich. Po drugie jeden zasadniczy błąd merytoryczny. My nie jesteśmy piratami, wielu z naszych by się mogło obruszyć :P. No i po trzecie niestety z obecnym levelem nie masz szans się u nas znaleźć. Musisz spróbować gdzieś indziej. Doceniam twoje dobre chęci, ale mogę tylko życzyć powodzenia. Podanie odrzucone - Elasharr.


No to i ja wtrącę swoje trzy grosze... Puszcze Karhanu, bagna Sanorianu i pustynie Antyi? Gdzie to jest? Znam trochę krainę Lotharis i w życiu o takich krainach nie słyszałem - Duch Azdrubala

podanie o przyjecie - 2006-09-24 18:10:15

witam zacni wojowie.duzo pozdrozowalem przez ostatnie pare lat i odwiedzilem sporo miast ostatnio zatrzymalem sie w miescie vancleratti lecz nasz mistrz okazal sie zdrajca i oszustem.od pewnego czasu obserwuje wasze postepy.na turniejach wypadacie znakomicie,wiec postanowielm sie do was przylaczyc.a tearz powiem moze kilka slo o sobie.gram codziennie no chyba ze nmi wypadnie cos bardzo waznego i nie moge sie pojawic na komputerze na turniejach jestem wszuystkich. uwazam ze tpo sa najwazniejsze cechy.wiec to by bylo tyle czekam na pozytywne rozpatrzenie mojego wniosku

1.Nie wiem kim jesteś...
2.Nie zarejestrowałeś się a to jest wymogiem
3.Podanie kiepskie, pod względem poprawności a także treści. Nie wymagam nawet pisania w klimacie, chodzi o to by było napisane schludnie, treściwie i poprawną polszczyzną. Niestety nie spełniasz tych warunków, a przede wszystkim nawet jakby podanie było ładne, to nie wiedziałbym kogo mam przyjąć spośród tych 10 kandydatur które teraz mam.

Podanie odrzucone. Jeśli chcesz się dostać do nas, musisz przeczytać sąsiedni temat i napisać jeszcze raz lepsze podanko. - Elasharr

Brylant - 2006-09-27 18:34:44

imie:Brylant
rasa:czlowiek
klasa:basetker
lvl:98

Na plus mogę dać to, że się przedstawiłeś w imieniu, na minus to, że to jedyna rzecz jaką zrobiłeś. Poza tym brak rejestracji na forum, nieznana mi klasa postaci. Ogólnie trudno mi to nawet nazwać podaniem, gdyż nie zawiera nawet jednego zdania.
"Podanie" odrzucone

Lord Under - 2006-10-07 09:03:26

Imie: Under Van Core
Rasa: Człowiek
Klasa: Rycerz
Lvl: 94

Wiele lat temu, w pewnej biednej rodzinie urodził się chłopiec. Jego ojciec znalazł pracę w miejskiej akademii, w której nauczał walki orężem. Chłopiec często przychodził z matką do pracy ojca, aby On podziwiał walki. Rodzice chcieli, aby ich syn został kimś więcej niż tylko biedakiem szukającym pracy. Mając osiem lat dostał od ojca drewniany miecz, którym trenował we dnie i w nocy, aby tylko stał się wielkim wojownikiem. Pod okiem ojca, gdy ten tylko miał czas Under trenował walkę. Wiele lat trenował kawałkiem drewna, aż gdy skończył 14 lat dostał swój pierwszy długi miecz. Trenował nim z ojcem bardzo często, ale już w akademii. Trenował ze starszymi od siebie, a nieliczni wygrywali z Underem. Chłopiec uczył się pilnie w akademii, aż w końcu zapragnął przygód w stolicy Lotharis. Udał się, więc w wyprawę przez puszczę w Lotharis. Wiele dni szedł przez ogromny las, z którym natykał się na wiele niebezpieczeństw, aż wreszcie miał dość. Chciał wrócić do domu, lecz był w połowie drogi, i zarazem chciał dojść do Rivangoth. Pogrążył się i zasnął na wielkiej polanie, czekając na śmierć. Pochwili ocknął się ze snu i wyruszył w las. Nie wiedział czy poszedł w dobrą stronę, ale szedł dalej. Z daleka zauważył zatokę. Była to zatoka Morza Burzowego, a nie daleko niej Ssith. Udał się tam wiedząc, że i tak potężna gildia Veass go nie przyjmie w swe szeregi, ze względu na jego wiek, ale wbrew pozorom został przyjęty tam z otwartymi ramionami, gdy opowiedział im tą oto historię.

