Gaja - 2006-10-13 13:33:09

Ziemie na zachód od wiosek Ssir i Hiss są opasane gęstą, nieprzystępną dżunglą. Niejedni chcieli znaleźć tu kryjówkę przed światem. Przeważnie znajdywali ją; w żołądkach jaguarów, wężoludzi, czy jaszczuroczłeków.

Idąc szlakiem Ptakającego Sraka niesamowite wrażenie sprawia... cisza. Cisza nienaturalna jak na ekosystem, w którym żyją tak wielkie ilości najrozmaitszych stworzeń. Każdy krok podróżującego nim osobnika, każde stąpnięcie, każde pojedyncze trzaśnięcie łamanej gałązki - wszystko to przyprawia o palpitacje serca i przywodzi myśl, że te wszystkie pełzające, syczące, latające, ale przede wszystkim głodne stworzenia, które codziennie walczą międz sobą o przetrwanie - że teraz porzucają wzajemne podchody i kierują się do źródła tego potwornego hałasu.

Śmiałku, czy mógłbyś powstrzymać łomot swego serca? Wszak to nie kuźnia...

Tsew - 2006-10-13 13:46:23

Tropiciel poruszał się niemal bezgłośnie. Z pewnością dałoby się to stwierdzić dokładniej, gdyby nie to, że odgłos jego kroków zagłuszany był przez niezdarne kroki pozostałych wojowników.

Początkowo w miarę normalna dżungla, przypominające tę, która znajdowała się w okolicach Veass, z każdym krokiem stawała się coraz dziwniejsza. Wrażenie niezwykłości podkreślała cisza, a także co i rusz majaczące pośród drzew, zupełnie pokryte mchem, ruiny...

Stopniowo Tsew zwalniał kroku... Rozglądał się co chwilę. Patrzył na wojowników. W końcu doszli do małego strumienia... Był dość płytki by spokojnie przez niego przejść, jednak Tsew zatrzymał się. Usiadł ostrożnie na kamieniu, wcześniej upewniając się dzidą, czy to aby na pewno kamień. Usiadł i rozlglądał się...

Vual - 2006-10-13 16:59:28

Co się dzieje? zwróciłem się szeptem do Sherwetta

Khhagrenaxx - 2006-10-14 10:22:37

Wypowidziane szeptem pytanie wyrwało mnie z jakże przyjemnej medytacji i dłubania pazurem w nosie. Nie wiem... Wygląda jakby się zgubił albo co... Dziwna ssprawa... Taki herbatnik miałby się zgubić? Ale tak to wygląda... Zressstą; sam go sspytaj... - po czym wróciłem do dłubania w nosie, ale to już nie było to. Świat jest zły...

Korthan - 2006-10-14 14:28:16

Idąc z przodu usłyszałem jakieś szeptania za moimi plecami co sie ssstało o czym tak gadacie...gdzie ten Tsssew?....a jest tyle ma na sobie tych lisci i innych sssyfów że nie rozpoznaje go wsród tych gąszczów

Vual - 2006-10-14 15:51:13

Co się dzieje? Dlaczego nie idziemy dalej? zwróciłem się cicho do Tsewa

Tsew - 2006-10-15 15:05:44

Sterta paprotek poruszyła się. Gdzieś z okolic korzeni wydobył się syk: Jak chces iść, to idź... Ja nie wiem gdzie, po prostu.. Pierwssy ras w życiu zabłądziłem... To nie jest normalne, w zadnym razie... Widzicie ten strumyk? Jego tu nie powinno być.. A te ruiny? Tam, nieco w górę strumyka? Ich tes nie powinno być... A... - zawiesił głos, patrzył za pozostałych wojowników - A ten stwór na dzewie pasuje tu jak najbardziej... - uskoczył w bok, z podziwu godną szybkością... W kamień, na którym siedział, wbiła się włócznia...

Vual - 2006-10-15 15:16:20

Szybko dobyłem topora rzucając się do ataku Aaaaargh!!!

Gaja - 2006-10-15 17:03:04

Stwór popatrzył z politowaniem na krasnoluda. Cieka ja te kras wdrap si na drze ha ha ha - przeszło mu przez łeb. Uniósł kuszę i nie celując długo strzelił w kierunku Vuala.  Bełt wbił się w ramię Vuala. Stwór zaczął przeładowywać kuszę. W tym czasie pozostali wojownicy...

Vual - 2006-10-15 17:11:08

Kurw****! Zap*** go! Tylko go ściągnijcie!

Khhagrenaxx - 2006-10-15 17:27:40

Wszystko działo się tak szybko... Tsew już działał; starał się chyba zajść stwora z flanki i spokojnie przymierzyć... Vual klnął jak szalony ugodzony bełtem. Nie było chwili do namysłu.

Zacząłem biec w kierunku drzewa... Gdy byłem już dość blisko rzuciłem w bestię toporem... Nie było to łatwe, ale cóż - jedyne co mi przyszło do głowy to właśnie to... Topór odbił się od pnia drzewa i upadł na ziemię... Biegłem dalej...

Korthan - 2006-10-15 18:46:29

Co jest? Co tam z tyłu się dzieje..? O k***,  Vual co jest?Po tych słowach zobaczyłem stwora siedzacego na drzewie. Bez chwili namysłu złapałem za topór i zacząłem biec za Sherwettem, jednoczesnie krzycząc: to był zły ruch poczwaro, teraz przekonasz sie co czeka tych co zaczynają z Veańczykami...

Vual - 2006-10-15 19:09:05

Aaaaaargh kur*** boli! - wyrwałem bełt z drugiej strony, bo przeszedł prawie przez całe ramię. No to już po tobie... - wyjąłem małe toporki do rzucania... Przymierzyłem... Rzuciłem... Nie widziałem jak leciał, bo chyba dostałem drugi raz...

Gaja - 2006-10-15 21:32:32

Drugi bełt w istiocie wbił się w to samo ramię krasnoluda... Jednak mimo tego, drugi z rzuconych toporków doszedł celu i trafił dziwnego, humanoidalnego stwora... Dwukrotnie trafiony Vual, będzie miał teraz poważne problemy z władanie bronią dwuręczną. Rany niepokojąco go piekły... Jakby zakończenia bełtów były czymś pokryte...

Tymczasem w gęstwinie, nieopodal drzewa, na którym siedział stwór, coś się poruszyło...

Tsew nadal obchodził wrogów...

Co zrobi teraz Korthan? Czy będzie starał wdrapać się na drzewo? Czy też może zainteresuje się pobliskimi krzakami, w których coś się czaiło? A może wpadnie na inny pomysł?

Korthan - 2006-10-15 21:49:19

Podszedłem do Vuala dokładnie oglądając jego ranne ramie; wziąłem bełt; starannie mu sie przyglądająchmm co my tu mamy? niech zobacze... ojj widze, że strzała była zatruta trzeba bedzie zrobić opatrunek i oczyścić rane Po tych słowach siegnął do kieszeni: mam tu specjalne ziele powinno ukoić ból i zniwelować działanie trucizny.Trzymaj przyłóż do rany w ciagu paru godzin ból powinien ustąpićPo podaniu zioła Vualowi zacząłem sie rozglądać uważnie dookoła Słuchaj Sherwett, Vuala nie można zostawić samego, ja go popilnuje a ty zobacz co sie dzieje w tych zaroślach.Później zajmniemy sie tym czymś na drzewie nie ma juz więcej strzał więc nie stanowi zagrożenia a uciec tez nie zdąży bo nie ma gdzie