Mam znajomości wśród gidlii: BBP(byłem), BG i ABG(byłem), SD(byłem, ale dawno), PMC(są w sojuszu z BBP gdzie byłem).
Jestem Redaktorem gazetki Nowa Era.

Wiem, że mój lvl jest zbyt niski, ale proszę o wyrozumienie i zważać na moje znajomości.

Zasady są zasadami i nie po to się je ustanawia, żeby czynić odstępstwa... Szczerze to mam w kicie twoje znajomości. Ja też mam duże znajomości, ba! Napisałem artykuł do twojej gazetki:) Podanko takie sobie, ale jak na twój wiek jest dobre... Zapoznałeś się z opisiem świata co dobrze o tobie świadczy...Tak czy siak kandydatura zostaje odrzucona (z podowu niskiego poziomu kierowanej przez ciebie postaci) (Khhagrenaxx)
Ps. Jestem mistrzem pewnej drużyny, ale jeśli przyjmiecie podanie to zaraz odejdę, dla Veass wszystko!

Oż ty! Co, w BBP Zdrada dał ci w kość za bardzo?! Widzę, że jesteś mięczak, a zatem Khhagrenaxx ma zupęłną rację. - Duch Azdrubala

Malkal - 2006-10-14 20:12:33

Imię: Rhaila d'Artois
Rasa: Człek
Klasa: Rycerz
Obecny lvl: 116

Moje podanie jest niedokończone. A to z tego względu, że nie mam czasu, ani weny, żeby napisać część dalszą. Gniota nie mam zamiaru wypuszczać, więc jest tylko sam prolog historii. Wrzucam to jednak licząc, że nie trzeba wam więcej. Jak mnie przyjmiecie, to ok, jak nie to posiedze sobie na bzbrw. ;)

Biegła co sił w nogach. Wskoczyła w boczny zaułek roztrącając przechodniów. Rzuciła szybkie spojrzenie wstecz, żeby spostrzec, że nadal ją ścigają. Chciała przyspieszyć, ale ogień, który czuła w płucach nie pozwolił jej na to. Kałuża błota rozprysnęła się pod jej stopami. Bruk się skończył, to już chyba dzielnica żebraków. Przeskoczyła nad przecinającym pośrodku uliczkę kanałem odprowadzającym ekskrementy i schowała się w bramę kamienicy. Przycisnęła się plecami do chłodnej ściany. Oddychała ciężko. Złapał ją skurcz w lewym udzie i na dodatek pęcherz dawał o sobie niemiłosiernie znać.
To lato było wyjątkowo gorące i smród miejskiego rynsztoka był wyjątkowo nieznośny. Nawet dla kogoś mieszkającego w Rivangoth na stałe. Zaczęło kręcić jej się w głowie. Zaraz chyba zwymiotuję.
Nawet ich nie usłyszała. Podeszli spokojnie uśmiechając się lekko. Ona stała zrezygnowana. Blondyn ważył w ręce pałkę.
- Trzymajcie ją! - zakomenderował do pozostałych dwóch.
Adrenalina uderzyła w nią z całą mocą, kiedy zauważyła, że blondas zaczął rozsznurowywać spodnie. Zdążyła wybić jednemu zęba, ale drugi kopnął ją w żołądek powalając na ziemię. Po chwili klęczała obrócona twarzą do ściany z wykręconymi do tyłu rękami. Dwa oprychy trzymały ją mocno.
- No to teraz posmakujesz prawdziwego mężczyzny, koteczku - zaśmiał się blondyn.
Poczuła jego oddech na karku. Kasza, zjełczała wołowina i jakiś podrzędny zajzajer. Znowu zachciało się jej rzygać. Już nawet nie próbowała się wyrywać. Łzy napłynęły jej do kącików ust.
- Te, Gelzik, ale nam też dasz się zabawić, ha? - zapytał jeden z trzymających ją bandziorów.
- Zapomnij! Jak z nią skończę, to nie będziesz miał już w co włożyć - zarechotał głośno, a pozostali roześmiali się wraz z nim.
Rhaila zacisnęła zęby. Nie będę krzyczeć, nie dam im tej satysfakcji. Dobrze wiedziała, że zaraz zacznie krzyczeć, kiedy poczuła, że ktoś podnosi jej sukienkę.
- Przepraszam, że przerywam zabawę - odezwał się głos zza ich pleców. - Ale radziłbym, żeby panowie zostawili tę młodą damę w spokoju i oddalili się w dowolnie wybranym przez siebie kierunku, bo w przeciwnym wypadku będziemy musieli porozmawiać inaczej.
- A ty niby za kogo się uważasz, chojraku? - usłyszała głos blondyna i poczyła, że pozostali dwaj ją puścili. Szybko obciągnęła ubrania na nogi i obróciła się, żeby obserwować całą scenę. - Zgrywasz błędnego rycerza? Wybawiciela pięknych dam? Nawet nie wiesz, co ta lalunia przeskrobała. Dam ci dobrą radę. Spierdalaj stąd jak najszybciej, bo inaczej to my z tobą porozmawiamy inaczej. I będziemy twoimi ostatnimi rozmówcami w życiu. Słyszysz?
Nieznajomy, który przeszkodził oprychom stał z założonymi rękami i wydawał się uważnie łapać każde słowo, które wylatywało z ust blondasa. Był raczej chudy, na siłacza nie wyglądał. Na pewno nie dałby sobie z nimi rady, tym bardziej, że nie miał przy sobie broni. A może ma gdzieś ukrytą? A może to jeden z tych dziwnych wojowników, którzy pięści i nogi mają twardsze od stali, a za ich ruchami oku ciężko jest nadążyć? Chyba nie. Nie wygląda na wojownika. Ale pozory mogą mylić.
- No cóż - odezwał się nieznajomy. - To ja przepraszam. - odezwał się i cofnął parę kroków unosząc jedną rękę do góry.
Coś ze świstem przeleciało przez powietrze i trzy ciała gruchnęły niemal jednocześnie o ziemię, rozpryskując błoto. Nieznajomy szarpnął blondasa za włosy i przyjżał się bełtowi wystającemu oprychowi z oczodołu.
- Ha, prosto w lewe. Chyba znowu przegrałem flaszkę - powiedział kręcąc głową, choć chyba nie był zbytnio niezadowolony z tego faktu. - Chłopaki, nabałaganiliście, to teraz chodźcie posprzątać - krzyknął gdzieś w głąb uliczki. - A ty jesteś Rhaila, jeśli się nie mylę.
Zza ściany wyłoniło się czterech mężczyzn uzbrojonych w miecze i kusze. Jeden wyglądał na bardzo z siebie zadowolonego. Niedoszła ofiara oszołomiona obserwowała, jak ciągną martwe ciała za nogi w kierunku ścieku. Dopiero teraz dotarło do niej, to co powiedział nieznajomy.
- Tak, tak mam na imię - odpowiedziała. - Skąd wiesz?
- Jestem Dermin Manrod. Porucznik Dermin Manrod - ukłonił się i wręczył jej zwinięty kawałek pergaminu.
Rozwineła pismo i przeleciała szybko po nim wzrokiem. Gdy zauważyła podpis wyraz jej twarzy zmienił się.
- A więc w końcu mnie znalazł.
- Tak - potwierdził porucznik uśmiechjąc się. - A ja zobowiązałem się dostarczyć panienkę całą i zdrową. Co mogłoby mi się nie udać, gdybym choć spóźnił się o pół klepsydry. Na szczęście nasi rivangoccy przyjaciele niezmiernie nam pomogli.
- Jasne, przyjaciele - splunęła w bok. - Kto mnie sprzedał? Elvin? Natasha? Niech no tylko ich dorwę.
- Ha! Gdyby nie "sprzedali", jak to zgrabnie zechciała panienka ująć, to dzisiejszy wieczór mógłby być o wiele gorszy. I przez co? Przez parę owoców ze straganu - zaśmiał się.
- Głodna byłam - mruknęła.
- No dobra, koniec gadki. Chłopaki, ruszajcie przodem. A panienka pozwoli ze mną.
Ujęła rękę Manroda i podniosła się na nogi. Otrzepała się z ziemi i poprawiła ubranie.
- Możesz przestać tytułować mnie per panienko. Rhaila jestem - wyciągnęła dłoń.
- Dermin - uścisnął jej prawice po żołniersku. - Ruszajmy zatem. Stryj się niecierpliwi.
- Z pewnością - mruknęła.