Vual - 2006-10-15 22:23:48

Oż kurwa zasraniec pierdolony zabiję go zaraz... przyłożyłem ziele do ramienia i owinąłem oderwanym kawałkiem ubrania Dobra, dam sobie radę... Idź z Sherwett'em bo niewiadomo co za gówno się tam czai... Ja pomogę zejść naszemu koledze z drzewa wyjąłem ostatni toporek Choćby i tym

Korthan - 2006-10-16 14:53:31

Dobra jak chcesz tylko uważaj!!!Jakby co to wołajSherwett był juz sprawdzić co czaiło sie w krzakach nie było go juz widac ale wiedziałem gdzie poszedł wchodząc w te zarośla zauwazyłem ze nie ma tam ani żadnego stwora ani Sherwetta lezała tylko fajka spewnościa nalezała do niego więc wróciłem do Vuala mówiąc Słuchaj nie wiem gdzie jest Sherwett znalazłem tylko jego fajke ale nic więcej cos tu jest nie tak dasz rade isć?? Choc go poszukamy bo jak sie rozdzielimy to mozemy sie juz nie spotkac ty Tsew też choc musimy sie trzymac w kupie...

Vual - 2006-10-16 16:20:41

Dobra... Chodźmy... wskazałem na drzewo Temu później coś upierdolę...

Gaja - 2006-10-16 16:30:30

Jednak... Z krzaków wybiega Sherwett... Pędzi i nic nie mówi. Tsew po krótkiej chwili wahania również zaczyna biec za nim... Biegną w kierunku dziwnych ruin nad rzeczką... W międzyczasie stwór znadkujący się na drzewi wyciąga nowy zasobnik z bełtami. Przymierza i strzela do nieprzygotowanych do obrony Korthana  i Vuala.

Trafia Vuala w tą samą rękę... Lekarstwo zastosowane przez Korthana nie działa chyba tak jak należy... W każdym razie rana nadal pali jak diabli.

Ktoś zza krzaków strzela ponownie... Bełt odbija się od hełmu Korthana...

Khhagrenaxx - 2006-10-16 16:34:42

Panowie... Zrywka stąd, bo wystselają nas jak kacki... Do tamtych ruin... Musimy się psegrupować i ustalić jakąś linię działania... I zacąć działać stadnie... - wysapałem, gdy przebiegałem obok krasnoluda i lacerta... W ogóle to dziwiłem się, jak mogliśmy się tak dać podejść, a potem działać w tak nieskoordynowany sposób. No, ale nic... Pierwsze koty za płoty... Zanim trafią, któregoś z nas ponownie, będą musieli się sporo napocić... Ale najpierw do tych pierprzonych ruin... Byleby nie mieli tam swojej bazy, bo po nas...

Korthan - 2006-10-16 16:43:25

Ałłć...dobrze że mój morion nie jest z brazu bo pewnie by go ten bełt przebił szybko Vual pospiesz sie trzeba jak najszybciej gdzieś sie schować patrz Sherwett i Tsew juz pobiegliPopatrzyłem na cierpiącego kompana jego mina nie była zadowolona nic dziwnego jego ramie krwawiło strasznie ale nie mysląc wiele zaczęliśmy uciekac widząc przed nami tylko zarośla i przenikajace przez nich postacie Sherwetta i Tsewia...

Gaja - 2006-10-16 16:50:31

Po chwili dało się słyszeć łomot...

Po  chwili Vual i Korthan doznali wrażenie, jakby żołądek podchodzil im pod gardło... Trwało to tylko chwilkę, bo po chwili przestali...spadać. Znaleźli się w głębokiej na piętnaście stóp jamie. Na dnie leżał już Sherwett... Rozcierał kostkę. Korthan spadł i uderzył głową o jakiś kamień tracąc przytomność. Vual... Vual nie doznał żadnego uszczerbku na zdrowiu.

Szczęście nie sprzyjało bohaterom... A wielka wyprawa przeciwko piratom przerodzała się pomału w wielką katastrofę...