No cóż, nie będę owijał w bawełnę. To podanko jest... ciut wyróżnia się z kilku ostatnich... Dlatego zostaje ono przyjęte. Ale życie to nie (je)bajka, jest jeden warunek. Musisz dokończone opowiadanko złożyć w Bibliotece i zasilić jej zbiory. Tymczasem zaraz dostaniesz jakąś zgrzybiałą kwaterę, ewentualnie są jeszcze zmurszałe i nagniłe do wyboru. - Elasharr


Nadgniłe kwatery? To przecież członkowie Plugawego Wiecu mają dostęp do takich luksusów ;P - K.

Gilgrok - 2006-10-26 21:25:09

Imie:Gilgrok
Rasa:Ork
Klasa:Barbarzyńca
Poziom:128

Urodziłem się w plemieniu Krush Gell które toczyło wojny z plemieniem  Engoth.
Moje plemię na oczątku miało znaczną przewagę, lecz po klęsce w bitwie o most  Diagnar, przewaga mojej osady zaczęła topnieć i w konsekwencji doszło do podbicia naszego plemienia przez Engothów. Ja miałem szczęście udało mi się uciec i przeżyłem, wędrowałem przez długi czas, aż napotkałem bandę dzikich orków i postanowiłem się do nich przyłączyć. Razem z orkami napadałem na podróżujących kupców, wszystko było by dobrze, ale nasz herszt został zabity przez ochroniarzy jednego z kupców. Po stracie przywódcy nasza banda rozpadła się i znowu zostałem wolnym strzelcem. Dotarłem do karczmy i tam pewien pół elf opowiedział mi o trzech szkołach: Bordowej Szkole Rycerskiej, Turkusowej Szkole Rycerskiej i Błękitnej Szkole Rycerskiej. Postanowiłem dołączyć się do Błękitnej Szkoły bo w innych nie było miejsca, gdy ukończyłem pobyt w szkole zastanawiałem się nad swoim dalszym losem. Mogłem dalej iść ścieżką zła, albo wstąpić na drogę dobra. Miałem zły charakter i postanowiłem go zmienić, więc dołączyłem się do Zakonu Templariuszy, tam długo nie pobyłem bo gildia się rozpadała. Następnie dołączyłem się do Błękitnej Gildii  tam na początku było mi jak w niebie, ale potem straciłem ten klimat i nie czuje się tam za dobrze. Po tych przygodach zdałem sobie sprawę, że nie ma sensu zmieniać swojego charakteru. Przybywam pod bramy Veass i proszę o przyjęcie mnie do waszej złej gildii.

Ha! Wędrownicek s ciebie, nie ma co gadać... Hyhy... Wydaje ci się, ze taki mas parsywy charakterek? No to zobacymy... Właź do środka, bo zara ide pic i nie bede tu stercal pół dnia... - wysyczałem. Odszedłem w kierunku Hiss... Co tes ich wzielo zeby sie w barbasynskiej stuce skolic... no nic... zobacymy ile wart...