Vual - 2006-10-16 16:54:01

Oż kurwa, chyba wpadliśmy... Gdzie Tsew? Może by nas jakoś z tego gówna wyciągnął

Khhagrenaxx - 2006-10-16 16:57:54

Jedyna nadzieja w Tsewie....Może sprowadzi pomoc... - burnkąłem i podkuśtykałem do Korthana. Obwiązałem mu łeb rękawem, który oderwałem. Nie znałem się na leczeniu, ale nie wyglądało to jakoś strasznie poważnie, ot: pieprznął się w głowę i stracił przytomność...

Vualu... Mamy psesrane... To nie wygląda normalnie... To jakaś zorganizowana akcja jesst...

Vual - 2006-10-16 18:29:18

Ta... Chujowo jest. Ale bezczynnie czekać nie chcę... Może spróbujesz mnie wyrzucić? Dasz rade na taką wysokość? Ja cię nie wyrzucę bo mam rękę z gówna...


To w coś ty rękę wkladal??? przepraszam nie mogłem się powstrzymać...."bo mam rekę z gówna:)"... jak doczytacie tos kasujcie:P - Aegir:)

Tia, dostałem 3 bełty z jakimś cholerstwem to chyba trafne określenie na to co się dzieje z moją ręką... Chujowo mi jest w rękę, tak lepiej? :P

Hijskrijg - 2006-10-16 23:01:58

Postacie przebywające w dole pokrył cień... Na górze stała humanoidalna, dziwna postać... "Dziwna" było najbanalniejszym i najoczywyistszym określeniem... Co nie znaczy, że nikt jej tak by nie określił, gdyby ją zobaczł po raz pierwszy. Określili by ją tak jak wszyscy. Banalne.

Trzymała w ręce zwiniątko, które zrzuciła na dół. Wy jeś to co ja rzuci, a ja nie to ja was zabi. Żre al już... - postać oddaliła się, a dół został przykryty kratą skonstruowaną z różnej grubości bambusów.

Gaja - 2006-10-17 12:57:43

Korthan odzyskuje przytomność. Strasznie boli go głowa, gdy wstaje ma zawroty, ale to normalny stan po takich wypadkach.

Vual czuje się słabo... Traci władzę w zranionej ręce. Przed oczami latają mu czarne płatki.

Sherwett ma skręconą kostkę, ale jeśli usztywnić ją, to będzie mógł się poruszać z trzema czwartymi normalnej szybkości.

Przed nimi leży pachnący aromatycznie woreczek, który zrzucił do dołu stwór. Wszyscy są głodni. Ślinianki pracują jak oszalałe... Może to lekrstwo? Może nie będzie się im chciało jeść... Może to narkotyk, po którym beznadziejna sytuacja, w której się znaleźli, stanie się bardziej znośna? A może to trucizna? Ale jeśli to trucizna, to czemu po prostu ich tu nie zostawią - skoro chcą ich zabić...

Te i inne pytanie kłębią się w głowach trójki podróżników.

Korthan - 2006-10-17 14:40:28

Wstałem zakręciło mi sie w głowie po czym znowu upadłem co sie dzieje...jak ja sie tu znalazłem chyba mam jakies chaluny...Ooo co to ale jestem głodny zacząłem chorobliwie podązać do miejsca  w którym znajdował sie pachnący poczestunek nie zastanawiałem sie skąd sie tu wziął ani kto go przyniósł

Vual - 2006-10-17 15:33:44

Starając przejrzeć przez czarne coś dostrzegłem Korthana Ty lepiej uważaj... Jakieś zasrane, dziwne COŚ to tu zrzuciło... Zaraz nawet sie nie będę mógł podetrzec tą ręką... Robi się nieciekawie...

Khhagrenaxx - 2006-10-17 20:54:49

Działo się ze mną coś dziwnego... To było to samo uczucie, jakie czułem ilekroć przechodziłem obok chaty zielarza... Wtedy czułem, że za chwilę sobie zapalę i świat będzie piękniejszy... Teraz czułem to samo. Wszystko było tak beznadziejne... Twarze moich towarzyszy, które doprowadzały mnie do szału. Zielony jegomość, który nas tu uwięził - zeżarł bym go na surowo... Cały ten dół... Tego nie dało się już dłużej znieść... Podszedłem do paczuszki.

Obwąchałem ją dokładnie.

Drżącymi łapami odpakowałem... Były tam trzy małe woreczki, które pachniały bardzo, ale to bardzo przy każdym ich dotknięciu.

Vual - 2006-10-17 21:04:05

Woń doszła do mych nozdrzy... Akurat na trzech... Może nie będzie tak źle jak to wykorzystamy...

Korthan - 2006-10-17 21:17:55

Popatrzyłem z ciekawoscią obwachałem i powiedziałem do Sherwetta Podaj swoja fajke widze, że ten zielony nie był wcale taki zły...zaraz zapalimy to zielsko wtedy napewno poczujemy się lepiej i nasze umysły zaczna lepiej funkcjonować... Po tych słowach z niecierpliwościa czekałem aż Sherwett wyciagnie fajke lecz przypomniałem sobie ze wczesniej znalazłem ja w zaroslach i dałem Vualowi Vual nie dawałem Ci przypadkiem tej fajki co ją w zaroslachznalazłem sprawdź...

Vual - 2006-10-17 21:30:29

Zaraz zaraz... Chyba tak, ale nie wiem na pewno... Poszukam sprawdziłem wszystkie zakamarki i kieszenie ubrania Jest! wykrzyknąłem jakby to było epokowe odkrycie Zaraz będzie lepiej... Ja pierwszy... Nabiłem... Zapaliłem... Odpłynąłem... Dziwni, ale towar mają dobry... podałem fajkę dalej nie patrząc kto ja ode mnie odbiera... Świat był tak jakby kolorowszy...

Khhagrenaxx - 2006-10-17 22:58:08

Wziąłem faję...

...Już nic mnie nie drażniło... Wszystko było piękne i oczywiste... Jak we śnie... Złapali nas, żeby dać nam spróbować tego zioła... Są cudowni... Sen... Właśnie... Zmęczenie stało się bardzo, ale to bardzo odczuwalne... A powieki - powieki ciążyły jakby do ich końców były przyczepione ciężarki...

...branoc...

Vual - 2006-10-18 07:19:55

Odebrałem fajkę i podałem dalej zaciągając się w międzyczasie No... zapadłem w błogi stan nieświadomości...

Korthan - 2006-10-18 13:49:14

wziołem fajke od Vuala niemogąc sie juz doczekać zaciagnołem sie od razu na mojej twarzy pojawił sie usmiech a cudowny dym wypełnił moje płuca nie przeszkadzało mi juz nic ani to ze ktos nas tu uwieził ani nie martwiłem sie o to co bedziemy robic popatrzyłem tylko na towarzyszy po czym połozyłem sie aby odpocząć i zasnołem...

Gaja - 2006-10-18 17:29:29

Troje nieszczęśliwców zapadło w sen... Śnili o krwi, która zbryzgiwała ich twarze... Śnili o złocie, które lało się z ich sakiewek szerokim strumieniem... Śnili o kobietach, które nie miały nic do powiedzenia wobec zwycięzców, w których niewoli się znalazły... Tylko cały czas gdzieś tam... Na granicy światła i cienia, czy to na polu bitwy, czy to w pałacu, czy też w sypialni... Gdzieś tam przemykałe postacie, a każdy ich ruch, mówił, że to od nich to wszystko zależy, że mogą w każdej chwili przerwać ten sen...

www.siw.pun.pl www.czlapaki.pun.pl www.gry-mmo.pun.pl www.naukaidzieprecz.pun.pl www.forumawf.pun.pl