Sir Kuba - 2006-10-28 21:22:14

Imię:   Sir Kuba
Rasa:   Człek
Klasa:  Palladyn
Lvl : 42


Młodemu palladynowi serce podskoczyło do gardła.
Wiedział że chce zostać Veańczykiem ale niepewność ciążyła nad nim jak katowski toór.
W głowie miał mętlik.
Miał dość tych zwykłych szarych ludzi a chodziły pogłoski że w Veas można dokształcić się fizycznie i duchowo.
Chłopak dzięki ciężkiej pracy nauczył się wytrawałości.
Mimo iż nie zwiedził jeszcze całego Lotharis wiele podróżował walczył z potworami i startował w turniejach.

Marzenia o sile mogą się spełnić tylko czy bramy Veas staną przed nim otworem ??
Tego jeszcze nie wie.

Bramy do fortu Veass otwierają się. Młody palladyn patrzy pod słońce na ogromną, barczystą sylwetkę, która stoi za bramą. Oślepia go słońce, ale tylko przez krótką chwilę. Po chwili bramy zamykają się.

Odrzucone (nie masz odpowiedniego poziomu)

Khhagrenaxx - 2009-05-06 23:47:59

Ja bym chciał zostać veańczykiem, ale moja postać lami:P

Imię: Paladyn Błękitu
Level:388 (ale i tak dostaję w dupę od wszystkich :( )
Historia postaci:
Wychował mnie wiatr, bo gdy byłem mały napadnięto moją rodzinę. Rodzice zginęli, ojciec umierając powiedział, żebym był dobrym człowiekiem, więc staram się być takim, za wszelką cenę! Ale to sprawia że nie jestem zbyt dobrym wojownikiem... Ale naprawdę się staram i trzymam rączki na kołderce, naprawdę rzadko pod... i potem żałuję tego i się biczuję...

Posrałem się ze wzruszenia, a to jest wkurwiające uczucie do bólu, wiesz ? Uważam że masz w sobie to coś, czego nie ma nikt inny, ale...ojej ciężko mi to wyrazić..Jestem na TAAAAK!!

Odrzucone. I chuj.

Elasharr - 2009-05-07 00:21:49

Imię: Paladyn Błękitu
Level:389 !!!

Dobra historię już znacie, cieszę się że się Wam spodobała. A teraz do rzeczy. Odrzuciliście mnie, ok, rozumiem. Ale sytuacja sie zmieniła. Nabiłem po tygodniu gry ten jebany level. Udało mi się raz zremisować z moim giermkiem. Więc nikt mi kurwa nie powie teraz, że od wszystkich dostaję w dupę!
Czemu taki ton? A bo właśnie obejrzałem skazanych na szołszenk i teraz kurwa wiem. Rozgryzłem was suki. Jak zacznę zaprzeczać i udawać że nie chcę z wami być i mam was w dupie to nie będziecie mięli wyboru i mnie, obrobiwszy uprzednio gałę, przyjmiecie. Jesteście teraz w głębokiej czarnej dupie, bo was złapałem w moją,( hmm dobra zerżniętą, ale wiecie aktualnie moją) psychologiczną sztuczkę. I teraz ja jestem na górze i was dymam, frajerzy.

Khhagrenaxx - 2009-05-07 00:28:57

Jebany skurwiel... No kurwa nie wierzę, dałem się wydymać przez jakąś błękitną dziwkę:/ No chuj, p jak przyjęty pierdolony lewaku, ale zobaczysz, jak Elasharr i Khhagrenaxx zorientują się, że włamałeś się na ich konta to masz przejebane.

Na twoim miejscu zrobiłbym już rzeczy, które zawsze chciałem zrobić w życiu, w twoim przypadku będzie to pewnie:obciągnąć mamie (bo tato to już żadna rozrywka), dać się jej wydymać (bo tato już pewnie dymał nie raz), wysmarować sobie te małe jądrą miodem i iść do lasu, obciągnąć niedźwiedziowi, obciągnąć, obciągnąć i tak do +∞, szmato.

www.animp-pw.pun.pl www.foetrpl.pun.pl www.wawel.pun.pl www.yumyum.pun.pl www.polskiziomserwer.pun.pl